Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

  Promienie słoneczne odbijające się od okna padały wprost na twarz śpiącego chłopaka, budząc go przy tym. Mimo że starał się z wszystkich sił pospać jeszcze dłużej to dźwięki kosiarek albo pił mechanicznych doskonale mu to uniemożliwiały.

-Uroki mieszkania na wsi... Już zapomniałem, jak to jest..

Chłopak spojrzał na zegarek, który leżał na szafce przy łóżku i westchnął zdruzgotany, gdy urządzenie pokazywało zaledwie szóstą rano.

Załamany chłopak, wiedząc, że już nie uda mu się zasnąć w tym hałasie, powoli wstał z łóżka, zostawiając na nim nadal śpiącą Jennie i wyszedł z pokoju, kierując się do łazienki, która niestety znajdowała się na dole.

Wiedział, że nie musi zachowywać się cicho, ponieważ jego rodzice już od samego rana zajmują się gospodarstwem. Youngjae doskonale pamiętał, jak wygląda dzień w jego rodzinnej miejscowości. Już od godziny piątej cała wioska jest postawiona na nogi. Tutejsi obywatele korzystają z każdej dodatkowej minuty i wykorzystują ją na różne zbiory, wykopki czy też na zwierzęta.

Schodząc po schodach, w jego oczy rzuciły się przeróżne rodzinne fotografie za czasów, gdy miał zaledwie dziesięć lat. Mimo że nienawidził, jak jego matka uwieczniała wszystko, co robił jej syn, to teraz Youngjae nie może oderwać od nich wzroku. Nie zważając na dalsze okoliczności, to chłopak uważa, że miał naprawdę dobre dzieciństwo, za którym niezmiernie tęsknił. Nie musiał przejmować się niczym, ponieważ miał wszystko podstawiane pod nos. Miał grupkę przyjaciół, z którymi, mimo że bardzo często pakował się w kłopoty, przez co mieszkańcy wioski nie raz mieli pretensję do ich rodziców, to uważał, że tylko z nimi mógł być sobą.

Nagle Youngjae zauważył jedną z wyróżnionych fotografii. Jako jedyna miała zieloną ramkę ozdobioną w złoty brokat po kątach. Chłopak już wiedział, że to zdjęcie jest czymś specjalnym dla jego matki, która takimi detalami okazywała przywiązanie. Jednak młody Koreańczyk nie rozumiał akurat dlatego, to właśnie to zdjęcie zapadło w sercu pani domu.

Youngjae doskonale pamięta moment, kiedy jego matka uwieczniła, to jak wraz ze swoim najlepszym przyjacielem siedzieli na murku wśród kociarni pani Cha i oglądali razem wschód słońca, który z tamtego miejsca wyglądał przepięknie. W dodatku jak na złość pani Yoo musiała natrafić na moment, w którym dwójka młodych nastolatków trzymała się za ręce, ciesząc się swoim towarzystwem.

-Youngjae? To ty?

Usłyszawszy radosny głos swojej matki, młody Koreańczyk jak poparzony odskoczył od oglądanych zdjęć i szybkim krokiem skierował się do kuchni. Wiedział doskonale, że teraz przez cały pobyt jego rodzicielka nie da mu spokoju i będzie chciała spędzić z nim każdą sekundę, aby nadrobić stracony czas.

Wchodząc do pomieszczenia, chłopak zauważył już gotowe śniadanie na stole, które było naruszone zapewne przez jego ojca, który musiał wyjść szybciej.

-Nie musiałaś..

-No co ty gadasz? Youngjae, ściągaj z łóżka swoją narzeczoną i chodź na śniadanie. Jeżeli tu jesteś, to pomożesz ojcu na polu.

Youngjae nie był za bardzo zdziwiony słowami matki. Wiedział, że jego powrót wiąże się również z pracami na gospodarstwie. Mimo że naprawdę nie chciał tego robić, nie mógł zostawić z tym ojca samego. Jednak obawiał się o swoją narzeczoną, gdyż wiedział, że jego matka nie pozwoli jej nudzić się cały dzień na kanapie przed telewizorem.

Youngjae przecierając zaspane oczy, usiadł na taborecie przed stołem i chwycił jedną kanapkę w rękę, strącając z niej niechciany plasterek pomidora.

-Mamo... Nie polubię nagle pomidora..

-Oj, nie narzekaj. Ma dużo witamin! Odtąd się wyprowadziłeś, dużo schudłeś. Musisz jeść!

Youngjae nie odpowiedział swojej matce, a jedynie wywrócił oczami. Wiedział, że mimo że kobieta jest kochana, to potrafi być bardzo uparta.

Pani Yoo widząc skwaszoną minę swojego syna, położyła swoje dłonie na biodrach i spojrzała na niego ostro. Kobieta nienawidziła, gdy jedzenie się marnowało, więc nie zamierzała tolerować tego, że jej własne dziecko tak postępuje.

-Youngjae..

-Nie, mamo. Nie mam już trzynastu lat. Nie zjem pomidora!

Przez chwilę w pomieszczeniu zapanowała gęsta atmosfera. Żadne z tej dwójki nie chciało ustąpić. W szczególności matka młodego Koreańczyka, gdyż doskonale wiedziała, że pomimo nienawiści swojego syna do czerwonego warzywa, jest on w stanie go zjeść.

Nie widząc innego wyjścia, mama Youngjae chwyciła odłożony plasterek pomidora i nie czekając dłużej, nadepnęła na gołą stopę chłopaka z dość mocną siłą.

-Ej..

Gdy tylko Youngjae wydał z siebie głośny jęk, przy tym otwierając buzię, kobieta wcisnęła na siłę plasterek pomidora do jamy ustnej chłopaka. Przez chwilę jeszcze przetrzymała mu szczękę, aby upewnić się, że jej jedyny syn połknie kawałek witamin.

Gdy była pewna, że osiągnęła swój cel, z uśmiechem na ustach oddaliła się z powrotem do piekarnika, aby przypilnować ciasta, które zawsze we wtorki piekła.

-Czy ty kobieto jesteś nienormalna?!

-Oj, Youngjae, wyrażaj się! Pomidory są bardzo ważne w naszej diecie. A poza tym... Nie bolałoby cię tak bardzo, gdybyś ubierał kapcie. Ile razy mam ci to powtarzać?

Youngjae masując swoją stopę, przeklinał w głowie swoją matkę, która odkąd tylko pamięta, miewała różne dziwne pomysły, aby go do czegoś tylko zmusić.

Gdy tylko ból stopy minął, spojrzał na radosną twarz kobiety, która podśpiewując pod nosem piosenkę, którą Youngjae pamięta jeszcze z czasów dzieciństwa, wyciągała pięknie pachnący sernik z piekarnika.

-Mamo nie musiałaś robić dla nas ciasta.. Wiem, że nie lubisz piec.

-Youngjae, nie bądź samolubny. To ciasto akurat nie jest dla ciebie, a dla pani Cha. Jej wnuczka ma urodziny. Kończy już sześć lat.

Zdziwiony Youngjae już nic nie powiedział. Był lekko zaskoczony odpowiedzią swojej matki. Przecież doskonale pamięta, że za dziecka musiał co najmniej tydzień chodzić za swoją rodzicielką i prosić ją o jedną blaszkę swojego ulubionego ciasta. Zawsze wykręcała się, że nie ma czasu albo tym, że nie ma wystarczająco dużo składników.

-Kochanie... Jak to jest z twoją narzeczoną?

-Co? Nie rozumiem. Jak ma niby być?

Chłopak spojrzał z nutką podejrzliwości na swoją mamę, która stała odwrócona do niego plecami i miała głowę spuszczoną w dół. Wiedział, że rodzice będą wypytywać o różne rzeczy związku z ich przyszłym ślubem, ale jednak wyczuł, że w pytaniu jego rodzicielki kryło się coś jeszcze.

-Długo ją znasz? Ślub to poważny krok w życiu. Jesteś pewny, że to ta jedyna?

-Mamo.. Znam ją dwa lata. I tak jestem pewny, że chce się z nią ożenić. Ona.. Ona jest urocza. Bardzo ją lubię.

-Ale nie kochasz?

Youngjae nie podobało się kwestionowanie jego uczuć przez matkę. Mimo że kochał ją bardzo mocno, to miał w tym momencie ochotę na nią nakrzyczeć. Nie rozumiał, dlaczego już następna osoba pyta go o jego uczucia względem narzeczonej.

-Kocham ją. Czuję się z nią dobrze.

Czarnowłosa kobieta odwróciła się z uśmiechem na twarzy do swojego syna i postawiła przed nim dzbanek z gorącą herbatą. Trochę uspokoiła się przez zapewnienia Youngjae, jednak w dalszym ciągu jej matczyna intuicja była wyostrzona, co nie dawało jej całkowitego spokoju.

-Więc gdzie się poznaliście?


°•°•°

Oprowadzając swoją dziewczynę po wiosce, w której się wychowywał, Youngjae zachowywał się nad wyraz ostrożnie. Nie mógł pozwolić sobie na spotkanie tych ciemnych oczu i zniewalającego uśmiechu. Nie mógł dostrzec wychudzonego niskiego chłopaka w podartych spodniach i czarnym podkoszulku.

Youngjae nie mógł spotkać Daehyuna. Nie był gotowy na to teraz i podejrzewa, że już nigdy nie będzie.

-Jae, gdzie się tak spieszysz? To miejsce jest piękne! Zobacz! Śliczny strumyk, prawda?

Youngjae nie chciał patrzeć. Nie chciał dodatkowych wspomnień, które zniszczą jego spokój ducha i otworzą ciężko sklejone rany.

-Youngjae! Youngjae! Zobacz! Żaba!

Podekscytowany głos Daehyuna słychać było w całej okolicy. Youngjae chciał uciszyć choć trochę głośnego przyjaciela, jednak wiedział, że to i tak niemożliwe.

-A co ty? Nigdy żaby nie widziałeś?

-Oj, nie umiesz się bawić. Po prostu chodź tu i zobacz!

Zrezygnowany Youngjae podszedł do swojego przyjaciela i spojrzał na biedne zwierzątko w rękach Daehyuna. I choć żaby w okolicy były bardzo popularne, Youngjae nigdy nie widział tak magicznego koloru skóry tych istot. Był tak niezwykle zauroczony małym stworzonkiem, że nawet nie zauważył, gdy straszy przyjaciel, zawiązał na jego ręce, ręcznie robioną bransoletkę z angielskim napisem Together Forever.

Daehyun spojrzał z miłością na Youngjae, który w dalszym ciągu oglądał zielono niebieską żabkę.

-Wiesz, Youngjae nie zawsze to, co wydaje się nam oczywiste, takie jest. Czasem bywa bardziej niezwykle.

-Co? Bawisz się w poetę?

Jednak Daehyun nie odpowiedział. Jedynie posłał mu uśmiech pełen szczęścia i wypuścił malutką żabę na wolność.

Youngjae nie rozumiał zachowania chłopaka, jednak na ułamek sekundy przez jego głowę przeszła myśl, że słowa wypowiedziane przez Daehyuna są bardzo ważne i będą miały duża moc w przyszłości.

Młody Jung, korzystając z okazji, że jego przyjaciel jest tak blisko, pochlapał go zimną wodą z jeziora. Przy tym śmiejąc się tak radośnie, że mimo że Youngjae nienawidził być mokry, nie mógł się gniewać na niego.

-Daehyun!

-.. też tak uważasz? Musi być wtedy magicznie. Obiecaj, że wrócimy tu.

Podekscytowany głos Jennie sprowadził Youngjae do rzeczywistości. Chłopak był zły na siebie, że nie jest na tyle silny, aby powstrzymać się od tych już nic nieznaczących wspomnień. W końcu wyprowadził się stąd, aby to wszystko poszło w zapomnienie.

-Obiecuje.

Choć chłopak nie był do końca pewny, co obiecał swojej dziewczynie, to wydawało mu się, że jakakolwiek inna odpowiedz, będzie zła. Nie chciał denerwować swojej narzeczonej już na początku wyjazdu.

-No nie wierzę! Yoo Youngjae, we własnej osobie?! Ile to już? Osiem? Siedem lat?

Głęboki i bardzo męski głos doszedł do uszu młodego chłopaka. Mimo że minęło tyle lat, chłopak doskonale znał właściciela tego głosu.

Bał się odwrócić i ujrzeć swojego przyjaciela z dzieciństwa, ponieważ nie był pewny czy w jego towarzystwie nie znajdzie się też Daehyun. W końcu ta dwójka swego czasu była nie do rozdzielenia. Youngjae nie raz był z tego powodu zazdrosny, przez co w jego sercu zawsze kryła się mała uraza to starszego mężczyzny.

-Bang Yongguk!

Youngjae, gdy ujrzał przed sobą umięśnionego i przystojnego mężczyznę, był pod wrażeniem, jak bardzo zmienił się Yongguk na przestrzeni tych siedmiu lat. Już nie wyglądał na wiecznie znudzonego i lichego chłopca z marną postawą.

-Miło mi cię widzieć.

-Wiedziałem, że to ty. Nic się nie zmieniłeś, chłopie. No... może trochę schudłeś! Gdzie te twoje papuśne policzki?

Na słowa Banga, Youngjae poczuł dumę. Chłopak ciężko pracował, aby zrzucić zbędne kilogramy. Kilkuletni trening fizyczny, specjalna dieta i różne wyrzeczenia, w końcu przyniosły zadowalający efekt.

-Wyrzuciłem na dobre z diety pomidora.

Yongguk na odpowiedź swojego dawnego przyjaciela roześmiał się, dość głośno ukazując wszystkie swoje białe zęby. Wszyscy w wiosce wiedzieli, jak bardzo Youngjae kocha te małe czerwone warzywka.

-Kiedy przyjechałeś? Zostajesz na dłużej?

Youngjae bardzo się cieszył, że tym razem Bang jest sam. Choć wiedział, że teraz spotkanie Daehyuna to tylko kwestia czasu, ponieważ Yongguk od razu o tym poinformuje swojego przyjaciela.

-Przyjechałem tylko na tydzień. Musia..

-Youngjae.

Spokojny głos Jennie przypomniał Youngjae o jej obecności. Chłopak był zły na siebie, że pozwolił Yonggukowi pochłonąć jego myśli na tyle, że nie pokazał należytej uwagi swojej narzeczonej.

-A no tak. Przepraszam. Yongguk to moja narzeczona, Jennie Kim. Jennie, to mój przyjaciel z dzieciństwa, Bang Yongguk.

Nieświadoma nagłej złości Yongguka, dziewczyna podała mu dłoń, aby się przywitać. Mimo że odczuwała dziwną aurę koło tego mężczyzny, wiedziała, że musi być miła dla przyjaciół Youngjae.

-Milo mi cię poznać.

Yongguk słysząc o narzeczonej swojego przyjaciela, był wściekły. Nie spodziewał się takiej informacji od Youngjae. Bang doskonale wiedział jakie stosunki kiedyś miała jego dwójka najlepszych przyjaciół, więc nie mógł przyjąć do świadomości, że jego ulubiona para ma nagłe dodatkowe obciążenie w postaci jednej dziewczyny.

-Ta.. Szalenie miło.

Ironia w głosie Yongguka i nagła wrogość do jej osoby wystraszyła dziewczynę, więc szybko cofnęła dłoń i ukryła ją w ramionach swojego narzeczonego.

-Yongguk!

-A co z Daehyunem, Youngjae?

Youngjae był wściekły na swojego przyjaciela. Nie dość, że straszy mu narzeczoną swoim zachowaniem, to jeszcze w jej obecność wspomina o chłopaku, o którym ona nigdy nie miała się dowiedzieć. Daehyun był dla niego zamkniętym rozdziałem w życiu i nie chciał do niego wracać.

Życie bez niego jest prostsze.

-Z Daehyunem? Youngjae, kto to?

Pytanie Jennie jedynie spotęgowało złość chłopaka. Posłał nienawistne spojrzenie Bangowi, dając mu do zrozumienia, że jego zachowanie było naganne.

-Nikt ważny, Jennie.

-Nikt ważny, powiadasz?

Yongguk był zaskoczony odpowiedzią Youngjae, ale jeszcze bardziej tym, ile wrogości włożył w swoją wypowiedź. Nigdy by się nie spodziewał tego po małym Youngjae, który z każdym problemem latał do Daehyuna.

-Wiesz co Youngjae? Zmieniam zdanie. Zmieniłeś się i to bardzo.

•°•°•

Wszystkiego najlepszego kochana  sugar_219 ! <3

Nie zapomniałam o twoim wyjątkowym dniu ;*

Mam nadzieję, że wszystko idzie po twojej myśli i powolutku zbliżasz się do spełniania marzeń!

Bardzo bym chciała ujrzeć ten uroczy uśmiech na żywo i przytulić cię, abyś nigdy nie wątpiła w to, że cię uwielbiam, mój mały człeku ;*

Wszystkiego najlepszego! Nie umiem składać ładnych życzeń ani oryginalnych, więc niestety zostanę przy typowych, jednak płynących z serduszka ;*

Spełniania marzeń, dużo zdrowia i abyś zawsze i wszędzie była sobą! Bo jesteś najlepsza właśnie taka!

KOCHAM <3  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro