Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział drugi

Arek

Gdy dziewczyna odeszła, od razu Kamila zaczęła pidolić o tym, że musimy ją przyjąć do naszej paczki.
-Kamila, zacznijmy od tego, że to ktoś tam dla naszej kochanej dyrki. A kabla raczej nie chcemy, c'nie?- zapytała Maja.
-Ale dzięki niej, moglibyśmy mieć dużo ulg u właśnie dyrki i u reszty nauczycieli. To też musimy wziąść pod uwagę.- stwierdziła druga z dziewczyn.
-Konrad, no błagam was. Ona nie jest kablem, ale też nie da się wykorzystać. Proszę, ona jest naprawdę dobra i fajna.- dalej mówiła Kamila, gdy ruszyliśmy do sali gimnastycznej.
-Możemy ją wziąść na dwa dni próbne. Każdy z nas tak miał.- powiedziałem spokojny. No nie tyle co spokojny, ale miałem tak naprawdę w to wyjebane. Okej, jest ładna, ale wygląd mnie nie kręci.
-Kogo obgadujemy?- Marcelina nagle pojawiła się pomiędzy mną, a Konradem.
-Wiesz co, nie uwierzysz. Pani Mariolka z martwych wstała, aby nas wpakować do kozy.- powiedziała rudowłosa.
-Kamila! Ty wiesz co to znaczy?- podeszła do niej kolorowo oka.

Marcelina ma jedno oko zielone, a drugie niebieskie. Włosy ma ombre. Z rudego na zielony.

-Co takiego?- zapytała.
-To coś jest nieśmiertelne! Ono wstanie z martwych każdego dnia, gdy tylko zrobię akcję.- Kamila zaczęła się śmiać, a dziewczyna tylko poważnie kiwała głową.
-Okej, to do zobaczenia, Pani Karolak.- powiedziała Kam. Dalej rozmawiały o jakiś głupotach, tak samo ja i reszta grupy. Po całym apelu, udaliśmy się na spotkanie z naszym kochanym wychowawcą, który mnie kocha, gdyż spędzi ze mną o jeden rok za dużo. Usiadłem na swoim miejscu, a reszta na swoich.
-Witajcie, jestem Filip Podharadecki. Będę waszym wychowawcą i będę was uczył fizyki i matematyki. Resztę nauczycieli, poznacie potem, na zajęciach. Jakieś pytania?- zapytał, a rękę podniosła Kornelia, Róża, Julka oraz Marcelina.
-Jak masz na imię?- podszedł do Julki. Chodziliśmy razem do gimnazjum.
-Julka.
-Dobrze, to zadaj pytanie.
-Czy udziela pan lekcji z wychowania do życia w rodzinie?- gdy o to zapytała, ja tylko się raz zaśmiałem, a reszta klasy... no cóż. Olali to.
-Niestety, nie będę. Pani dyrektor o tym decyduje.- powiedział, po czym podszedł do Marceliny.- a ty?
-Jestem Marcelina i czy będą rozszeżenia z języków obcych?
-Tak, będą z hiszpańskiego i niemieckiego. A co do innych języków, to jeszcze nie jestem pewny.- odpowiedział, a ja już dalej nie słuchałem. Dał nam plan lekcji, i dał nam zezwolenie, na opuszczenie szkoły.
-Ja się już żegnam, idę z Anastazją i chłopakami na lody. Do jutra!- i odeszła, a tuż po niej Maja jej siostra i Kamila.
-Stary, mam wyzwanie. A raczej zakład.- uśmiechnął się, patrząc w miejsce, gdzie oddalała się Marcelina.
-Słucham.

Dam, dam, dam! Drugi rozdział. Taki trochę w smutku pisany, ale muszę jakoś nadrobić zaległości na watt, także do wszystkich książek, w miarę systematycznie, będą wkładane rozdziały. O ile będą... dobra nie ważne, ja już się żegnam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro