Rozdział 1
W okolicach szóstej wieczorem Simone wszedł do pokoju Ivo, który aktualnie uczył się angielskiego.
- Hej. Przepraszam, że ci przeszkadzam. - powiedział Simone.
- Nie przeszkadzasz. - chłopak oderwał się od książki. - Potrzebujesz czegoś?
- Wiesz. Niedługo chce zrobić oficjalne otwarcie Kwiaciarni i przydałby mi się odpowiedni strój do tego, uszył byś mi go?
- Pytasz serio? - spytał Ivo.
- Oczywiście. - powiedział z uśmiechem mężczyzna. - Masz talent po mamie, a talent trzeba szlifować. - chłopak odwzajemnił uśmiech i przytulił się do ojca.
- Potrzebne będę mi materiały i muszę cię zmierzyć.
- Załatwię ci materiały.
- Mogę cię teraz zmierzyć? - spytał odsuwając się, by zajrzeć do szuflady szafki i wyjąć z niej miarkę krawiecką. - Mógłbyś zdjąć ubrania? Te które masz na sobie mogą przeszkadzać w dokładnym odmierzeniu.
Simone zamknął drzwi pokoju Ivo i rozebrał się do bokserek, chłopak po tym zaczął odmierzać jak szeroki ojciec jest w pasie itd. Gdy skończył Simone ubrał się z powrotem, a Ivo zabrał się za szkic sylwetki ojca, by narysować do niej odpowiedni dla ojca strój.
- Załatwisz mi jedwab w kolorach granatu i bieli oraz złotą nić?
- Jasne.
- Przeszkadzać ci będzie jeśli nie będzie w stylu Zachodnim?
- Ivo zrób tak jak uważasz. Wiem, że zrobisz dla mnie świetny strój, który będę z dumą nosić. Którego koloru powinno być więcej?
- Granatu. Mam już na to pomysł.
- Tylko szkoły nie zaniedbaj. Strój nie jest na już. - pogłaskał syna po włosach. - Idę robić kolację w razie co.
Simone zszedł do kuchni. Miał zamiar zrobić dwie wersje lasagne, głównie przez różnice w dietach obu rodzin. W pomieszczeniu był Jake z niepewną miną.
- Coś się stało? - spytał Simone biorąc się za przygotowanie dań.
- Słyszałem, że Nylan z tobą rozmawiał...
- Tak... Co w związku z tym?
- Nie zamierzasz mnie przekonać żebym mu pozwolił zaprosić jego chłopaka?
- Jeśli słyszałeś, że ze mną o tym rozmawiał to słyszałeś też, że nie zamierzam się wtrącać w cudze wychowywanie.
- Co do wychowania... Nylan przestał się do nas odzywać gdy nie pozwoliliśmy mu na to. A zauważyłem że twoi synowie z tobą o wszystkim rozmawiają, nie boją poruszyć przy tobie jakiegoś niewygodnego tematu. Chciałbym wiedzieć jak to działa u was.
- Wiesz... Przez to w jakich warunkach ja i Ariadne byliśmy wychowywani, chcieliśmy innego podejścia do naszych dzieci. Przede wszystkim brak Taboo.
- Jestem w szoku że zgodziliście się na tatuaże i kolczyki. Są trochę za młodzi na to.
- To też Taboo. Wytłumaczyliśmy im na własnym przykładzie że to są bolesne i kosztowne zabiegi. No i że my sami na nie zarabialiśmy, my byliśmy wtedy dorośli, ale to bez związku. Gdy chcieli sobie zrobić Nicollo tatuaż, a Ivo przekuć ciało to się zgodziliśmy o ile sami na to zarobią. Pracowali ciężko. Pomagali nam w pracy i domu, wyprowadzali psy sąsiadów, opiekowali się ich dziećmi. No różne rzeczy robili, ale zarobili samodzielnie na to co chcieli. Gdy o coś pytali to nie zasłanialiśmy się z Ariadne ich wiekiem, a ich pytania zaczynały się jak Nico skończył 13 lat, a Ivo 12.
- Wystarczy im pozwalać na wszystko?
- Wystarczy im wytłumaczyć i okazać, że się im ufa. Sami wtedy chcą nie zdradzić zaufania.
- To zbyt prosto brzmi.
- Więcej wiary, Jake. Tylko porozmawiaj o tym ze Spadino, żeby nie czuł się źle, że za jego plecami gadasz o wychowaniu Nylana ze mną.
Na ósmą wieczór kolacja była gotowa. Tak trochę przez Simone'a zgodzili się by Nylan wypił kieliszek wina do kolacji. Widać było po Jake'u i Spadino, że rozmawiali o zmianach w wychowywaniu Nylana. Trochę zazdrościli Simone'owi jego relacji z synami. Po kolacji pierwsi wyszli Nicollo i Ivo, Nylan także chciał, ale Jake poprosił by został. Simone z kolei zabrał naczynia by je umyć.
- Wiesz synku... Rozmawialiśmy z ojcem i postanowiliśmy, że możesz przyprowadzać Alberta do domu o ile będziecie grzeczni. - powiedział Jake. Nylan zdziwił się, ale ucieszył. Zaraz potem przytulił mocno ich obu.
Chłopak zdawał sobie sprawę, że to zasługa wujka Simone'a. Poszedł do kuchni i przytulił wujka od pleców.
- Dzięki, że z nimi pogadałeś. - powiedział Nylan.
- To twój tata przyszedł o poradę. Wiesz bardzo cię kochają i chcieliby mieć lepszy kontakt z tobą. - powiedział Simone kończąc myć naczynia i odwracając się przodem do chłopaka. - Pamiętaj, że to było dla nich trudne zmienić samodzielnie decyzję. Powierzyli ci mimo wszystko swoje zaufanie. Możesz mi obiecać, że nie zdradzisz ich zaufania. - powiedział mężczyzna, a chłopak kiwnął głową na tak. - Cieszę się.
Następnego ranka Simone przygotował dla wszystkich śniadanie i drugie śniadanie. Każdy miał coś do roboty. Młodzież miała szkołę, Simone rozmowę z dyrekcją i zajrzenie do kwiaciarni, Spadino Restaurację Włoską przy plaży, a Jake firmę ochroniarską.
Simone odwiózł Nicollo, Ivo i Nylana do szkoły po drodze czytając regulamin szkolny by zagiąć dyrekcję. Nie chciał robić siary synom mimo, że im to nie przeszkadzało. Odczekał czas do dzwonka szkolnego i dopiero wszedł do środka. Pamiętał gdzie jest sekretariat szkolny przecież dopiero co zapisywał synów do niej. Wtedy był ubrany bardziej przyzwoicie, ale teraz nie miał na to ochoty. Miał założone białe sportowe buty, czarne jeansy z dziurami oraz szarą bluzę z kapturem bez rękawów przez co uwidocznił najbardziej jak mógł tatuaże. Założył też mocno rzucające się w oczy złote kolczyki z czarnymi kryształami, które dostał od żony na 10-tą rocznicę, kilka bransoletek i pierścieni. Klasycznie też ciemny makijaż na oczy.
Nie da się ukryć, że dyrekcja nie spodziewała się, że mężczyzna tak będzie wyglądać. Nie po tym co było gdy ich zapisywał. Wygrał z dyrekcją przez szkolny regulamin, który nie zakazywał noszenia biżuterii czy też nie nakazywał zakrywania tatuaży.
Po wizycie w szkole miał zajrzeć do Kwiaciarni i odwiedzić UwU, a gdy zaczął myśleć o Czarku to zawitał do konkurencji w centrum, gdzie kupił siedem różowych tulipanów.
Podjechał samochodem pod UwU Cafe. Z okna przy wejściu zauważył uśmiech Czarka skierowany do klienta, ale Simone chciałby sam widzieć ten uśmiech częściej.
- Hej... - powiedział wchodząc do środka, a kwiaty mając schowane za plecami.
- Cześć. Potrzebujesz czegoś? - spytał Czarek uśmiechając się bardziej na widok mężczyzny.
- Chciałem zajrzeć i zobaczyć co u ciebie. - powiedział Simone podchodząc do lady.
- Wszystko dobrze. Mam nadzieję, że u ciebie podobnie? - powiedział Czarek opierając się o ladę.
- Tak. Wiesz myślałem trochę o tobie.... - powiedział nieco zawstydzony Simone i wyciągnął zza pleców kwiaty. - To dla ciebie. - powiedział.
- Dziękuję. - powiedział Czarek rumieniąc się lekko i wąchając tulipany. - Zaraz wstawię je do wody.
- Wiesz.... - Czarek spojrzał na Simone'a. - Pomyślałem że za kwiaty mógłbym częściej widzieć twój piękny uśmiech. - powiedział Simone odwracając wzrok.
- Simone.... - Czarek mocno się zarumienił na słowa mężczyzny.
- Przepraszam.... Jeśli czujesz się przeze mnie niezręcznie, ale chciałbym cię bliżej poznać i może wyjść kiedyś razem na randkę... - mówił Simone rumieniąc się przy tym. Simone był od zawsze taki w kontaktach z osobami, które mu się podobały.
- Tak... Czuję się niezręcznie, bo wolałbym usłyszeć to na osobności, ale z chęcią poszedłbym z tobą na randkę. - Czarek mówiąc to jąkał się. - Jeśli byś kiedyś mnie zaprosił, a teraz przepraszam, ale muszę wstawić kwiaty do wody.
Czarek wyszedł zza lady i kiwnął głową do Simone'a żeby poszedł z nim. Mężczyzna w swoim biurze miał osobną łazienkę. Kwiaty włożył do czarnego wazonu w różowe kocie pyszczki, a potem wlał tam wodę. Wazon postawił na swoim biurku.
- Przyznam ci się, że po tych kwiatach miałem dzwonić do przyjaciół, bo nie spodziewałem się, że ci się podobam.
- Ja bałem się, że ja tobie się nie podobam lub, że jesteś hetero. Po zapoznaniu się pod Kwiaciarnią bardzo mi się spodobałeś, a ja nie lubię czekać z czymś ważnym dla mnie mimo, że takie wyznania sprawiają mi trudność przez to czego się w nich boję.
- Ja wolałbym to usłyszeć mimo wszystko gdy jesteśmy teraz sami, ale mleko się rozlało. Mimo wszystko się cieszę, że ja też ci się podobam. Napijesz się herbaty czy kawy.
- O tej porze to herbatę, ale miałem zajrzeć do Kwiaciarni...
- Dopiero przyszedłeś i powiedziałeś, że ci się podobam i już chcesz uciekać. Dotrzymaj mi dłużej towarzystwa. - powiedział Czarek uśmiechając się do niego.
Simone nie potrafił mu odmówić przez jego uśmiech i został. Czarek przygotował dla nich herbatę i usiedli razem na kanapie, popijając herbatę uśmiechali się tylko do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro