Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Simone Carbonara to właściciel Kwiaciarni The Magic of Flowers w Liberty City. Rok temu zmarła jego żona Ariadne światowej sławy projektantka mody , która przełamała także Taboo rozmiarów. Simone z Ariadne ma dwójkę nastoletnich synów, starszego Nicollo i młodszego Ivo.

Mężczyzna i jego synowie przeżyli rok żałoby i po tym w końcu przyjęli zaproszenie przyjaciela Simone'a Spadino.

Spadino podczas pogrzebu zaproponował im by przenieśli się do Los Santos i zamieszkali z jego rodziną. Zaczęli nowe życie.

Teraz miało się tak stać. Spadino proponując mu mieszkanie chciał odciążyć go z części wydatków by mógł prowadzić swoją ukochaną kwiaciarnię. Zawsze na studiach pomagał mu wybierać kwiaty na randki z Jake'em, a potem telefonicznie, gdy Spadino z Jake'em przeprowadzili się do Los Santos i zawsze to były trafione kwiaty i kolory.

Spadino z Jake'em oraz ich młodszym synem Nylanem przywitali Simone'a z jego synami. Mężczyźni mieszkali w Rockford Hills i mieli wystarczająco miejsca by zmieścić rodzinę Carbonara. Jeszcze tego samego dnia Simone kupił kota rasy Munchkin. I on i synowie myśleli wspólnie o posiadaniu zwierzaka, a Spadino i jego rodzina nie mieli nic przeciwko. Kotek był cały biały, dlatego nazwali go Bianco.

Simone po kilku dniach zakupił budynek, który był odnowiony po niedawnym trzęsieniu ziemi, które naruszyło struktury większości budynków w tej dzielnicy. Z niewiadomych przyczyn budynek ten stał od 20 lat pusty jakby czekał na Simone'a. Przez kilka dni były widoczne remonty czym zaciekawili się właściciele sąsiednich firm.

W sąsiedztwie kwiaciarni była Kawiarnia "UwU Cafe", Meksykańska Restauracja "Una Familia de Sonora", Sklep z Alkoholem "Cosmos Alcoolique".

Gdy Simone wypakowywał sprzęt do sklepu po drugiej stronie ulicy pod "Una Familia de Sonora" przyglądała mu się czwórka osób. Byli to właściciele sąsiednich firm.

- Nie mogę uwierzyć że on tu jest... - stwierdziła Nina Garcon, właścicielka "Cosmos Alcoolique".

- Ja też. I jest w twoim typie Caesar. - stwierdziła Selene Capela, współwłaścicielka "Una Familia de Sonora".

- No jest przystojny, ale kim on właściwie jest? - spytał Czarek, który jest właścicielem "UwU Cafe".

- Był mężem światowej sławy projektantki mody Ariadne, ale żeby o niej wiedzieć musiałbyś się interesować modą. Zmarło jej się rok temu. Był z nią na okładkach magazynów, na niektórych pokazach nosił jej projekty. A teraz przeniósł się tutaj. - powiedziała Nina.

- Tylko zabawne, że jemu się udało kupić ten budynek. Jakby ktoś na górze stwierdził, że ma na niego czekać. - powiedział Antonio Speedo, brat bliźniak Selene i drugi współwłaściciel "Una Familia de Sonora".

- Powinniśmy się przywitać. - stwierdziła Nina.

Podchodząc bliżej dostrzegli tatuaże na rękach i szyi, kolczyki, bransoletki i sygnety z kolorowymi kryształkami. Miał białą koszulę z podwiniętymi rękawami, ciemne jeansy z doczepionymi łańcuszkami, kamizelkę od garnituru w kolorowe kwiaty.  Na szyi miał srebrny łańcuszek z szafirem w kształcie łzy. Miał również ciemny makijaż na oczach. Włosy Simone'a były czarne i krótko ostrzyżone, po bokach jednak posiadał siwiznę, która dodawała mu uroku. Gdy dostrzegł podchodzącą do niego tą delegację uśmiechnął się szeroko.

- Dzień Dobry. - powiedział pierwszy Simone. - Mogę w czymś pomóc?

- Może my moglibyśmy pomóc rozpakować się panu? - spytała Nina.

- Ale ja już kończę. Otworzę pewnie niedługo .

- Z chęcią wpadniemy jeśli to nie kłopot. - powiedziała Selene.

- Zapraszam. Serdecznie. - powiedział odstawiając ostatnie z pudeł na chodniku. - Simone Carbonara. - powiedział wyciągając dłoń. Po kolei Antonio, Selene, Nina i Czarek podawali mu dłoń przedstawiając się przy tym. - Miło mi was poznać. Mam nadzieję, że będziemy w dobrych relacjach.

- Nasza czwórka przyjaźni się od liceum. W biznesie także się wspierany. - powiedział Czarek. - Liczymy, że z tobą też będziemy mogli nawiązać przyjazną współpracę.

- Mam nadzieję że tak będzie. - powiedział Simone uśmiechając się, a w szczególności do Czarka. Po chwili wziął pudło i przytrzymywał ręką na swoim ramieniu. Czarek w tym czasie próbował opanować emocje i wyobraźnię, bo Simone mimo dosyć nietypowego wyglądu dawał odczuć jak ciepłą i miłą osobą jest. Na pewno chciałby go lepiej poznać. - Jeśli chcecie możecie się rozejrzeć. Nie mam nic przeciwko.

- Musimy wracać do swoich firm. - powiedziała Nina. - Trzeba pilnować interesów.

- W porządku. Dobrego dnia.

Simone dokończył rozpakowywanie rzeczy. Pozostało sprowadzić kwiaty. Wiedział że najpopularniejsze będzie hodować na górnym piętrze kwiaciarni. Potem wrócił do domu, gdzie przywitali go synowie.

- Jak było w szkole? - spytał.

- Szkoła nie była gotowa na nas tato. Chcą byś się zjawił. Dyrekcja jest zmartwiona moim tatuażem skorpiona na łopatce i kolczykami Ivo w uszach i na ustach.

- Jeśli szkoła nie była gotowa na was, to tym bardziej na mnie. Spróbuję to jakoś sprostować.

- Mamy zdejmować kolczyki i zakrywać tatuaże? - spytał Ivo.

- Ja nie mam nic przeciwko. A co do szkoły jeśli w regulaminie nie ma nic na ten temat to możecie moim zdaniem nosić. Wyrażacie tym siebie.  Liczy się indywidualizm. No ale jeśli regulamin coś mówi na ten temat to nawet jak ja bym wolał byście nadal wyrażali siebie to nie chcę byście wpadali w kłopoty przez regulamin. Wiecie jak to bywa. Jedni nauczyciele podejdą luźno, inni według świętego regulaminu szkolnego.

Usłyszeli po chwili ciche miałknięcie. Simone wziął wtedy na ręce Bianco i przytulił.

- Będziecie mieli coś przeciw jeśli będę brał Bianco do Kwiaciarni?

- Nie, lepiej żeby miał towarzystwo niż siedział sam w domu. Wiesz twoja kwiaciarnia, twoje zasady tato. - powiedział Nicollo głaszcząc kotka. - A tobie jak minął dzień przy kwiaciarnii?

- Poznałem sąsiadów. Bardzo sympatyczni ludzie. Jeden z nich jest chyba z Polski. Nie umiem wymówić jego imienia.

- I z nich wszystkich, tylko tego z Polski wymieniasz.  Spodobał ci się? - spytał Nicollo.

- Tak. Macie coś przeciwko? - spytał mężczyzna.

- Nie. - powiedział Ivo. - To fajnie, tylko postaraj się dowiedzieć czy ty też mu się spodobałeś i potem wiesz poznajcie się lepiej i dopiero wtedy randki.

- Mama nie chciałaby żebyś był za długo sam. - powiedział Nicollo.

- Liczę, że wy też kiedyś kogoś przyprowadzicie.

- Chłopaka. - powiedzieli jednocześnie Nicollo i Ivo.

- Nie ważne jaką by mieli płeć, jeśli dobrze będą was traktować to ich zaakceptuje.

- Musimy się pouczyć. - powiedział Ivo.

- Jasne. Dziś ja robię kolację w razie co.

Chłopcy poszli do siebie, a Simone został z kotkiem. Po chwili przyszedł Nylan.

- Wujku Simone... Pomożesz mi?

- Jeśli chodzi o twoich ojców to nie.

- Dlaczego?

- Nie chcę się wtrącać w cudze wychowywanie. To niestosowne.

- No proszę.

- Nylan nie bądź dzieckiem. Nie mogę im narzucać swoich poglądów niezależnie od tego jakie są. Wychowywanie jest indywidualną częścią rodzicielstwa. To jak ciebie wychowują kształtuje ciebie i ewentualnie może wpłynąć na twoje podejście do twoich przyszłych dzieci.

- Kolejny morał....

- Nylan...

- Ale ja chcę tylko chłopaka zaprosić do domu, a oni się nie zgadzają.

- Nie mogę ci w tym pomóc. Powinieneś sam z nimi pogadać. Jesteś prawie dorosły, niedługo idziesz na studia.

- Jesteś nieprzydatny Wujku. Myślałem że chociaż ty mnie wesprzesz.

- Jestem po stronie indywidualności, ale nie mogę wchodzić w cudzą indywidualność bez zgody drugiej osoby. Jeśli sami by spytali to pewnie bym coś doradził w twojej sprawie, ale dopóki nie dzieje ci się realnie krzywda to ja nie będę się mieszać w ich wychowanie ciebie.

Nylan wyszedł z pokoju Simone'a widocznie niezadowolony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro