Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale moja wena była jak Morze Martwe. 

Słona od moich łez i martwa....

No więc nie przedłużając - życzę miłej lektury i zostawcie coś po sobie♥

***

Jimin otworzył szeroko oczy. Czy Jungkook powiedział mu właśnie, że się w nim zakochał? Jednak nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ usta bruneta znów złączyły się z jego, podarowując mu kolejny słodki pocałunek.

Wszystko dla Jimina działo się bardzo szybko, nawet nie dane było mu przygotowanie się do swojego pierwszego pocałunku, lecz gdy tylko poczuł delikatne wargi Jungkooka, w pełni oddał się tej przyjemności. Nie sądził nawet, że może to być tak przyjemne i dawać poczucie takiej bliskości. Zdecydowanie mu się to podobało, a uczucie rąk Jungkooka owijających jego talię sprawiało, że czuł jakby unosił się kilka metrów nad ziemią. Jednak mimo wszystko, nie był do końca pewien czy może mu powiedzieć to samo. Nie był pewien, czy też go kocha.

Jungkook delikatnie oderwał swoje wargi od tych różowowłosego i oparł się o jego czoło. Ich słodkie oddechy mieszały się ze sobą, kiedy patrzyli sobie w oczy. Aura dookoła nich wydawała się być magiczna, a cichy odgłos padającego deszczu dodawał jej jeszcze więcej niezwykłości. Nawet chłodny wiatr i to, że byli już przemoczeni nie przeszkodziło im w napawaniu się tą chwilą.

-Chodźmy już, bo się przeziębimy. – Szepnął Jungkook, nie chcąc zaburzać tej magicznej atmosfery. Chwycił Jimina za rękę i splótł razem ich palce.

Różowowłosego przeszedł dreszcz, kiedy ich dłonie się spotkały, lecz nie było to tak gwałtowne i bolesne jak jeszcze całkiem niedawno. Teraz przy każdym kontakcie ich skóry, przez jego ciało, jak i Jungkooka przepływały przyjemne wibracje, od których aż chciało się przymknąć oczy z rozkoszy. Było to tak kojące i przyjemne, że gdyby obydwoje tylko mogli nie wypuszczaliby siebie z objęć.

To właśnie tak jest mieć kogoś, kto cię kocha? Pomyślał Jimin, spoglądając na ich splecione dłonie. Wyglądały razem perfekcyjnie, jakby były dla siebie stworzone przez rzeźbiarza, którym był Bóg. Jakby Bóg wiedział, że kiedyś się spotkają i połączą ze sobą jego dzieła sztuki. Ta mniejsza idealnie wpasowywała się w większą Jungkooka, tworząc tym samym przeznaczoną dla nich kombinację. Spojrzał na bruneta i uśmiechnął się lekko, ponieważ być może właśnie trzymał za rękę miłość swojego życia, kogoś z kim spędzi resztkę swoich dni i kogoś kto będzie całował go na dzień dobry.

Twarz Jungkooka wyglądała przepięknie, oświetlona tylko ulicznymi lampami, wydawała się jakby była ze złota. Każdy szczegół jego twarzy, był teraz dobrze widoczny, a mocno zarysowana szczęka uwydatniła się przez tego szlachetnego koloru oświetlenie. Czuł się jak w niebie, kiedy trzymał drobną dłoń Jimina w swojej. Ale żadne uczucie nie mogło się równać z tym, jakie poczuł w momencie kiedy ich wargi się spotkały. Usta Jimina smakowały tak jak sobie wyobrażał, słodko i bardzo dobrze. Ba! One smakowały wyśmienicie, tak że żadne słowa nie byłyby w stanie ich opisać. Odwzajemnił uśmiech Jimina i nawet nie miał mu za złe tego, że nie odpowiedział mu na jego wyznanie. Wiedział, że różowowłosy potrzebował czasu, a on miał zamiar dać mu go jak najwięcej, byleby tylko przy nim być.

Powoli ruszyli przed siebie, nie odzywając się słowem. Ale nie była to niezręczna cisza, była ona komfortowa i przyjemna, kiedy obydwoje pogrążeni w swoich myślach, szli ręka w rękę, napawając się swoim dotykiem.

***

Od tamtego wieczoru minął już miesiąc, a Jimin i Jungkook byli nierozłączni. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, obdarowując się słodkimi pocałunkami i uściskami. Co wieczór Jungkook czekał na Jimina pod kwiaciarnią, wyczekując aż w końcu będzie mógł wziąć w ramiona tę różową istotkę, która teraz była tylko jego. Za każdym razem kiedy widział jego jasny uśmiech i zarumienione policzki, w jego sercu robiło się cieplej i miał wrażenie, że z dnia na dzień coraz bardziej uzależnia się od tego chłopaka. Miał nadzieję, że już wkrótce będzie mógł nazywać go swoim.

A Jimin nie mógł być bardziej szczęśliwy, kiedy przez witrynę kwiaciarni widział jak pewien przystojny brunet stoi oparty o samochód. I za każdym razem musiał się opanowywać, aby nie pisnąć z radości i uczucia motyli, które uparcie próbowały uwolnić się z jego brzucha. Punkt o 20 wychodził z kwiecistego sklepu, tylko po to aby po jego zamknięciu od razu rzucić się w ramiona Jungkooka i znów poczuć jego usta na swoich.

Przez ten miesiąc stało się to ich rutyną, ale za każdym razem działała na nich tak samo. Emocje, które im towarzyszyły kiedy byli razem, były nie do opisania. Lecz nie czuli potrzeby, aby jakkolwiek to opisać, ponieważ dopóki mieli siebie było im to kompletnie niepotrzebne. Obydwoje wpadli po uszy, lecz jak na razie tylko jeden z nich miał odwagę to przyznać.

W tym momencie leżeli na kanapie, wtuleni w siebie, podczas gdy w telewizji leciała kolejna nudna drama. Palce Jungkooka wplątane były we włosy Jimina, kiedy delikatnie masował jego głowę. Uwielbiał ten widok, kiedy Jimin mrużył oczy za każdym razem, gdy tylko dotknął jego różowych włosów.

Na dworze było już ciemno i zimno, ponieważ była już połowa listopada, lecz w małym mieszkaniu Jimina panowała ciepła aura, podtrzymywana ich uczuciami. Ciepła ich ciał ogrzewały ich nawzajem, sprawiając, że mogliby zostać już tak na zawsze. Niespodziewanie Jimin otworzył oczy i spojrzał na Jungkooka, nie odzywając się słowem.

-Coś nie tak? – Zapytał brunet, patrząc na różowowłosego, jednak ten nadal go obserwował.

-Po prostu jesteś piękny. – Odezwał się w końcu Jimin, patrząc mu prosto w oczy.

Jungkook uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje białe, królicze zęby, na co Jimin odpowiedział mu tym samym. Dłoń młodszego, powędrowała z różowych kosmyków na policzek ich właściciela i pogładził go delikatnie. –Ty też jesteś piękny Jiminie. – Szepnął.

Jungkook nachylił się w stronę Jimina i delikatnie go pocałował, pieczętując tym swoje wyznanie. Jimin czując na sobie wargi bruneta bez zawahania oddał pocałunek, całkowicie oddając się chwili. Każdy ich pocałunek był niezwykły, z każdym razem coraz bardziej przepełniony uczuciem i jeszcze lepszy.

Oderwali się od siebie po minucie, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi. Otwarli leniwie oczy i spojrzeli w kierunku, z którego dobiegał dźwięk.

-Ja otworzę. – Uśmiechnął się Jungkook, powoli wypuszczając Jimina ze swoich objęć i wstając z kanapy. Poszedł wolnym krokiem w kierunku drzwi, a osoba za nimi wyraźnie się niecierpliwiła ponieważ zapukała po raz kolejny, lecz tym razem mocniej i głośniej.

Jungkook przekręcił zamek w drzwiach i otworzył drzwi, ukazując tajemniczą osobę. Przed nim stał chłopak z kwiaciarni, który wyznał mu imię Jimina, jednak gdy tylko zobaczył bruneta jego uśmiech osłabł i spojrzał spanikowany w głąb mieszkania.

-Co ty tu robisz? – Zapytał Taehyung, mierząc wzrokiem Jungkooka, wyraźnie zaskoczony jego obecnością w mieszkaniu przyjaciela.

-Mógłbym zapytać o to samo. – Mruknął brunet, czując ukłucie zazdrości.

-Przyszedłem do Jimina. – Powiedział Tae, po czym wyminął Jungkooka w drzwiach i wszedł do mieszkania.

Jungkook zaskoczony tym nagłym wtargnięciem o mało nie przeklął i zamknął drzwi, ruszając za intruzem. Jimin był jego i tylko jego, nie mógł pozwolić na to, żeby jakiś inny chłopak mu go odebrał.

Taehyung wszedł do salonu i ujrzał swojego przyjaciela leżącego na kanapie, odwróconego w stronę grającego telewizora. Wyglądał tak ładnie i spokojnie, że Tae miał ochotę go przytulić, a świadomość tego, że jest u niego ten cały inny chłopak, trochę go denerwowała. Mało powiedziane! Był cholernie zły, ponieważ przez te kilka dobrych lat ich znajomości, zdążył poczuć do Jimina coś więcej niż tylko przyjaźń.

-Kto to był, Kookie? – Zapytał różowowłosy, nie odwracając wzroku od telewizora.

-Kookie? – Powiedział zaskoczony Taehyung, patrząc na swojego przyjaciela.

Jimin gwałtownie podniósł się do siadu i odwrócił w stronę głosu.

-Tae? Co ty tu robisz? – Spytał, lekko spanikowany ponieważ ten nie miał w zwyczaju odwiedzać go bez zapowiedzi, a raczej przez to, że nie zdążył powiedzieć mu jeszcze o relacji między nim, a Jungkookiem.

-Chciałem sprawdzić jak się czujesz, ale widzę że masz się świetnie. – Mruknął przez zaciśnięte zęby, czując zazdrość opanowującą całe jego ciało. – Więc może lepiej pójdę.

-Nie, Tae zostań. – Powiedział Jimin chcąc wstać, ale ramiona Jungkooka obejmujące go od tyłu skutecznie go zatrzymały.

-Po co mam zostać, skoro masz lepsze rzeczy do roboty, Jimin?

-Chciałem ci powiedzieć... - Powiedział cicho różowowłosy, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

-Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć?! – Taehyung prawie krzyknął. – Może nawet nigdy bym się nie dowiedział gdybym tu dzisiaj nie przyszedł. – Syknął brązowowłosy, patrząc na Jungkooka ze złością w oczach.

-Hej! Może na niego nie krzycz. – Do rozmowy wtrącił się Jungkook, nie akceptując faktu, że ktoś podnosi głos na jego skarb.

-Tae... - Szepnął Jimin, czując jak gorące łzy pojawiają się w jego oczach.

-Nie, Jimin... - Powiedział Taehyung kręcąc głową. – Jak to wszystko przemyślisz, to do mnie zadzwoń...

-Ale Taehyung, proszę...

-Cześć Jimin. – Odparł tylko Tae i odwrócił się, aby wkrótce opuścić mieszkanie przyjaciela.

Różowowłosy poczuł jak po jego policzkach zaczęły spływać słone łzy. Wiedział, że popełnił błąd nie mówiąc o wszystkim Taehyungowi, ale czuł że tak było lepiej. Był on takim przyjacielem, że prędzej czy później zabroniłby mu spotykać się z Jungkookiem, a jego życie ległoby w gruzach. Dlatego wolał poczekać trochę, by potem zebrać się na odwagę, aby mu o tym powiedzieć. Jednak mimo wszystko nie sądził, że jego wieloletni, ukochany i wspierający przyjaciel potraktuje go w tak zimny sposób. Zauważył, że Tae nie polubił zbytnio Jungkooka lecz uważał, że to wszystko będzie wyglądało inaczej, że będzie go wspierał i cieszył się razem z nim jego szczęściem, które po wieczności w końcu odnalazł.

Ale był w błędzie.

Zaczął szlochać w swoje dłonie, kiedy usłyszał trzask zamykanych drzwi, a Jungkook spojrzał na niego zatroskany. Podszedł do niego i kucnął przed kanapą, chwytając dłonie Jimina odciągając je od jego twarzy. Różowowłosy przez chwilę się opierał, lecz ustąpił gdy Jungkook powiedział cicho jego imię.

Brunet trzymał jego dłonie w swoich i kiedy ujrzał zapłakaną twarz swojego szczęścia, jego serce ścisnęło się bólu. Nie chciał oglądać go tak smutnego, chciał widzieć go uśmiechniętego i szczęśliwego, chciał widzieć jak jego oczy błyszczą kiedy się śmieje i gdy na niego patrzy. Dlatego puścił jego ręce i ujął delikatnie jego zarumienione od płaczu policzki.

-Nie płacz Jiminie. – Powiedział cicho, ocierając jego łzy. Nie mógł znieść tego widoku.

Powoli się nachylił i ucałował mokre policzki różowowłosego złączając razem ich czoła. Złożył motyli pocałunek na jego ustach i szepnął w nie. – Kocham cię, Jiminie.

-Ja ciebie też kocham, Jungkookie. – Powiedział Jimin przez łzy i wtulił się w bruneta, który był jego całym szczęściem.

*** 

Chciałam wam jeszcze podziękować, że tak bardzo podobał wam się ostatni rozdział i mam nadzieję, że ten też pokochaliście....

BTW TAE MNIE WKURZA W TYM FF... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro