Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Chyba się trochę zagalopowałam, bo rodział ma równe 2,5k słów :') Ale tak dobrze mi się go pisało, że gdyby nie to, że jest już późno miałby pewnie jakieś 5k słów. 

Jako autorka nie byłam na początku przekonana co do tego opowiadania, ale cieszę się bardzo, że wy je pokochaliście♥

No więc lalala nie przedłużając - życzę miłej lektury i zostawcie coś po sobie♥

***

Kiedy grzmoty powoli cichły, a błyskawice przestawały przecinać niebo, Jungkook był bardziej niż zawiedziony. Oznaczało to tylko jedno, prędzej czy później będzie musiał wypuścić Jimina ze swoich ramion, a uczucie jakie towarzyszyło tej chwili, sprawiało że jego serce biło szybciej.

-Możesz już mnie puścić. – Szepnął Jimin, chcąc wyswobodzić się z uścisku. Mimo, iż naprawdę chciał tak zostać, uważał to za odrobinę niezręczne.

-Tylko, nie wiem czy chcę. – Odparł Jungkook, spoglądając w dół na różowowłosego, który przylegał do jego klatki piersiowej.

Jimin uniósł głowę, napotykając na sobie spojrzenie bruneta. Jego oczy w półmroku, jaki panował na korytarzu wydawały się jeszcze ciemniejsze, niemal czarne, a światło ulicznych latarni sprawiało, że znajdowały się nich malutkie iskierki. Jimin czuł, że mógłby zatonąć w tym spojrzeniu.

Przyłapując się na trochę zbyt długim gapieniu, Jimin pokręcił głową i odchrząknął cicho. –Lepiej już idź, zrobiło się późno.

Jungkook spojrzał na niego zdziwiony, ale uznał że chłopak miał rację. Przecież nie mógł siedzieć tu w nieskończoność, nawet jeśli pragnął tego z całej siły. Powoli rozluźnił uścisk, wyswobadzając go ze swoich ramion i wsadził ręcę do tylnich kieszeni spodni.

-Taak, masz rację, jest już całkiem późno. – Mruknął, patrząc w głąb korytarza. – Poradzisz sobie?

-Mam taką nadzieję. – Jimin uśmiechnął się lekko, obejmując się ramionami, aby choć na chwilę poczuć znów ciepło i bliskość. –Odprowadzę cię.

Jungkook kiwnął głową, i ruszył za różowowłosym, który podreptał w kierunku drzwi. Nie było to takie proste, ponieważ było tam całkiem ciemno, lecz brunet czuł jakby Jimin był jego światełkiem w tunelu i potrafił poprowadzić go przez nawet najciemniejsze zakamarki jego życia.

Kiedy Jungkook stanął przy drzwiach w celu założenia butów, był zdziwiony kiedy zobaczył jak Jimin ściąga kurtkę z wieszaka. Różowowłosy założył ją na siebie i chwycił białą czapkę z pomponem naciągając ją sobie na głowę.

-Wychodzisz gdzieś? – Zapytał brunet, patrząc na poczynania starszego.

-Przecież powiedziałem, że cię odprowadzę. – Jimin odwrócił głowę, aby spojrzeć na chłopaka.

-Ah... myślałem, że chcesz odprowadzić mnie tylko do drzwi. – Uśmiechnął się słabo, w głębi duszy ciesząc się z tego drobnego gestu.

-Nie wygłupiaj się..... – Zawahał się, bo tak naprawdę sam nie wiedział, dlaczego chciał to zrobić, jednak odwzajemnił uśmiech.

Jungkook tak naprawdę, w środku krzyczał jak mała dziewczynka. Wyprostował się i chcąc chwycić swoją kurtkę, został wyprzedzony przez Jimina, który już trzymał ją w dłoniach. Różowowłosy wyciągnął ją w jego stronę, a brunet wdzięcznie pochwycił ją i odskoczył jak poparzony, kiedy ich ręce się zetknęły. Po całym jego ciele przebiegł dreszcz, jakby ktoś kopnął go prądem, a w głowie pojawiły się zawroty. Zamarli na chwilę, ponieważ Jimin też to poczuł. Jego ręka drżała, a ciało tak jakby odmówiło posłuszeństwa. To nie było normalne.

-C-co to było? – Szepnął Jimin, powoli wracając do normalności.

-Nie mam pojęcia. To było dziwne. – Odpowiedział Jungkook, oglądając uważnie swoją dłoń.

-Jesteś pewien, że w moje mieszkanie nie trafił żaden piorun?! Co jeśli teraz wszystko jest tu naelektryzowane i już nigdy nie będę mógł niczego dotknąć?! – Różowowłosy spanikował. Naprawdę bał się burzy, a to było jedyne logiczne dla niego wyjaśnienie. Złapał się z głowę, rozglądając się dookoła jakby chciał dostrzec, czy rzeczywiście coś jest nie tak.

Jungkook zaśmiał się na ten rozczulający widok. Kiedy drobne dłonie Jimina powędrowały do jego różowych kosmyków, brunet mógł przysiąc, że było to przesłodkie. To jak Jimin przejmował się takimi błahostkami dodawało mu jeszcze większej dawki uroku, jakby to w ogóle było możliwe.

-Myślę, że to mało prawdopodobne. Może po prostu ta czapka cię naelektryzowała kiedy ją zakładałeś. – Uśmiechnął się delikatnie, patrząc na spanikowanego Jimina.

-Oh.... Tak, może masz rację. – Starszy spuścił wzrok na swoje stopy w zażenowaniu. Był strasznym panikarzem i nie mógł nic na to poradzić, że plótł momentami takie głupoty lecz właśnie taki był Jimin.

-To co idziemy? – Zapytał Jungkook, wskazując ruchem ręki drzwi.

Różowowłosy skinął na potwierdzenie i z zawahaniem chwycił klamkę od drzwi, bojąc się że znów coś go porazi lecz nic się nie stało. Z westchnięciem ulgi, nacisnął klamkę i już po chwili byli za drzwiami.

Ruszyli w dół schodów na klatce schodowej i za moment stali przed autem Jungkooka. Obydwoje nie wiedzieli za bardzo co zrobić. Czy mieli sobie podać rękę na pożegnanie, czy może się przytulić, a może po prostu powiedzieć 'cześć', jednak żaden z nich nie wykonał pierwszego kroku. Stali moment w ciszy, obserwując swoje parujące oddechy, kiedy w końcu milczenie o dziwo jako pierwszy przerwał Jimin.

-No... No to do zobaczenia? – Odparł pytająco, mając w głębi nadzieje, że jeszcze się spotkają.

-Tak, do zobaczenia. – Jungkook uśmiechnął się, wkładając ręce do kieszeni kurtki w poszukiwaniu kluczyków od auta.

Szperał w kieszeniach, w celu odnalezienia brzęczących kluczy, lecz w żadnym zakamarku nie mógł ich znaleźć. Dosłownie odwrócił je na drugą stronę, ale jedyne co z nich wypadło to paragony i kilka papierków po batonach. Spojrzał spanikowany na Jimina.

-Chyba zostawiłem u ciebie kluczyki od auta.

-Nie przypominam sobie, żebyś je gdzieś odkładał. – Odparł patrząc na bruneta, który oświetlony żółtym światłem latarni wyglądał naprawdę ładnie. Kosmyki jego włosów wydawały się jakby były pokryte złotym pyłkiem, tak samo jak jego skóra. –Sprawdziłeś dokładnie kieszenie?

-No tak, nie ma ich. –Powiedział, przygryzając dolną wargę w zastanowieniu, gdzie ewentualnie mógłby je zgubić.

I jak na zawołanie, w ich głowach zapaliły się żaróweczki, które sprawiły że obydwoje od razu spojrzeli na auto, a potem na siebie.

Jungkook podbiegł do auta, przykładając dłonie do szyby, aby móc zobaczyć co znajduje się w środku. I tak jak się spodziewał, kluczyki wdzięcznie leżały na siedzeniu kierowcy. Szarpnął klamkę lecz drzwi ani drgnęły. Zatrzaśnięte na amen.

-Kurwa. – Brunet zaklął pod nosem, uderzając otwartą dłonią w szybę.

-Wszystko w porządku? – Zapytał cicho Jimin, obserwujący wszystko z boku.

-Musiały mi wypaść z kieszeni kiedy wysiadałem, a teraz drzwi się zatrzasnęły. – Odpowiedział, odwracając się do chłopaka. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu czegoś, tylko jemu znanego, a kiedy namierzył całkiem duży kamień, podszedł i chwycił go w dłoń.

Wziął zamach lecz poczuł na swoim ramieniu dwie drobne dłonie odciągające, go do tyłu.

-Jungkook, nie. Wyciągniemy je jutro, dzisiaj jest już na to za późno, a poza tym jest ciemno na dworze. Ktoś może pomyśleć, że chcesz się włamać. – Powiedział łagodnie, zaciskając palce na jak się okazało całkiem umięśnionym ramieniu bruneta.

-Wyciągniemy? – Jungkook spytał zaskoczony.

-Przecież nie możesz wracać do domu po ciemku, coś może ci się stać. Pomogę ci, ale jutro. Proszę.

-To w takim razie gdzie mam spać, skoro nie mam ani auta, ani nie mogę wracać do domu po ciemku? – Zapytał młodszy, patrząc na Jimina, w głębi duszy prosząc niebiosa o to, aby ten zaproponował mu nocowanie u siebie.

-Możesz.... Możesz spać u mnie na kanapie. – Powiedział cicho starszy, a jego serce waliło jak szalone. Co on wyprawiał, co jeśli chłopak w którym się po części zauroczył, tak naprawdę jest seryjnym mordercą i gwałcicielem, i tak naprawdę wszystko sobie już zaplanował? Zaprosił go na noc, a on wykorzysta moment kiedy będzie spał i zabije go we śnie?! CO JEŚLI?! W jego głowie przewijały się miliony myśli, o tym co zrobi z jego ciałem kiedy już go zabije, przez co nawet nie zauważył jak Jungkook się odezwał. Dopiero kiedy brunet pomachał mu ręką przed oczami, wyrwał się z zamyślenia.

-Halo Jimin... coś się stało? Jesteś jakiś blady. – Spytał zdziwiony. – Ej ej ej! Tylko mi tu znowu nie mdlej. – Niemal krzyknął, przyjmując już postawę, w razie gdyby znów miał go łapać.

-Nie mam zamiaru mdleć! – Jimin prychnął oburzony, ale za moment zaśmiał się na widok rozkraczonego Jungkooka z wyciągniętymi do przodu rękoma.

Ten chłopak nie mógł by mnie skrzywdzić.... Chyba.- pomyślał.

-No to skoro zostajesz, to czy możemy już wejść do środka bo zaraz zamarznę. – Powiedział różowowłosy, obejmując się rękoma i pocierając ramiona dłońmi.

-Tak, jasne. Chodźmy. – Przytaknął Jungkook, obserwując skulonego Jimina. Miał ogromną ochotę go teraz przytulić i ogrzać, ale w tym przypadku bezpieczniej było po prostu wejść do mieszkania.

***

Kiedy byli już w środku, a jakimś magicznym sposobem prąd znów powrócił, Jimin odetchnął z ulgą. Mógłby już jakoś przeżyć tą ciemność, ale brak prądu równało się również z brakiem herbaty, ponieważ posiadał tylko czajnik elektryczny, a tego to już na pewno by nie przeżył.

Biorąc pod uwagę to, że w jego salonie siedział właśnie ten cud natury i dodatkowo miał spędzić tutaj noc, Jimin był lekko zdenerwowany. Chociaż nie, Jimin był cholernie przerażony, ponieważ nigdy w życiu nie nocował u niego nawet Tae, a co dopiero ktoś kogo tak naprawdę nie zna. I to na dodatek tak piękny ktoś. Wypuścił drżący oddech i podszedł do swojej szafy. Na całe szczęście miał słabość do za dużych ubrań, więc bez problemu wyciągnął z niej białą koszulkę i parę dresowych spodni, które na oko pasowały na Jungkooka.

Brunet był właśnie w łazience, dlatego Jimin miał chwilę, aby przemyśleć czy dobrze zrobił zapraszając go tutaj. Przecież prawdopodobieństwo, że ktoś by go napadł było niemal równe zeru, a przecież Jungkook wyglądał na takiego, który obronił by się jednym palcem. Jednak mimo wszystko, coś z tyłu głowy podpowiadało mu, że będzie to świetny pomysł aby zaproponować mu nocleg, choć i tak nie był co do tego stu procentowo przekonany.

Wyszedł pewnym krokiem ze swojej sypialni, a widok przed nim sprawił że upuścił trzymane w rękach ubrania. Yep, był teraz przekonany, że źle zrobił. Przed nim stał Jungkook w samym ręczniku, owiniętym dookoła bioder, a z jego nagiego ciała spływały malutkie kropelki wody, zmieniające swój tor za każdym razem, kiedy zetknęły się z wyrzeźbionym brzuchem bruneta. Jego mokre kosmyki włosów opadały swobodnie na czoło, a dłoń była zaciśnięta na krawędzi ręcznika, podtrzymując go aby nie spadł.

Jimin poczuł jak jego policzki zaczęły płonąć. Nie był przyzwyczajony do takich widoków. Ba! Nigdy czegoś takiego nie widział, a tu nagle w jego salonie, stoi idealnie wyrzeźbiony grecki bóg w samym ręczniku.

-Oh! Jimin! Szukałem cię. – Odparł Jungkook.

-P-przyniosłem ci ubrania. – Powiedział cicho Jimin wlepiając spojrzenie w podłogę. Nie patrz, nie patrz, nie patrz. Podniósł koszulkę i spodnie z podłogi, podając je Jungkookowi i w momencie kiedy brunet pochwycił ubrania w dłonie, Jimin odwrócił się na pięcie i pospiesznie wbiegł do swojej sypialni. Oparł się uprzednio zamknięte drzwi i zjechał po nich, siadając na podłodze. Przysunął swoje kolana do klatki piersiowej i obejmując je ramionami patrzył w przestrzeń z szeroko otwartymi oczami.

Nie wiedział co się właśnie stało, ale podobało mu się to. I to go najbardziej przerażało.

Jungkook stał zdezorientowany w salonie i nawet nie drgnął, kiedy drzwi do sypialni Jimina się zamknęły. Dopiero kiedy wyrwał się z zamyślenia, zamrugał kilkukrotnie i spojrzał na ubrania trzymane w dłoni. Niekontrolowanie podniósł je do nosa i zaciągnął się ich zapachem. Słodka woń dotarła do jego nozdrzy i poczuł się jak zahipnotyzowany. Mocny zapach proszku do prania, wymieszany z truskawkami i zapachem Jimina, były jego narkotykiem. Zapachem, który był dla niego kojący i tak przyjemy, że po jego kręgosłupie przebiegły ciarki. W jego głowie automatycznie pojawiła się myśl o tym, jak sam Jimin musi pachnieć i czy tak samo słodko smakują jego usta. Nie wiedział jeszcze jak, ale musiał się o tym przekonać.

Wyrywając się z tego transu, ruszył w kierunku łazienki w celu przebrania się w te ubrania, które podarował mu chłopak. O dziwo wszystko na niego pasowało, nawet spodnie nie były za krótkie, a trzeba przyznać, że był sporo wyższy od różowowłosego. Ubrany już w swój komplet do spania, odwiesił ręcznik na wieszak i wyszedł z łazienki.

Serce Jungkooka się powiększyło, kiedy zobaczył jak Jimin powlekał rozłożoną kanapę białym prześcieradłem, strzepując poduszkę i układając ją w szczycie łóżka. Wyglądało to tak uroczo, kiedy chłopak musiał wspiąć się kolanami na łóżko, aby dosięgnąć jego drugiego końca.

-Pomóc ci? – Powiedział brunet obserwując dosyć nieporadne poczynania różowowłosego.

Jimin wzdrygnął się przestraszony, na ten nagły głos. Odwrócił się do Jungkooka i pokręcił głową. –Nie dziękuję, już sobie poradziłem. – Uśmiechnął się delikatnie.

Dopiero teraz młodszy zauważył, że Jimin ubrany był w swoją jednoczęściową, polarową piżamkę w kształcie różowego kotka. I musiał się naprawdę powstrzymywać od jęknięcia na ten uroczy widok, który totalnie go roztapiał.

-Potrzebujesz jeszcze czegoś? – Zapytał starszy wstając z kanapy.

Tylko ciebie. – Pomyślał Jungkook, patrząc na chłopaka przed sobą. –Nie, chyba wszystko już mam. – Uśmiechnął się ciepło, lustrując wzrokiem posłanie.

Jimin odwzajemnił uśmiech i skinął głową w milczeniu. Ruszył w kierunku swojego pokoju i zniknął za drzwiami lecz po chwili znów pojawił się w salonie z poduszką i kołdrą pod pachą. Uważał, że nie zbyt grzeczne byłoby z jego strony zostawienie gościa samego w salonie, dlatego postanowił przespać się na podłodze. Ale prawda była też taka, że mógłby szybciej zareagować, gdyby Jungkook chciałby go zaatakować.

Ułożył poduszkę na dywanie i położył się, przykrywając kołdrą w drobne różyczki.

-Co ty robisz, Jimin? – Zapytał zaskoczony tym całym zdarzeniem Jungkook.

-Jak to co? Idę spać. – Odparł neutralnie Jimin, wtulając twarz w miękką poduszkę. Co prawda nie było mu zbyt wygodnie i nie trzeba było ogromnej wiedzy, aby wiedzieć że jutro prawdopodobnie nie będzie mógł się ruszać. Ale czuł, że tak było bardziej stosownie. –Mógłbyś zgasić światło?

Jungkook był chyba zbyt oszołomiony, aby powiedzieć cokolwiek, ale wstał bez słowa i podszedł do lampki stojącej w kącie, gasząc ją sprawnie. Wrócił do łóżka, kładąc się i naciągając na siebie kołdrę.

-Jimin? – Spytał cicho.

-Hmm?

-Nie zgadzam się, żebyś spał na podłodze. – Powiedział pewnie. – Jutro wszystko cię będzie bolało.

-Ale nie zostawię cię tu samego. Możesz się bać w nocy. – Powiedział Jimin, bo sam ma czasami problemy z zaśnięciem, nasłuchując wszystkiego dookoła.

Jungkook nie odpowiedział nic przez chwilę. –To chociaż chodź na kanapę. Nie chcę, żebyś ty spał na podłodze, kiedy ja leżę na sofie.

-Ale ty jesteś gościem, powinno ci być wygodnie. Nie przejmuj się mną. – Powiedział cicho starszy, próbując dostrzec w ciemności Jungkooka. Widział tylko zarys jego sylwetki, leżącej na boku.

-Proszę.

I Jimin nie wiedział czemu, bo przecież miał swoje łóżko, czekające na niego z otwartymi rękoma w sypialni, wstał z podłogi i podszedł do kanapy, na której leżał brunet. Wdrapał się nieporadnie na łóżko i ułożył swoją poduszkę obok tej Jungkooka. Położył się, owijając się szczelnie kołdrą i wypuścił oddech. Jakim cudem skończył z nim dzisiaj w łóżku?

-Dziękuję. – Powiedział cicho Jungkook, odwracając się w stronę Jimina.

-Dobranoc Jungkook. – Odparł szeptem różowowłosy, czując jak na jego twarzy wykwita rumieniec i cieszył się, że przez ciemność brunet nie mógł tego zauważyć.

-Dobranoc Jimin.

Po tym zapanowała cisza, przerywana tylko przez ich oddechy. Po kilkunastu minutach Jimin mógł usłyszeć regularny, głęboki oddech Jungkooka co oznaczało, że ten już zasnął lecz Jimin wciąż leżał, wpatrując się w czarną przestrzeń przez sobą.

Różowowłosy już chciał się obrócić na drugi bok, kiedy silne ramię Jungkooka owinęło się dookoła jego talii przyciągając go do siebie. Starszy otworzył oczy spanikowany, lecz kiedy poczuł ciepły oddech owiewający jego kark i wszechobecne ciepło ogarniające jego ciało rozluźnił się. Czuł się tak dobrze, tak bezpiecznie, a przede wszystkim czuł bliskość, której tak bardzo potrzebował i chciał. Przyjemny uścisk i zapach Jungkooka ukołysały go do snu, a ostatnią rzeczą o jakiej pomyślał przed zaśnięciem było to, że mógłby zostać tak już na zawsze.

***

NO I CO POWIECIE? :))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro