Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Przepraszam, że od 2 dni nie było rozdziału, ale wena mnie całkowicie opuściła. 

No ale!!! Rozdział już jest, jeszcze ciepły, prosto wklejony z worda! 

No więc nie przedłużając - życzę miłej lektury i zostawcie coś po sobie♥

(Jeśli dobrze pójdzie będzie dzisiaj jeszcze jeden)

***

Jimin siedział nieruchomo wpatrując się w Jungkooka. Przez chwilę pomyślał nawet, że może chodziło mu o niego, ale tak szybko jak ta myśl się pojawiła zniknęła, zastąpiona tym, że jak ktoś mógłby zwrócić na niego uwagę w taki sposób? Przecież on nawet nie był atrakcyjny więc dlaczego, miałby się komuś spodobać?

Jungkook po tym jak mentalnie walnął się z prawego sierpowego, za swój niewyparzony język również siedział, nie odzywając się słowem. Czekał na jakikolwiek komentarz ze strony starszego, ale nic nie wypłynęło z jego ust, dlatego przejął inicjatywę.

-Jimin? – Zapytał, patrząc na różowowłosego.

-Hmm? – Jimin wyrwał się z zamyślenia, przyłapując się na gapieniu w jeden punkt.

-Wszystko w porządku?

-Tak, tak przepraszam... tylko się zamyśliłem. –Zmusił się do uśmiechu i spojrzał na Jungkooka. –Kim jest ta szczęściara?

Jungkook spojrzał na niego z uniesioną brwią. – Co masz na myśli?

-Powiedziałeś, że chyba się zakochałeś. Więc kim jest ta szczęściara, która skradła twoje serce? – Jimin zapytał, a ciekawość zjadała go od środka.

-Ahh... - Brunet wypuścił wstrzymywany oddech. – Myślę, że jej nie kojarzysz, ale jest naprawdę urocza. Ma malutkie dłonie, które na pewno pasują do moich i śliczne pełne usta. Wydaję mi się, że są one tak słodkie jak ona, ale nie jestem pewien bo jeszcze nie miałem okazji ich posmakować.

-Oh. – Dziwne ukłucie zazdrości wypełniło brzuch Jimina. –Wydaję się być naprawdę idealna, więc życzę powodzenia. – Uśmiechnął się słabo.

Co on sobie wyobrażał, że ktoś tak przystojny jak Jungkook mógłby zwrócić na niego uwagę? Przecież to było nierealne i mimo, że odpychał go od siebie, to gdzieś w głębi miał nadzieję, że ktoś w końcu dostrzegł w nim coś, czego on do tej pory nie widział.

-Dziękuję, ale niestety wydaję się być trochę niedostępna, więc może być trochę ciężko. – Uśmiechnął się Jungkook, biorąc kolejny łyk herbaty.

Jimin przytaknął, obserwując jak brunet oblizuje usta i może gapił się trochę za długo, ponieważ Jungkook chrząknął zwracając jego uwagę.

-Mam coś na twarzy? – Zapytał zdezorientowany.

-N-nie... ja tylko... - Jąkał się nerwowo, spuszczając wzrok. – Ja tylko... Zgłodniałem. Tak! Chcesz może coś do jedzenia?

Jungkook był jeszcze bardziej zdezorientowany niż przedtem, kiedy Jimin nagle wstał kierując się zapewne w stronę kuchni. Nie było mu dane odpowiedzieć na pytanie, ponieważ różowowłosy zniknął już za ścianą zostawiając Jungkooka samego.

Jimin prawie wbiegł do kuchni, opierając się o drzwi, które uprzednio zamknął. Oddychał nerwowo, zastanawiając się co takiego jest w tym chłopaku, że mimo iż zapiera się rękami i nogami to i tak, coś go do niego przyciąga. Teraz kiedy miał okazję zobaczyć go z bliska, mógł dojrzeć każdy fragment jego twarzy. Był naprawdę przystojny i Jimin mógł przysiąc, że za każdym razem kiedy Jungkook skierował na niego swoje spojrzenie, czuł się speszony i nie do końca wiedział co robić. Czy to właśnie tak czuje się człowiek, kiedy ktoś mu się podoba? Bo jeżeli tak, to Jimin nie był pewny czy chce w to dalej brnąć, gdyż przeczuwał, że jego wstydliwość prędzej czy później go zabije. A jeżeli nie wstydliwość to na pewno coś innego, ale nie chciał teraz o tym myśleć.

Odgarnął włosy ze swojego czoła i skierował kroki do lodówki. Tak naprawdę nie był głody, ani trochę, ale wydało mu się to najlepszym wyjściem, aby choć na chwilę uniknąć patrzenia na Jungkooka, który w dziwny sposób na niego działał.

Otworzył lodówkę z cichym skrzypnięciem i już miał chwytać po pierwszy lepszy jogurt, który stał na półce lecz żarówka w lodówce zamrugała. Potem był tylko głośny grzmot i wszystkie światła w domu zgasły, a twarz Jimina oświetlał blask ulicznych latarni. Były tylko dwie rzeczy, których Jimin potwornie się bał – ciemności i burz, a kiedy szły one w parze, mógłby równie dobrze zacząć kopać sobie grób.

Nie mógł nic poradzić, ale kiedy na niebie pojawiła się kolejna błyskawica oznajmiająca grzmot, krzyknął ile sił w płucach i po omacku wybiegł z kuchni. Nie marzył o niczym innym jak tylko schować się pod kocem w pokoju, ale niestety kiedy pokonał korytarz prowadzący do salonu zderzył się z czymś wysokim. Nie czymś, a raczej kimś, bo tym kimś był Jungkook. Twarz Jimina zakopała się jego klatce piersiowej i mógł przysiąc, że o mało nie zemdlał. Ale nie ze strachu, tylko od zapachu, który otulił jego nos. Jungkook pachniał nieziemsko, jak połączenie kokosa i trawy cytrynowej oraz czegoś czego Jimin nie mógł zidentyfikować, ponieważ prawdopodobnie był to po prostu zapach Jungkooka.

Nie za bardzo panując nad tym co robi, z mocno zaciśniętymi oczami owinął swoje ręce dookoła talii bruneta, przylegając do niego z całej siły, tak jakby mógł w jego ramionach uciec od tej przeklętej burzy. Nie obchodziło go w tym momencie co się zaraz stanie i to, że za moment Jungkook prawdopodobnie odepchnie go z obrzydzeniem, za to że jest mięczakiem. Ale nic się takiego nie stało, zamiast tego poczuł jak brunet zgarnia go w swoje ramiona, przytulając z całej siły. Stali tak przez moment, ale kiedy po mieszkaniu rozległ się kolejny głośny grzmot Jimin pisnął i zaczął drżeć jeszcze bardziej, kuląc się ze strachu.

-Ciii... spokojnie, to tylko burza. – Szepnął Jungkook, pocierając plecy różowowłosego. – Zaraz minie.

Jimin przytaknął lekko, zaciskając mocniej ręce. Dawno nie czuł się tak bezpiecznie, a potrzeba bliskości był nieodparta. Było to dla niego nie do pomyślenia, że obca osoba może sprawić, że poczuje się tak... spokojny i pozwoli mu zapomnieć o swoim największym lęku. A jednak. Jedyne co odrobinę smuciło Jimina było to, że serce Jungkooka było już zajęte, najwyraźniej nie przez niego.

A Jungkook? Jungkook czuł jakby unosił się 3 metry nad ziemią, kiedy drobne dłonie Jimina powędrowały na jego plecy. Za każdym razem, kiedy ich ciała się ze sobą stykały, czuł dziwne mrowienie gdzieś w środku. Ten barwny i uroczy chłopak zawrócił mu w głowie od pierwszego spojrzenia i kiedyś, gdy ktoś pytał się go czy wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, śmiał mu się w twarz, ale w tym momencie mógł szczerze to zakwestionować, ponieważ to nieznane dotąd uczucie uderzyło w niego z podwójną siłą. W pierwszym momencie, gdy tylko zobaczył te czekoladowe oczy zapragnął widzieć je codziennie, a uczucie trzymania go teraz w ramionach nie równało się z niczym. Było to nie do opisania, jak ktoś w tak krótkim czasie, mógł zawładnąć jego umysłem, a chęć spędzania czasu z Jiminem była silniejsza od niego. Po prostu nie mógł nic na to poradzić, pragnął go całym ciałem, a przede wszystkim sercem, podczas gdy jeszcze jakiś tydzień temu bawił się uczuciami innych i kpił z ludzi, którzy mówili że się zakochali. A teraz? Teraz sam stał, trzymając tę kruchą istotę w ramionach i czuł jakby mógł spędzić tak całą wieczność, wdychając jego słodki zapach. Jimin był dla niego jak narkotyk, jak heroina uzależniająca od pierwszego jej zażycia.

I Jimin nie panując zbytnio nad swoim umysłem czuł się podobnie, kiedy silne ramiona Jungkooka obejmowały jego wątłe ciało, całkowicie pogrążone w strachu. Lecz po raz pierwszy poczuł się właśnie tak... tak jakby znalazł coś czego szukał bardzo długo. Jakby znalazł brakujący element, który składa jego życie w całość i świadomość tego, że Jungkook mógł kochać kogoś innego powoli zjadała go od środka, ale postanowił sobie, że prędzej czy później to właśnie jego ten wysoki brunet pokocha. 

***

Idk co o tym myśleć XD 

Na razie moje myśli są pogrążone w tym, że 5 maja o 10 rano będę jak koczownik polujący na zwierzynę, próbując kupić bilety na koncert Harrego Stylesa :')


AHA I PODOBA WAM SIĘ NOWA OKŁADKA?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro