3
No witam w kolejnym rozdziale!
Ma on równe 2k słów i napisałam go o dziwo bardzo szybko. Przepraszam jeżeli spieprzyłam i pamiętajcie, żeby mówić mi wszystko co wam nie pasuje ponieważ, tylko tak będę wiedziała co mam poprawić :)
No nie przedłużając - życzę miłej lektury i zostawcie coś po sobie♥
***
Jesteś piękniejszy od wszystkich kwiatów na Ziemii.
Te słowa krążyły po głowie Jimina przez wiele godzin i mimo, że od tamtego dnia już więcej nie widział Jungkooka nie mógł wyrzucić z umysłu jego spojrzenia i uczucia, kiedy ich dłonie się spotkały. Wizja tego, że coś go w tym chłopaku zaintrygowało, przerażała go niesamowicie, ponieważ nie mógł, a raczej nie chciał nikogo do siebie dopuścić i czuł, że jego skorupa którą tak długo budował powoli pęka, odsłaniając swoje kruche wnętrze.
Jimin był osobą pełną kompleksów i w żadnym wypadku nie czuł się piękny. A świadomość tego, że ktoś go za takiego uważa sprawiała, że czuł mętlik w głowie, a co najgorsze w jego brzuchu pojawiało się dziwne uczucie, za każdym razem kiedy o tym pomyślał. Coś ciągnęło go do tego chłopaka i nic nie mógł na to poradzić, choćby zapierał się rękami i nogami jakaś niewidzialna nitka powoli go do niego przyciągała.
Przez kilka dni był kompletnie nieobecny, nie będąc tak do końca pewnym co się z nim dzieje. Cały czas miał przed oczami oczy Jungkooka, pogrążone w szczerym, naprawdę szczerym zmartwieniu. Oprócz Taehyunga i swoich roślinek nie miał tak naprawdę nikogo, ponieważ wybierając przeprowadzkę z Busan do Seulu, wybrał jednocześnie odcięcie od rodziny.
Otarł ręce w bluzę i podszedł do lady, gdy usłyszał dzwoneczek oznajmiający przybycie nowego klienta. Mimo, że czuł w sobie jakąś dziwną pustkę, był po prostu Jiminem, dlatego uśmiechnął się promiennie i przywitał stojącego przed nim mężczyznę.
-Witam. W czym mogę pomóc? – Zapytał przyjaźnie, splatając ręce za plecami.
-Poproszę najpiękniejsze kwiaty jakie tylko macie. – Odpowiedział mężczyzna uśmiechając się.
-Na jaką okazję?
-Przeprosiny.
Jimin zamarł na chwilę, miał wrażenie jakby już to kiedyś przeżył lecz tym razem nie było przed nim Jungkooka. Tak jak poprzednio odwrócił się i tak samo wyjął osiem białych róż, przyzdabiając je czerwoną wstążką. Czuł się.... Czuł się dziwnie ze świadomością, że kiedy wręczy temu mężczyźnie kwiaty, ten pobiegnie do ukochanej i spędzą ze sobą dzisiejszy wieczór. I nagle poczuł nieodpartą potrzebę bliskości, ale nie tylko roślin czy Tae. Poczuł potrzebę innej bliskości, romantycznej i pełnej uczuć. Potrzebę przytulenia się do kogoś i pozbawienia wszelkich zmartwień, a przede wszystkim poczuł potrzebę miłości.
-Proszę. Należy się 15 tysięcy won. – Uśmiechnął się podając mężczyźnie kwiaty.
-Dziękuję bardzo, naprawdę dziękuję. Do widzenia. – Mężczyzna zapłacił i wyszedł z kwiaciarni, aby przeżyć ten wieczór z kimś dla siebie ważnym, a Jimin mógł tylko czekać, aż jego zmiana się skończy i znów wyląduje z kubkiem gorącej herbaty pod trzema warstwami koca i prawdopodobnie pierwszą lepszą dramą w telewizorze.
Powoli zbliżała się 20 co oznaczało, że i koniec jego pracy również był blisko. Odgarnął kosmyki różowych włosów opadających na jego twarz i zajął się zanoszeniem kwiatów na zaplecze. Bolał go fakt, że tyle pięknych kwiatów będzie musiało być jutro wyrzucone, ponieważ nie będą wystarczająco świeże. Dlatego chwycił większość z nich i związał w wielki bukiet liczący dokładnie szesnaście róż, osiem tulipanów i trzynaście białych gerber. Każdemu kwiatu poświęcał tyle samo uwagi i uczucia, muskając delikatnie ich płatki i liście kiedy z wyczuciem układał je na swoim miejscu. Będąc usatysfakcjonowanym ze swojego dzieła, ostrożnie wstawił kwiaty do metalowego wiaderka z wodą i poszedł ubrać kurtkę. Była już połowa października, a mimo tego Jimin wciąż chodził w tej samej jeansowej kurtce, która nie była najcieplejsza lecz miał do niej pewien sentyment i musiałoby być naprawdę zimno, aby zmienił ją na coś cieplejszego.
Będąc ubranym i gotowym do wyjścia, chwycił bukiet i skierował się do drzwi. Ostrożnie je zakluczył, sprawdzając dwa razy czy aby na pewno są zamknięte i odwrócił się, aby ruszyć w kierunku domu.
Nie zrobił nawet jednego kroku, ponieważ zamarł kiedy zobaczył przed sobą Jungkooka opartego o samochód. Stał tam z rękoma założonymi na piersi i intensywnie się w niego wpatrywał. Jimin musiał przyznać, że był trochę przerażony ponieważ kwiaciarnia znajdowała się w raczej niezbyt ruchliwym miejscu, gdzie o godzinie 20 można było zobaczyć tylko pojedyncze osoby, a teraz stał tam sam z praktycznie obcym człowiekiem, który przeszywał go wzrokiem. Przez jego umysł przewijały się setki scenariuszy, co Jungkook mógłby mu zrobić i w jaki sposób mógłby się przed nim obronić.
-Co ty tu robisz? – Zapytał Jimin drżącym głosem, trzymając bukiet w gotowości, gdyby przyszło mu bronienie się.
-Pomyślałem, że może odwiozę cię do domu. – Powiedział spokojnie Jungkook, nadal trwając w tej samej pozycji.
-Nie dziękuję. Mama uczyła mnie, żeby nie wsiadać z obcymi do samochodu.
-A nie uczyła cię, żeby nie chodzić samemu po nocy?
Jimin prychnął i przewrócił oczami, po czym odwrócił się i zaczął iść w tylko jemu znanym kierunku.
-Czekaj Jimin! – krzyknął Jungkook za oddalającym się chłopakiem.
-Co? Skąd znasz moje imię? – Zapytał zdezorientowany. – Tae...– Wymruczał ledwo słyszalnie. Jednak mimo wszystko zatrzymał się.
Brunet podbiegł do niego, stając z nim ramię w ramię. Dopiero teraz Jimin mógł zauważyć tę różnicę wzrostu, która ich dzieliła. Poczuł się jak szczeniaczek, przy tym wysokim chłopaku.
-Dlaczego się do mnie przyczepiłeś, przecież ja cię nie znam. – Powiedział różowowłosy patrząc na Jungkooka.
-A jak masz mnie do cholery poznać skoro ciągle przede mną uciekasz? – Odparł pretensjonalnie wyższy patrząc na niego z góry.
Jungkook był naprawdę uparty. Mimowolnie chciał się do niego zbliżyć, ale nie kryło się za tym jakiekolwiek pożądanie, tylko pewnego rodzaju ciekawość i zaintrygowanie tą uroczą osobą, która stała teraz przed nim, trzymając w obu dłoniach kwiaty. I Jungkook musiał przyznać, że mimo iż widział go tylko kilka razy, zdążył zostać oczarowany tymi brązowymi oczami, które tak spokojne i pełne miłości do świata należały do Jimina.
-A co jeśli nie chcę cię poznać? – Zapytał Jimin opierając ciężar swojego ciała na jednej nodze.
-Myślę, że nie masz wyjścia, bo ja tak łatwo nie odpuszczę. – Powiedział poważnie Jungkook, patrząc mu prosto w oczy.
A Jimin poczuł jak coś zaciska mu się w żołądku. Mimowolnie zatonął w jego spojrzeniu, przyłapując się na tym dopiero po jakiejś minucie, mrugając kilkukrotnie.
-To w takim razie co proponujesz? – Spytał cicho, spuszczając wzrok na kwiaty, które trzymał w swoich dłoniach.
-Jest mi naprawdę zimno więc nie pogardziłbym jakąś ciepłą herbatą. – Uśmiechnął się szeroko, a Jimin stwierdził, że wygląda jak króliczek. Naprawdę uroczy króliczek, a że miał słabość do tych puchatych zwierzątek nie mógł się oprzeć i odwzajemnił uśmiech.
-Myślę, że o tej godzinie nie serwują już nigdzie herbaty. – Powiedział Jimin, po czym zamknął oczy i przełknął ślinę. – Więc może... - Zawahał się – Więc może wpadniesz do mnie? – Podniósł wzrok nie będąc do końca pewien swoich słów.
-Z wielką przyjemnością. – Jungkook uśmiechnął się promiennie i wskazał ręką na swoje auto. –To może chociaż w takich okolicznościach, dasz się podwieźć?
I Jimin nie wiedział co go skłoniło, ale skinął głową i podążył za Jungkookiem.
***
Droga do mieszkania Jimina minęła im raczej szybko, biorąc pod uwagę że nie znajdowało się ono zbyt daleko. Jednak żaden z nich nie wypowiedział ani jednego słowa, przez co w samochodzie panowała niezręczna cisza, zakłócana tylko przez ich oddechy.
I Jimin bał się, że Jungkook usłyszy jak szybko bije jego serce. Bardzo rzadko zapraszał kogoś do siebie, nawet wizyty Taehyunga dało się policzyć na palcach obu dłoni. Ale przecież nie mógł przez całe życie ukrywać się przed bliskością i kontaktami z innymi ludźmi, musiał w końcu przełamać tę barierę, oddzielającą go od normalnego życia.
Kiedy w końcu znaleźli się pod drzwiami jego mieszkania, Jimin wypuścił drżący oddech i wolno przekręcił klucz w zamku, jakby bał się, że za nimi kryje się coś przerażającego. Jednak to był tylko jego dom, nie ma się przecież czego bać. Otworzył drzwi, a ich twarze otulił przyjemny słodki zapach truskawek i waty cukrowej. Zamknął oczy i przestąpił próg mieszkania zapalając światło.
Oczom Jungkooka ukazał się niewielki apartament w odcieniach błękitu, różu i bieli. Na podłodze leżał wielki puchaty, biały dywan, a ściany pokryte były farbą w tym samym kolorze. Od razu można było zauważyć niezliczone ilości roślin, przez kaktusy i goździki po jakieś egzotyczne drzewka i kwiaty. Półki usłane były książkami i ramkami ze zdjęciami, a na samym środku salonu stała biała kanapa i błękitny fotel. Jungkook musiał przyznać, że to pomieszczenie idealnie odzwierciedlało Jimina, tak jakby było dla niego stworzone.
-Przytulnie. – Powiedział Jungkook, uśmiechając się gdy rozglądał się po salonie.
-Dziękuje, naprawdę uwielbiam swoje mieszkanie. Czuję się tutaj chyba najlepiej. – Powiedział cicho Jimin biorąc wazon i nalewając do niego wody.
-Czego się napijesz? – Spytał, odkładając kwiaty na szafkę pod telewizorem.
-Jak już mówiłem, herbatę.
-W porządku. Zaraz wracam, rozgość się. – Uśmiechnął się i poczłapał do kuchni. Dla siebie wybrał oczywiście swoją ulubioną wiśniową herbatkę, a po chwili zawahania wsadził też jedną torebkę do kubka Jungkooka. Skoro Jimin ją kochał, to on też pokocha.
Jungkook usiadł na kanapie, lustrując po raz kolejny pomieszczenie i poczuł się, że mimo wszechobecnej słodyczy i delikatności mógłby zostać tu już na zawsze. O dziwo czuł się tutaj nad wyraz swobodnie i zanotował sobie gdzieś z tyłu głowy, że chciałby budzić się tu kiedyś każdego ranka, całując różowowłosego na dzień dobry.
Nie mógł uwierzyć jak wielki wpływ ma na niego ten chłopak. Jak z dnia na dzień przewrócił jego życie do góry nogami, mimo że prawdopodobnie dopiero teraz odbędą normalną rozmowę. Z niewiadomego powodu był zdenerwowany, bojąc się że powie coś głupiego i skrzywdzi tą kruchą istotę, która właśnie przygotowywała im herbatę.
Będąc tak pochłoniętym myślami nie zauważył nawet, kiedy Jimin wyłonił się zza ściany z dwoma parującymi kubkami.
-Jungkook? – Zapytał Jimin na co brunet lekko podskoczył z zaskoczenia.
-Przestraszyłeś mnie, haha. – Zachichotał cicho i spojrzał na Jimina. Najwyraźniej podczas gdy woda na herbatę się gotowała, Jimin postanowił się przebrać i teraz stał przed nim w wąskich szarych spodniach dresowych i luźnej, jasnoróżowej koszulce.
I Jungkook musiał przyznać, że wyglądał w tym stroju strasznie uroczo. Ze zmierzwionymi włosami i puszystymi skarpetkami na stopach, które zapadały się lekko w miękkim dywanie. Mógłby oglądać taki widok codziennie.
Jimin podszedł do stolika i odstawił kubki po czym usiadł po turecku na kanapie, odwracając się do Jungkooka.
-No więc opowiedz mi coś o sobie, Jimin. – Jungkook uśmiechnął się delikatnie, patrząc na chłopaka siedzącego obok.
-Nie wiem czy jest co opowiadać...- Szepnął.
-Jestem pewien, że tak.
-Ehh... - Jimin westchnął i wziął głęboki oddech. – No więc... Mam na imię Jimin, ale to pewnie już wiesz. Mam 23 lata—Przerwał na moment kiedy Jungkook zaczął się krztusić herbatą. Spojrzał na niego spanikowany i zaczął klepać go szybko po plecach. Jimin autentycznie się przejął i patrzył na bruneta z zatroskaniem, kiedy ten lekko się uspokoił. –Wszystko w porządku? Powiedziałem coś nie tak?
Jungkook spojrzał na niego z lekko załzawionymi od kaszlu oczami. – Ty masz 23 lata? –Zapytał.
-No tak...
-To znaczy, że jesteś moim hyungiem. Nigdy w życiu nie powiedziałbym, że jesteś ode mnie starszy.
-To ile ty masz lat? – Zapytał zaskoczony Jimin.
-We wrześniu skończyłem 21. – Odpowiedział Jungkook, trochę zawstydzony swoją bezpośredniością w stosunku, do swojego jak się okazało hyunga.
Jimin odetchnął z ulgą, bo przez moment pomyślał, że brunet powie mu, że ma 16 lat. Co prawda, naprawdę nie spodziewał się, że Jungkook jest od niego młodszy.
-No okej... opowiedz mi coś jeszcze. – Młodszy uśmiechnął się patrząc wyczekująco na różowowłosego.
-Ah.. Jak już pewnie zauważyłeś mam słabość do roślin. Naprawdę je kocham i można powiedzieć, że są moimi przyjaciółmi. Daję im nawet imiona. – Przerwał, bojąc się tego że Jungkook najzwyczajniej w świecie go wyśmieje i wyzwie od wariata, ale zamiast tego ten uśmiechał się ciepło, czekając na dalszą część opowieści. – Poza tym uważam, że każda żywa istota i roślina jest warta miłości, takie stworzenia trzeba kochać. W wieku 21 lat wyjechałem do Seulu, żeby zacząć inne, lepsze życie i tak tutaj zostałem, pracując w kwiaciarni co naprawdę uwielbiam, bo tylko tam mogę czuć, że się spełniam, będąc w otoczeniu kwiatów. Nie lubię zawierać nowych znajomości, obecność Tae w zupełności mi wystarcza. Oprócz tego mam słabość do wszystkiego co ciepłe i miękkie, a od mleka truskawkowego jestem już prawdopodobnie uzależniony. – Jimin uśmiechnął się szeroko, kończąc swoją wypowiedź, po czym spojrzał na Jungkooka.
Brunet siedział obok niego, wystarczająco blisko, aby Jimin mógł poczuć bijące od niego ciepło. Przez głowę przeszła mu nawet myśl, żeby tak po prostu się w niego wtulić, żeby doświadczyć jakiejś bliskości drugiej osoby. Oczy młodszego błyszczały w świetle zapalonej lampki, stojącej w kącie pokoju, a usta były lekko uchylone, kiedy uważnie obserwował Jimina, będąc nim kompletnie oczarowanym.
Różowowłosy odchrząknął niezręcznie, sprawiając że Jungkook wyrwał się z transu i przełknął ślinę.
-Może teraz ty mi coś o sobie opowiesz? – Jimin uśmiechnął się lekko.
-No więc mam na imię Jungkook, mam 21 lat i chyba się zakochałem.
***
:))))))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro