One shot.
Hej hej!!
wracam do was z moim drugim morwinem napisanym na temat fabuły z stycznia!
Miłego czytania!!
__________
Zimny wieczór, wiatr ruszający wszystkimi drzewami podczas zwykłej jesieni.
Chłopak siedzący na zielono - brudnej kanapie, przecierający twarz rękoma kolejny raz z niecierpliwości i strachu.
— Czego chcesz? dlaczego mnie uwolniłeś, razem z swoimi ludźmi? do czego jestem ci potrzebny?. — wypytywał siwowłosy ciągnąc się za kosmyki włosów.
— Słuchaj Erwin, wiem w jakiej jesteś sytuacji, wiem że czekała na ciebie kara śmierci. — powiedział stojąc przed nim. — Dlaczego cię tu zabrałem? z moimi ludźmi z fbi? chce żebyś zebrał dla mnie dwa dokumenty, które znajdują się na komendzie Mission Row.
— Jak mam to zrobić? znów mnie zawiną a wtedy to już będzie koniec — powiedział pocierając twarz rękoma.
— O to się nie martw Erwinie. — uśmiechnął się machając przed nim dokumentem. — To ci pomoże. — Podał mężczyźnie papiery.
Siwowłosy zaczął czytać dokumenty, przyglądał się uważnie każdemu słowu.
Podniósł głowę do góry z niezrozumieniem.
— Co ma mi to dać? jakieś dokumenty na temat policjanta.
— Oficer pierwszego stopnia Jimmy Nobody to od dzisiaj ty Erwinie. — powiedział z uśmiechem. — Jutro z samego rana wejdziesz na komendę, zgłosisz się do niejakiego szefa policji Gregorego Montanhy, pod pretekstem ze wysłał cię tutaj twój szef na tymczasową wymianę. — Powiedział po czym ruszył do drzwi wyjściowych.
— Mam tam wejść wyglądając jak pierdolony Erwin Knuckles?! ty zwariowałeś!. — Wykrzyczał siwowłosy w tym samym czasie uderzając pięścią w stół.
— Erwinie nie unoś głosu, mój zastępca zajmie się twoim wyglądem jak i głosem. — życzę powodzenia na komendzie, pamiętaj o moich dokumentach.
Po tych słowach mężczyzna wyszedł z budynku zostawiając siwowłosego ze swoimi myślami. Chłopak
usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości na telefonie leżącym przed nim.
Siwowłosy obejrzał się czy nikt go nie obserwuje po czym wziął telefon do ręki.
592743245
Wiem Erwinie że spojrzałeś na ten telefon komórkowy. Proszę abyś zostawił go przy sobie puki nie znajdziesz moich dokumentów.
Do 592743245
Jak wyglądają te dokumenty? i gdzie konkretnie mam ich szukać.
592743245
Szukasz dokumentu medycznego Erwinie, powinien znajdować się w schowku policyjnym. Powodzenia.
Siwowłosy postanowił zmienić nazwę numeru przez który kontaktuje się Gill Tea.
— Muszę go nazwać tak, żeby nikt nie domyślał się o kogo chodzi. — Pomyślał.
Do KFC
Jutro biorę się za robotę, muszę najpierw znaleźć przyjaciół w jednostce.
Erwin po wczorajszym wieczorze znajdując się w tymczasowym domu Gill tea dużo przemyślał, wszystko siedziało mu głęboko w głowie. Bał się tego ze policja odkryje kim jest a wtedy nie będzie mieć miłego życia w Los Santos.
Siwowłosy wstał z kanapy na której wczoraj zasnął, na stole zobaczył ubrania, czerwona koszule razem z czarnymi spodniami, zabrał je idąc w stronę łazienki.
Kiedy wyszedł z pomieszczenia ubrany w swój wcześniej przygotowany strój,
Siwowłosy usłyszał wiadomość przychodząca z jego tymczasowego telefonu, wziął go do ręki po czym odblokował i przeczytał.
Od KFC
Witaj Erwinie, nie zawiedź mnie dziś i przynieś dla mnie te dokumenty. Pamiętaj ze jesteś Jimi. Żaden Erwin Knuckles, rozumiemy się? nie spierdol tego.
Mężczyzna przeklnął w myślach na wspomnienia o jego nowej tożsamości, po czym odpisał.
Do KFC
Postaram się załatwić dokumenty pod koniec zmiany, muszę najpierw znaleźć przyjaciół, musi mi ktoś zaufać.
Erwin po napisaniu tego został jedynie na wyświetlonym przez Gill Tea.
Chłopak wyszedł z domu razem z dokumentami w ręce, szedł powolnym krokiem w stronę komendy Mission Row.
Wszedł do środka odrazu widząc mężczyznę o blond włosach, podszedł do niego bliżej po czym zagadał.
— Przepraszam? czy znajduje się na służbie Gregory Montanha szef policji? — Powiedział przeczesując swoje blond włosy.
— Owszem jest, w jakiej sprawie pan tutaj jest? – Przeskazował mężczyzne od góry do dołu uważnie mu się przyglądając.
— Jimi Nobody, oficer pierwszego stopnia. Zostałem wysłany tutaj na wymianę. – Uśmiechnął się szarmancko.
Blond włosy zaczął zgłaszać informacje na radiu na temat policjanta z wymiany. Erwin patrząc się na mężczyznę zobaczył odznakę z jego imieniem i nazwiskiem. Sandał, jego jeszcze nigdy nie spotkał.
Czekał cierpliwie aż mężczyzna powie mu że może zobaczyć się z szefem.
— Zapraszam Jimi, odprowadzę cię do pokoju szefa. — Powiedział idąc w kierunku schodów.
Knuckles podążał za nim w stronę wyznaczonego pokoju. Pierwszy raz mógł zobaczyć komendę z tej strony, z strony policjanta a nie przestępcy.
Czasem myślał jak to by było gdyby nie wybrał drogi przestępczej tylko tą dobrą, zostanie policjantem.
Knuckles wraz z policjantem weszli do pokoju szefa, jeden z nich oparł się o ścianę natomiast drugi usiadł w wskazanym mu siedzeniu, przed biurkiem szefa.
— Gregory powinien pojawić się za niedługo — Uśmiechnął się w stronę chłopaka.
Jak to zawsze na Gregorego trzeba czekać jak na pierdoloną księżniczkę - pomyślał Erwin.
Sandał dalej stał oparty przy drzwiach nie mówiąc nic do blond włosego, jakby nie miał żadnych podejrzeń co do jego tożsamości, myślał że każdy zorientuje się jak najszybciej tylko się da.
Blond włosy nerwowo bawił się palcami kiedy siedział i wyczekiwał przyjścia jego przyszłego szefa do biura.
Obok niego na biurku leżały papiery na temat jego „nowej" tożsamości do której będzie musiał się na jakiś czas przystosować, kiedy funkcjonariusz przeglądał coś w telefonie Erwin zerkał kontem oka na swój dokument żeby dowiedzieć się więcej rzeczy na temat nowego siebie.
Drzwi się otworzyły a przez nie wszedł Gregory Montanha, usiadł na swoim krześle naprzeciwko mężczyzny.
— Witam funkcjonariusza z wymiany, imię i nazwisko pana? — Zapytał Gregory podczas pisania czegoś na komputerze.
— Jimi Nobody — Powiedział poprawiając się na krześle patrząc na Gregorego.
— Jimi Nobody z wymiany...z jakiego jesteś departamentu?
— Washington beach vice city — Wyrecytował Jimi zgodnie z prawda.
Funkcjonariusz przez dłuższy czas patrzył się na Jimiego, po czym wziął jego dokumenty w swoje ręce dokładniej sprawdzając informacje na temat jego osoby.
Blond włosy stresowo zaczął ponownie bawić się rękoma patrząc przy tym na swojego przyszłego szefa.
— Dziwne jest to ze twój szef nawet nie zadzwonił do mnie z informacją na temat twojej wymiany, lecz mniejsza z tym. — Na jakiś czas zajmiesz miejsce mojej siostry której obecnie nie ma w mieście. — Wstał z krzesła idąc w stronę blond włosego — 235 to twój numer odznaki Jimi, na patrole będziesz jeździć ze mną lub Sandałem ponieważ jeszcze nie znasz tego miasta prawda?
— Zgadza się szefie — Również wstał po czym uścisnął dłoń szefa.
— Sandał zaprowadzi cię do naszej garderoby żebyś przebrał się w mundur, potem zejdziecie na parking i pojedziesz ze mną na patrol.
Mężczyzna kiwnął głową na zgodę po czym udał się za biało włosym.
Jimi bym zestresowany, ciągle zadawał sobie te same pytania, a co jak go odkryją? i pójdzie na karę śmierci a Gill Tea dalej zostanie w mieście jako zemsta, co jeśli mężczyzna robi na niego zasadzkę i tak naprawdę każdy wie o tym kim jest i po co tutaj jest.
Blond włosy przebrał się w mundur przystosowany do oficera pierwszego stopnia, wziął gps'a i odbił się na służbie.
Schodząc razem z Sandałem do podziemnego parkingu zobaczył dużo innych funkcjonariuszy, był zdziwiony tym jak bardzo nie przypomina już siebie, przestępcy którym był wcześniej.
— Jimi gotowy na patrol? zobaczymy jak radzisz sobie z prowadzeniem pojazdu. — Przed wejściem do samochodu podał mu swoje kluczyki do auta.
Chłopak był w lekkim szoku nie spodziewał się tego że Gregory będzie chciał żeby ten poprowadził radiowóz. Przez głowe Erwina przechodziło teraz wiele myśli, wkońcu uniósł kącik ust biorąc od wyższego kluczyki. Kręcili się już dosyć długo po mieście, zdążyli wlepić kilkanaście mandatów do puki na tablet nie wpłyneła informacja o nowo zaczętym napadzie.
— Reagujemy szefie? — Drugi mężczyzna tylko kiwnął głową na zgodę.
— 101 przyłączam się do pościgu jako U1 z 235
Knuckles wcisnął gaz i patrząc na GPS wyruszył w strone banku. Blond włosy patrzył się przez okno na robiony bank przez sześciu mężczyzn z włączonym radiem, słuchając muzyki totalnie odpłynął zapominając chwilowo że jest na służbie jako funkcjonariusz.
Gregory przez ten cały czas patrzył się na niego podejrzliwe, coś mu nie pasowało w Jimim pomimo tego ze wyglądał jak zwykły policjant.
– Jimi? jak to się stało że trafiłeś akurat tutaj na wymianę? – Brązowooki przyglądał się niższemu z lekkim uśmiechem na ustach.
– Inne departamenty zostały zajęte przez moich rówieśników...więc trafiłem tutaj – Siwowłosy nie oderwał wzroku od kierownicy nie chcąc patrzeć na brązowookiego.
Brunet tylko przytaknął odwracając głowe w strone szyby.
Kilka minut później wszyscy byli ustawieni na swoje miejsca, U1 101 Gregory Montanha wraz z 235 Jimi Nobody, reszta samochodów ustawiona za nimi a przed nimi dwa samochody jeden cztero osobowy drugi dwu.
Blond włosy wyruszył z piskiem opon, za wszelką cenę chciał pokazać szefowi ze zasługuje na swoje stanowisko pracy.
Uliczki robione przez przestępców były dość wąskie jak na radiowóz Jimiego, przez co ledwo co przejeżdżał przez nie aż wkońcu w jednym z nich utknął na dobre.
Mężczyzna uderzył rękami o kierownice klnąc pod nosem.
Gregory patrzył na niego uważnie.
— Nie martw się Jimi, to twój pierwszy pościg, później będzie lżej — Poklepał go po ramieniu wysiadając z radiowozu. – Candy? przyjedziesz po nas, lekko skasowaliśmy auto podczas pościgu..– Powiedział lekko drwiąc z młodszego policjanta.
Knuckles wysiadł z samochodu podchodząc bliżej bruneta.
– Czy ty drwisz z moich umiejętności?
– Słuchaj, kasacja radiowozów zdarza się u nas często, nikt na to zbytnio nie reaguje a ty wręcz przeciwnie. W śmieszny sposób się zdenerwowałeś kiedy skasowałeś mój pojazd. – Puścił oczko w strone młodszego.
Erwin tylko uniósł kącik ust patrzą w strone nadjerzdzającego samochodu Sandała.
– A cóż to za wypadek Nobody! szkoda auta! – Śmiał sie białowłosy.
– Wyłącz te światła, popierdoleńcu! – Warknął Gregory, zasłaniając oczy, a Candy wybuchł śmiechem. Wykonał jednak jego polecenie.
Mężczyźni wsiedli do auta, Knuckles zapiął pasy siadając na tylnym siedzeniu.
– Jimi, pójdziesz na patrol sam? Ja muszę ogarnąć kilka rzeczy w swoim gabinecie.
Erwin przytaknął wyjmując swój telefon by zobaczyć jeszcze raz dokument którego ma zamiar poszukać w obencym wolnym czasie.
Candy wysadził ich przed komendą, zauważył ze Gregory od razu ruszył w stronę swojego biura.
Mężczyzna nie marnował swojego czasu, poszedł w stronę schowku policjantów.
Zapalił światło po czym zaczął przeszukiwać wszystkie możliwe półki.
– Jak to kurwa ma wyglądać?....tu jest więcej dokumentów niż w niejednym jebanym szpitalu – warknął blondwłosy do siebie.
Usłyszał jakiś szelest za sobą, lecz kiedy się obrócił nikogo tam nie zobaczył.
– A to co kurwa było? chyba już mnie do reszty pojebało od nie brania mety....a minał tylko jeden dzień. – Zaśmiał się do siebie.
Wkońcu poddał się i zaczął wybierać numer Gill Tea kiedy na radiu usłyszał swoje imię i nazwisko.
— Jimi Nobody pozwól na chwilę do pokoju szefa, proszę. — Wypowiedział te słowa szef policji na radiu.
Erwina ciało całe się spięło, wyszedł z schowka w kierunku pokoju szefa, zostawiając w głowie dokument który musi znaleźć i oddać właścicielowi.
Kiedy wszedł do wyznaczonego pokoju ujrzał szefa policji opierającego się o biurko plecami.
— Tego szukasz Jimi? — Zaczął machać dokumentami podpisanymi jako „medyczne".
— Nie szefie...dlaczego miałbym tego szukać? — Przełknął trudno ślinę, czując gulę w gardle.
— Napewno? To na chuj tam kurwa grzebiesz?! — Gregory przyparł młodszego do ściany łapiąc jedną ręka jego mundur.
Wtedy Erwin zrozumiał że szelest który usłyszał w schowku to był jego własny szef...to był Gregory.
— Szefie...ja — Jąkał się młodszy nie wiedząc co powiedzieć.
— Kim ty kurwa jesteś Jimi? Kim?! Bo na pewno nie funkcjonariuszem policji! — Warknął starszy patrząc się prosto w oczy chłopaka.
Blond włosy nic nie mówił, nie wiedział co ma powiedzieć żeby wszystko miało sens.
Czy powiedzieć cała prawdę Gregoremu czy może dalej kłamać że jest z wymiany.
— Odpowiesz mi do jasnej cholery Jimi? — Brązowooki położył drugą dłoń na równi głowy niższego.
— Gregory ja nie wiem jak to wyjaśnić...Erwin to ja Erwin — Wypowiedział te słowa przez łzy młodszy.
Brązowooki automatycznie puścił go patrząc na niego ze zdziwieniem.
Stali tak w bez ruchu kiedy młodszemu łza spłyneła aż do warg. Wziął wodę z automatu i zaczął zmywać farbę z swoich włosów ujawniając siwe włosy.
Od razu sięgnął palcami do swoich oczu by ściągnąć niebieskie soczewki ujawniając te jego prawdziwe złote oczy.
Siwowłosy patrząc na Gregorego mógł zobaczyć łzy w kącikach jego oczu. Złapał się on za włosy lekko je ciągnąc, starszy nie wierzył w to co się przez te kilka minut wydarzyło.
— Byłeś martwy...miałeś kurwa swój pogrzeb! po co to było?! — wykrzyczał ponownie brązowooki.
— Miałem karę śmierci, nie chciałem umrzeć, dalej nie chce wiec pracuje dla Gill Tea. — Zalewał się łzami siwo włosy. — To on mnie wysłał po te dokumenty, dzięki nim nie będę miał kary śmierci ponieważ on udowodni że żyje, ze to nie ja go zabiłem.
Gregory dalej nie mógł uwierzyć w to co się stało, usiadł na podłodze podpierając się o ścianę, myśląc o tym co właśnie powiedział mu siwowłosy.
Chłopak nagle dostał sms'a.
Od KFC
Zjebałeś Erwin. Miłej kary śmierci:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro