↬10↫
Hoseok bezskutecznie próbował nakłonić siostrzeńca do zjedzenia warzyw. Mimo że chłopiec zazwyczaj jadł je w pierwszej kolejności, dzisiaj coś mu się to odwidziało. Siedział na krześle, marudząc, narzekając i bawiąc się jedzeniem. Szatyn całkiem stracił apetyt. Dodatkowo mówił, że nie czuje się najlepiej i boli go głowa. Jego opiekun zauważył również u niego zaczerwienioną twarz.
Gorączkowo szukał termometru. Przewalał wszystkie rzeczy, byleby znaleźć to małe, ale jakże potrzebne urządzenie. Nerwowo zerkał na malucha, który wyglądał coraz gorzej.
-- Zjedz chociaż suchą kromkę. Ja dosłownie za moment wrócę.
Powiedział, pocałował go w gorące czółko i wyszedł z mieszkania. Pukał do drzwi swojego sąsiada. O ile pukaniem można to nazwać.
Yoongi otworzył po chwili. Miał na sobie jedynie luźną koszulkę, która sięgała mu prawie do kolan; wycierał mokre włosy żółtym ręcznikiem.
-- Coś się dzieje? Wyglądasz na przejętego. -- zaczął rozmowę niższy.
-- Yeong wygląda źle, bardzo źle. Masz może termometr? -- przeszedł od razu do sedna, co chwilę zerkając do swojego mieszkania. Bał się o tego malca. Chorował on rzadko, ale jeśli już coś złapał, choroba tak łatwo go nie opuszczała.
-- Wróć do niego, za moment przyjdę. -- oświadczył i zniknął w głębi swojego azylu.
Młodszy go posłuchał. Mały Kim siedział dalej przy stole, w dalszym ciągu przed pełnym talerzem. Po niecałej minucie dołączył do nich niewysoki blondyn. Nie założył na siebie nic więcej, niż to w czym zobaczył go Jung.
Brunet odszedł na bok i obserwował pewne, aczkolwiek delikatne ruchy oraz działania mężczyzny. Gdyby nie fakt, że był zdenerwowany, jak nigdy dotąd, byłby w stanie ujrzeć, jak bardzo wychudzone jest ciało Mina.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro