Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

Pov.Vincent

Wstałem rano jak okazało się byłem pierwszy. Obydwoje mieliśmy na nockę w pracy. Zaśmiałem się cicho kiedy dziewczyna wtuliła się we mnie mocniej. A tak ucieka i krzyczy na mnie. Pogłaskałem ją po włosach i zastanawiałem się ile pamięta z wczoraj.

- Hej, Królewno późno już. - poszturchałem ją trochę. Zaśmiałem się kiedy dziewczyna wcale nie zareagowała.- Oi, Wstawaj śpiochu! Głodny jestem! - zawisłem nad nią wiedząc, że taka sytuacja może się nie powtórzyć.
- Aj idź mi won. - [T/I] ułożyła się na brzuchu.  Postanowiłem "wytoczyć ciężkie działa" i złapałem dziewczyne mocno za pośladek. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. [T/I] pisnęła przestraszona, a ja szybko uciekłem z łóżka.
- Było wstawać cukiereczku dobrowolnie! -zasłoniłem twarz kiedy [twój kolor włósów]włosa rzuciła we mnie wściekle poduszką. Zaśmiałem się i odrzuciłem rzecz uciekając do kuchni.

Przywitałem się z czarnowłosym i schowałem za nim
- Broń mnie!
- Coś już głupiego zrobił? - Scott spokojnie pił kawę.
- Ja ? Nic.. Ja tylko walcze o życie! Ona mnie zabije!
- Za co znowu? - zielonooki zaśmiał się melodyjne.
- Obudziłem ją...
- Zgon na miejscu
- ...klapsem w tyłek.
- Z kastracją. - odpowiedział poprawiając okulary z powagą na twarzy. - Chyba, że ją przeprosisz w sensowny sposób Vini.
- Wiem! Śniadanie zrobię! Suń seksowne poślady. - przepchałem Scotta na krzesło i podleciałem do lodówki.

Zagryzłem warge patrząc co jest we wnętrzu urządzenia. Nic ciekawego. A myślałem, że tylko u mnie jedyną ciekawą rzeczą jest szron i światło. Wyjąłem składniki potrzebne na naleśniki i spojrzałem błagalnie na czarnowłosego.
Wyszeptałem ciche "Pomocy", a chłopak wstał i zrobił naleśniki za mnie. No anioł nie facet. ANIOŁ. Oby sobie jakiegoś szatanka znalazł do kochania.

Zawołałem cicho dziewczynę, a ona jak burza wpadła do kuchni  z rządzą mordu w oczach. Usiadła naprzeciwko uśmiechniętego Czterookiego i zmierzyła nas pytającym spojrzeniem.
- Co tu tak pachnie?
- Śniadanie. - odpowiedziałem niepewnie.
- A kto zrobił? - dociekała dziewczyna.
- Vincent wzniósł się na wyżyny kulinarne, i jego umiejętności kucharskie, i zrobił dla pięknej damy naleśniki. - powiedział Scotty obniżając głos i patrząc znad kubka na     [T/I].
- No widzisz! Nawet Scott potwierdza! Jedz, jedz bo stygnie. - pogoniłem dziewczyne i opałaszowałem świeżo co zrobione tosty.

Reszta dnia minęła nam na spokojnym przekomażaniu się, tuleniem we dwoje do Scotta i oglądaniu filmów. Ciekawy ten dzień był nie powiem. Jednak najlepsze szykowało się dopiero teraz. Mianowicie? It's Time To Work!

Dobry.
Żyję jeszcze. Miłych " koronaferii"
I pozwólcie że wlepie chamską reklamę .
Ostatnio opublikowałam "Zastąpiony" z Boku no Hero Academia. Proszę wbij tam ktoś bo myślę , że coś jest nie tak. Tu tyle odczytów , gwiazdeczek , wszystko pico belo , a tam bieda z nyndom i moje depreszyn. Będę wdzięczna i jak wskoczy więcej odczytów przynajmniej to tu opublikuje 2 lub 3 rozdziały pod rząd!
Dobra tyle chciałam ciapciaki wy moje!

Miłego /łej dnia/ nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro