Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział piąty

Trenowanie z Undyne było trudniejsze niż się spodziewał. Mimo całego swojego talentu miał problemy z odpieraniem jej ataków, zwłaszcza, gdy korzystała ze swoich "specjalnych umiejętności". Tym, co odróżniało ich AU od innych, oprócz braku ludzi, był też fakt, że każdy miał jakieś swoje specjalne umiejętności, nie tylko szkielety, jak w dużej części AU.

Cav na przykład w pewnym stopniu wpływał na rzeczywistość, szczególnie dobrze szło mu przez to otwieranie portali, będącymi niczym innym jak dziurami w rzeczywistości, ale gdy się mocno skupił, potrafił też trochę nagiąć ją do swojej woli, na przykład sprawiał, że przedmioty znikały i się pojawiały, czy zmieniały się odległości między danymi punktami w przestrzeni. Nie było to przydatne w walce, ale pomagało przy sprzątaniu. Śmieci znikały błyskawicznie. Teoretycznie mógł sprawić, że broń Undyne zniknie, ale potrzebowałby chwili potrzebnej na skupienie magii na niej, a Undyne mu tej chwili nie dawała.

Undyne z kolei nauczyła się wykorzystywać swój talent i w kuchni i w walce. Jej magią było panowanie nad światłem, tworzyła świetliste włócznie, ale potrafiła też nagiąć światło tak, że stawała się niewidzialna lub oślepiała przeciwnika. Potrafiła też skupić wiązkę światła tak, by rozpalić ogień w piecu lub coś upiec. Nieraz potrafiła spalić przy tym i całe pomieszczenie, ale nigdy się tym specjalnie nie przejmowała.

Cav zablokował kością atak przyjaciółki, po czym stworzył blaster. Wystrzelił z blastera i cofnął się kilka kroków. Undyne wskoczyła na blaster, odbiła się od niego i wylądowała za Cavem. Zanim szkielet zdążył się odwrócić, Undyne złapała go za kaptur i uniosła do góry kilka centymetrów nad ziemię.

-postaw mnie!- krzyknął Cav, wyrywając się.

Undyne zaśmiała się cicho i puściła go. Cav wylądował na ziemi lekko uginając kolana.

-zbyt łatwo się rozpraszasz- powiedziała Undyne- dawno nie ćwiczyłeś, co?

Cav pokręcił głową.

-nie było potrzeby.

Undyne złapała go jedną ręką, a drugą zaczęła szorować po jego głowie, jakby czochrała mu włosy.

-i kto teraz jest silniejszy?- zapytała Undyne.

-magicznie? Nadal ja, ale fizycznie na pewno ty- odparł Cav, próbując się wyswobodzić z jej uścisku.

Undyne zaśmiała się cicho i puściła go. Ruchem ręki odgarnęła włosy z twarzy. Teraz trochę żałowała ścięcia ich na krótko. Jeszcze kilka dni temu miała włosy sięgające ud, ale długie włosy przeszkadzały jej w walce, zaplątywały się we włócznie i owijały dookoła ramion. Ścięła je więc krótko, jednak teraz nie mogła związać ich w koński ogon, gdyż były zbyt krótkie, a leciały jej do oczu. Na szczęście do egzaminu do Straży jeszcze daleko i może odrosną na tyle, by dało się je związać.

-spróbuj zawiązać chustę na głowie, może ona rozwiąże twój problem z włosami- zasugerował Cav.

-będę wyglądała jak moja babcia- odparła Undyne, po czym stworzyła włócznię i oparła się na niej jak na lasce. Zgarbiła się lekko dla lepszego efektu- wnusiu moja, z ciebie są sama skóra i kości, może zjesz jeszcze pięćdziesiąty kawałek ciasta...?- powiedziała Undyne, modelując lekko głos.

Cav zaśmiał się.

-nie jest aż tak źle, ostatnio gdy u was byłem odpuściła mi przy trzydziestym.- rzekł Cav.

-ona cię uwielbia, jesteś szkieletem, nie masz żołądka, który byłby pełny i możesz jeść jej potrawy w nieskończoność- odparła Undyne- ty zjesz mnóstwo ciasta, a potem babcia wymaga tego samego ode mnie.

-twoja babcia dobrze mówi, bierz ze mnie przykład- zaśmiał się Cav.

-nie, jestem zadowolona z tego, kim jestem, dwóch ciebie ten świat by nie przetrwał. A teraz wracamy do treningu!- krzyknęła Undyne, po czym powietrze wokół niej zamigotało, a ona zniknęła.

Cav stworzył wokół siebie kości, nie wiedząc, z której strony nadejdzie atak. Usłyszał ciche uderzenie. Undyne musiała zahaczyć o jedną z kości. Odwrócił się w stronę dźwięku i strzelił z blastera. Po chwili usłyszał uderzenie o blaster, a następnie szybkie kroki. Cofnął się i stworzył kości, chcąc się bronić, jednak chwilę potem leżał na ziemi, a Undyne siedziała na nim okrakiem, przykładając mu czubek włóczni do szyi.

-to nie fair- powiedział Cav, spychając z siebie Undyne- jak mam walczyć z niewidzialnym przeciwnikiem?

Undyne usiadła obok niego i pomogła mu usiąść.

-musisz sprawić, że będzie widzialny albo spróbować walczyć na słuch. Pamiętaj, kluczem do wygranej walki jest sprawienie, że siła przeciwnika stanie się jego słabością. Musisz też nauczyć się korzystać ze swoich mocnych stron. Walczysz magią, której zazwyczaj używają szkielety, używasz tego, czego nauczyłeś się od przybyszy z innych AU, ale nie korzystasz z tego, co sprawia, że jesteś sobą. Pamiętasz, jak pomagałeś mi sprzątać i sprawiłeś, że śmieci po prostu znikały? Użyj tego, pozbaw mnie broni. Jak słyszysz, że się zbliżam, wyślij mnie portalem tam, gdzie chcesz, bym się znalazła. Nie polegaj tylko na kościach i blasterach. Nie jesteś jak te wszystkie szkielety które kiedyś tu przychodziły i mimo, iż z pozoru były zupełnie inne, to magicznie niewiele się w gruncie rzeczy różniły. Wiecznie na przemian tylko kości i blastery, czasami tylko coś innego gdzieś mignęło.

Cav uśmiechnął się lekko, po czym otworzył pod Undyne portal. Ta wpadła do niego i pojawiła się na gałęzi drzewa.

-i o tym właśnie mówiłam!- krzyknęła Undyne, ze śmiechem zeskakując z drzewa.

Cav uśmiechnął się i lekko się zarumienił widząc, jak dziewczyna znowu odgarnia włosy z twarzy, cicho przy tym przeklinając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro