Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

           Kiedy włosy Yuriego są już na tyle długie, że ocierają mu się o kark i sprawiają, że nerwowo porusza się na wszelkich rozmowach z prasą, Viktor zaczyna prawie mimowolnie bawić się swoimi, znacznie krótszymi, sięgającymi mu z przodu ledwie do połowy oczu.

           Po jednym z takich wywiadów Szminka zjawia się w białej sukience i czerwonym płaszczu, wyglądając na jeszcze bardziej irytująca niż zazwyczaj. Na lodowisku są jeszcze tylko dwie osoby; Viktor i Yakov, stojący po dwóch innych stronach balustrady.

           I mimo że posyła Viktorowi spojrzenie, które krzyczy „odejdź", ten nie rusza się z miejsca. Yakov również nie reaguje, tak Szminka jedynie przewraca oczami i w końcu zaczyna:

           — Wyjeżdżam do Norwegii.

           Yakov patrzy na nią, zdumiony.

           — Yuri...?

             — Zostanie z moim ojcem — mówi, brzmiąc tysiąc razy sztywniej niż zazwyczaj. — Zostanie oficjalnym opiekunem, więc chcę, żebyście wykreślili mój numer z rejestru... on będzie zajmować się Yurim, ja nawet nie byłabym w stanie tutaj przyjść, gdyby coś się stało...

           Oczywiście.

           — Więc będzie ze swoim dziadkiem, tak? — Yakov brzmi profesjonalnie, jak zawsze, gdy rozmawiał ze Szminką. — Będzie także podróżował z nim, tak?

           Kręci głową. O-czy-wi-ście.

           — Och, nie, tata jest na to za stary. Yuri będzie podróżował sam.

           Viktorowi moment zajmuje policzenie, ile Yuri ma lat — gdy w końcu mu się udaje, jedyne co jest w stanie z siebie wypuścić, to zirytowane westchnięcie.

           — Trzynastolatek bez matki — mamrocze pod nosem, mimo że ta rozmowa nie dotyczy jego, Viktor nie powinien się angażować, to nie jego sprawa. — Fantastycznie.

         — Da sobie radę.

         Nawet na niego nie spojrzała.

           Yakov też nie wygląda na szczególnie zachwyconego tą informacją.

           — Jest pani pewna? Yuri nadal jest dzieckiem...

           Szminka marszczy brwi. Viktor nie mógł nic poradzić na to, że widział to w jakiś sposób za lepszą opcję; kto wie, może dziadek Yuriego był nieco lepszy w byciu człowiekiem. Uśmiecha się, najszczerzej, jak tylko potrafi i odzywa:

           — Ja też podróżowałem sam, od kiedy miał--

           — Mój syn nie jest taki jak ty — przerywa mu. — Pod żadnym względem.

           Szminka na jej ustach jest roztarta, a jej kolor jest wyblakły. Przez moment, Viktor czuje, że nie jest w stanie oddychać — jest jednak na to wszystko zdecydowanie za stary, żeby jakkolwiek się jej słowami przejąć. Yakov, oczywiście, nie reaguje od razu i zamiast tego, przenosi swój wzrok na drugiego mężczyznę. Oczekuje odpowiedzi na to, czy powinien coś powiedzieć — z drugiej strony, Viktor nie widzi w jej słowach nic aż tak paskudnego.

           — Nie jest — mamrocze beznamiętnie. — Oczywiście, że nie jest.

           W oczach Yuriego czają się w końcu rzeczy, których Viktor nigdy nie widział w swoich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro