Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

           Viktor urósł w tym roku tylko trzy centymetry, kiedy Yuri urósł siedem.

           Nadal jest niski. Za niski nawet na siedmiolatka, którym przecież był — Viktor nie miał pojęcia, kiedy wypadały jego urodziny, ale słyszał, jak jego matka wpadała co jakiś czas, narzekając, jak ciężkie są te wszystkie nowe podręczniki i jak bardzo cały świat ruszył do przodu. Sam Viktor bardzo szybko zauważył, że nie ma problemu z jej suchą szminką, ani agresywnymi płaszczami, nawet z łyżwami, których nie włożyła potem już nigdy.

           Była zbyt podobna do jego matki, żeby Viktor był w stanie ją znieść.

             I tak skończył już osiemnaście lat — nie potrzebował jej tutaj więcej, nie potrzebował jej długich palców, prześlizgujących się poprzez papiery z jego nazwiskiem, kiedy podpisywała kursywą swoje imię tuż obok jego, zgadzając się na kolejne umowy, dyktując mu kolejne rzeczy, które ma zrobić i powiedzieć, a których nie ma prawa, wisząc nad jego głową całe życie.

           Tak jak się spodziewał, matka Yuriego nie jest szczególnie zadowolona z jego włosów.

           Gdy przychodzą na trening niedługo po tym, jak w Rosji po raz pierwszy osadził się śnieg, Viktor nie może powstrzymać się przed przewróceniem oczami. Yakov zjawia się dosłownie sekundę po nich — czerwony po uszy, gotowy, żeby wrzeszczeć, rzucać i bić; kiedy kobieta jednak w końcu odwraca się w jego stronę, Yakov zatrzymuje się w miejscu, uspokajając się w ułamek sekundy.

           — Co się stało? — pyta i wskazuje na Yuriego, zbyt zajętego stąpaniem na swoją sznurówkę, żeby zauważyć co dzieje się wokół niego. — Włosy.

           Viktor był pewny, że pierwszy raz w życiu widział u Yuriego włosy tak krótkie, że nie dało się ich nawet złapać spinką.

           — Długie włosy nie są dla chłopców — mówi.

           Viktor widzi kątem oka, jak dwunastoletnia Mila dotyka swoich rudych kosmyków, znacznie krótszych niż te, które miał przez ostatni rok Yuri. Oparł się o barierkę i pozwolił, żeby włosy, związane w wysoki kucyk na jego głowie, opadły poprzez jego ramię. Stał w ciszy i obserwował, jak Yakov krótko zerka w jego stronę, a Szminka robi to samo — i przez moment, po prostu się w niego wpatruje.

          — Dla chłopców w ich wieku — poprawia się i zbiera z niego swoje obślizgłe spojrzenie. — Znęcają się nad nim w szkole.

           To nie tak, że brzmi, jakby kłamała; Viktor nie jest jednak nawet w stanie udawać, że jej wierzy.

           — Następnym razem proszę o kontakt z nami, dobrze?

           Szminka uśmiecha się nerwowo i kiwa głową, znowu zerkając na Viktora.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro