19
To odruch. Praktycznie zwierzęcy, taki, którego nie potrafi pod żadnym względem kontrolować. Kiedy Yuuri wystawia swoje ręce i krzyczy jego imię, a cała widownia wariuje, Viktor nie potrafi się powstrzymać.
Nie zaliczyłby tego do idealnych pierwszych pocałunków — nie wtedy, kiedy ich zęby prawie się ze sobą zderzają, a Yuuri ląduje na lodzie z głośnym sapnięciem, na pewno bolesnym, ale nie na tyle, ale nie na tyle, żeby mogło to zasłonić miłość, jaka czaiła się w jego ciemnych oczach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro