7.
Pov. Amethyst
Tak wykrzyczałam to co mi leżało na wątrobie od jakiegoś czasu. Jak tak można było odpierdzielać coś takiego?! Prawie się zabił! Dobra martwiłam się okey?! Kto normalny wbija coś w Megatrona i liczy że przeżyje wybuch co?!
Andrew- Złap oddech Amethyst. Wdech i wydech
Ja mu dam zaraz wdech i wydech! Ja mam nerwy! I wykorzystam cały powietrze w płucach! Uspokoiłam się nieco jak usłyszałam co mówił Speedtwitch
-Wiem że mogę tu nie być mile widziany, pamiętam co zrobiłem wam wszystkim, ale....Mieliście rację. Knockout pozwolił mi zajrzeć w raporty pod nieobecność Soundwave'a. Ja....Nie miałem pojęcia, że był szpiegiem decepticonów...Nie miałeś innego wyboru Optimusie....Przepraszam
Jak to mówił jego dłoń poleciała na znak decepticonów na jego ramieniu. Szczerze? Może go nie darzę jakoś przyjaznym uczuciem za to co mi zrobił, ale moim zdaniem. Zasługiwał na drugą szansę. Nie czułam aby kłamał teraz. I trochę miałam stresa, czy Optimus mu wybaczy. A jeśli nie to ja wykorzystam swojego asa w rękawie. Oczka jak u kota ze Shreka. Jestem pewna że to pomoże na bank. Na szczęście nie musiałam tego jednak robić
OP - Speedtwitch. To co było jest już za nami. Twoje poświęcenie dziś pokazuje, że mówisz prawdę. A ja. Ci wybaczam Speedtwitch
Bulk - A to oznacza że wracasz do ekipy Speedtwitch!
Oczywiście w głębi ducha się cieszyłam z tego, ale nie mogłam tego pokazać, więc tylko z "Tss" odwróciłam się i założyłam sobie słuchawki, aby nieco ochłonąć czy się uspokoić. W między czasie Speedtwitcha zabrał Rachet na przegląd czy nie jest mu potrzebna pomoc medyczna, a reszta gadała ze sobą. Andrew gadał z Miko jak widziałam, Jack i Raf przy konsoli. Chyba tylko z nikim nie gadałam na razie. Wolałam sobie posłuchać muzyki. Bo żadnej książki przy sobie nie miałam. I tak. Lubię czytać. Od czasu do czasu. Może mogę wyglądać jak jakiś troublemaker czasami i fakt łatwo się denerwuję, ale pracuję nad tym. Zazwyczaj jestem spokojna. Ale jak się rozglądałam tak dookoła do głowy przyszła mi jedna myśl. Wyjęłam swój szkicownik i spojrzałam na swój jeden z planów co robiłam ostatnio. Gdyby udało mi się to zrobić. Może mogłabym im jakoś pomóc. Inaczej niż Jack, Miko czy Raf. Chciałam walczyć. Nie wiem czemu, po prostu tak mnie ciągnęło. Ciągnęło serce aby to zrobić. Zamknęłam szkicownik i zdjęłam słuchawki z uszu. Odwróciłam się by schować szkicownik do torby i dopiero wtedy dojrzałam Speedtwitcha na przeciwko siebie. Spojrzałam na niego zdziwiona
- Co?
- Słuchaj Amethyst. Ummm jak to powiedzieć. Optimus pozwolił mi mieć na ciebie oko
Szczerze? Nie wiem czemu trochę mnie to jakby zasmuciło. Dobra na dywaniku byłam, ale jednak nie było tak źle. Ale jak jestem pod opieką Speedtwitcha, to nie będę narzekała na niego. Ale nie zamierzam także mu ułatwiać roboty z pilnowaniem mnie. Nie będę jak taki grzeczny człowiek co się słucha. O hell no
Pov. Speedtwitch
Nie wiedzieć czemu miałem coś złe czy dziwne przeczucia jak tylko zobaczyłem jej mimikę twarzy. Będę musiała na serio trzymać na nią oko. Jeśli Megatron nie chciał by jej zabijać a tylko pojmać też musi być coś na rzeczy
Pov. Amethyst
Założyłam nogę na nogę opierając się o ścianę i ręce dałam za głowę i zerknęłam w górę. W mojej głowie chodziło mi na razie tylko parę rzeczy. W tym zasilanie do tego co szkicowałam. To było coś w rodzaju zbroi. Jakby drugiego ciała. Które by może pomogło w walce. Jednak dopracowanie by owa zbroja rosła czy zmniejszała jak w pełni funkcjonowała, potrzebowało spore zasilania. A też nie mogłam za bardzo przesadzać bo jednak w tej zbroi znalazło by się moje ciało przykładowo. Zbyt mocne źródło i można się pożegnać na dobre. Ehhh i to było problematyczne i to bardzo. Czasami się czułam nawet jakby ten pomysł od razu do skasowania, lub jakbym odpowiedź na swoje pytanie miała wprost pod nosem. Tak przynajmniej się czułam w tym momencie. A może faktycznie tak było, ale tego nie dostrzegałam. Moja dłoń samowolnie poleciała na moją koszulkę tam gdzie miałam ten kamyk od taty. Wyjęłam go na chwilę spod koszulki i się mu przyjrzałam. I chyba nikt tego za bardzo nie zauważył, bo Speedtwitch nie stał nad mną i nie patrzył co ja robię. Znudziło mu się to po 5 minutach jak tylko się gapiłam w sufit. Dla mnie lepiej. Po chwili patrzenia schowałam ten kamyk z powrotem. Nie każdy o tym wie. I tak niech zostanie na razie. Po schowaniu zerknęłam na resztę co robili. Fakt nie byłam już na dywaniku dyrektora jak to mówiłam, ale ale. Póki Rachet był zajęty. Speedtwitch chyba też miał przywozić i odwozić Andrew. Welp. Dłużej jazda to nic złego. A przynajmniej dla mnie. No chyba że nagle temu się odwidzi i mnie do decepticonów zabierze. A przynajmniej....Trzymam kciuki by nie. Inaczej. Będę bezbronna w takiej sytuacji. A! Jakbym mogła zapomnieć....MUSZĘ ZDAĆ EGZAMIN NA PRAWO JAZDY BY MI MANDATU NIE WLEPILI! Po prostu świetnie ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro