2
- Tae! Znowu jesteś cały ubrudzony jedzeniem - powiedziałem, próbując brzmieć przy tym choć trochę groźnie, ale zbyt śmieszył mnie ten widok. Widok mojego chłopaka, z całą buzią ubrudzoną sosem.
- Ale to już nie moja wina, że nie potrafię zjeść, kończąc w pełni czysty - zaśmiał się i sięgnął po serwetkę, którą natychmiast mu wyrwałem, po to, abym sam mógł wytrzeć jego policzki i kąciki ust. Zabrałem się do tej czynności bardzo ambitnie i moja skupiona mina musiała chyba wyglądać dosyć zabawnie, ponieważ młodszy zaczął się śmiać, co zdecydowanie utrudniło mi pracę. Ludzie z całego lokalu, wraz z personelem patrzyli na nas. Najwyraźniej dwie, zanoszące się śmiechem, szczęśliwe osoby były ciekawsze niż wszystko inne. Może dlatego że to już rzadkość? Może dlatego, że ucałowałem wszystkie ubrudzone miejsca na twarzy Tae, próbując zetrzeć z nich sos i jednocześnie dając wyraźnie do zrozumienia wszystkim wokoło, że jesteśmy parą? Kto wie. Ostatecznie jednak młodszy mógł zostać nazwany osobą względnie czystą i wolną od sosu na twarzy. Wtedy też mogliśmy zapłacić za jedzenie, a następnie wyruszyć w stronę samochodu. Po tak przyjemnie spędzonym dniu, wieczór wśród koców, poduszek, żelków i gorącej czekolady był naprawdę dobrą, jeśli nie najlepszą opcją. Skoro ten dzień jest taki sympatyczny, niech pozostanie taki do końca.
- Yoongi? Może obejrzymy Cud w celi numer 7? - zapytał mnie Tae, moszcząc się na kanapie i okrywając po samą szyję swoim ulubionym kocem w tęczowe paski zebry. Wiedziałem, że uwielbia ten film, ale oglądamy go tak często, że oboje zaznamy na pamięć prawie każdą jego scenę. Albo nawet każdą.
- A nie wolisz obejrzeć czegoś weselszego? Może jakaś komedia? Albo śmieszna drama? To będzie dobry powód, żeby codziennie spędzać wieczory wspólnie - wyszczerzyłem się na tą wizję, ponieważ im więcej czasu spędzonego razem, tym lepiej. To był zdecydowanie mocny argument.
- Obiecuję, że od jutra zaczniemy oglądać jakąś dramę i wtedy na pewno będziemy spędzać wszystkie wieczory w swoim towarzystwie, ale chyba wiesz jaki jest mój ulubiony film- uśmiechnął się niewinnie i słodko w moją stronę, a po tym wtulił policzek w miękki koc, pod którym zniknął już prawie cały, zostawiając jedynie nos i oczy, bo potrzebny był mu jakiś dostęp do tlenu i do filmu rzecz jasna. No i znowu nie potrafiłem mu odmówić, chwyciłem tylko miskę wypełnioną kolorowymi żelkami i usiadłem obok niego. Tae puścił film i wtulił się w mój bok. Nie minęło nawet pół godziny filmu, a on już słodko spał, oplatając rękami mój tors. Odstawiłem trzymaną przeze mnie miskę i delikatnie wysunąłem się z objęć młodszego. Tylko po to, aby wziąć go na ręce, tak jak królewicz w lśniącej zbroi, swoją piękną księżniczkę i zanieść do łóżka w naszej sypialni.
Taehyung obudził się dziś wyjątkowo wcześnie, ponieważ to ja zazwyczaj wstaję pierwszy, robię śniadanie i na niego czekam lub go budzę, a dziś było inaczej. Wstałem i widząc puste miejsce obok siebie, powlokłem się najpierw do salonu, a następnie do kuchni, gdzie zastałem mojego ukochanego, siedzącego przy stole z kubkiem herbaty w rękach. Gdy mnie tylko zobaczył, uśmiechnął się. Wyglądał jakoś tak blado i miał trochę podkrążone oczy, jakby długo nie spał.
- Taehyungie, co się stało? - zapytałem nieco zmartwiony, tym, że dziś nie tryska życiem, tak jak zazwyczaj.
- Boli mnie głowa i nie najlepiej się czuję. Przez to obudziłem się w nocy i od tego czasu nie potrafiłem zasnąć - upił łyk swojej herbaty, najbardziej lubił zieloną, więc zapewne ta, właśnie taka była - wydaje mi się, że się rozchorowałem, ale kilka dni poleżę w łóżku i od razu stanę na nogi - uśmiechnął się trochę szerzej niż poprzednio, zapewne na myśl o tym, że nie będzie musiał przez najbliższe dni chodzić na uczelnię i tym samym wstawać tak wcześnie rano.
Podszedłem do niego i przytuliłem jego drobne, niemalże kruche ciałko.
- To w takim razie dogadam się z szefem, żebym w tym tygodniu mógł pracować tylko w domu. Wtedy będę mógł się tobą opiekować - zaproponowałem, całkiem zadowolony ze swojego pomysłu. Mam taką pracę, że do firmy nie muszę właściwie jeździć codziennie i zazwyczaj pracuję w swoim domowym zaciszu, dlatego po prostu powiem mojemu przełożonemu, że nie dam rady przyjechać do firmy ani na pięć minut. Muszę być na miejscu i zająć się moim ukochanym Aniołkiem.
- To naprawdę fajnie - powiedział młodszy przyciszonym głosem i wtulił się we mnie trochę bardziej. Wiedziałem, że nie lubi być chory i, że jeszcze bardziej nie lubi przesiadywać w mieszkaniu sam, dlatego postanowiłem tak, a nie inaczej.
- To teraz chodź do salonu, włączymy jakiś film, albo tą dramę, a ja pójdę zrobić nam coś do zjedzenia, okay? - zapytałem chcąc, aby się położył i jak najszybciej poczuł się lepiej.
- W porządku, tylko jeszcze zażyję tabletki przeciwbólowe - powiedział, a ja dopiero teraz zauważyłem opakowanie wypełnione lekarstwami, leżące na stole.
- Okay, ja przygotuję ci wygodnie kanapę i na ciebie poczekam.
- Zaraz do ciebie przyjdę - uśmiechnął się i popił tabletki resztką herbaty, a ja wyszedłem z kuchni.
Wtedy nie podejrzewałem, nie mogłem, że właśnie tak zacznie się największy koszmar w moim całym życiu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po dłuższej przerwie, ktoś czekał na ten rozdział? Mam nadzieję, że się podobało i wrócicie tu już niedługo^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro