Rozdział 8.
Bruno
Wsiedliśmy wszyscy do samochodu i ruszyliśmy. Byłem już trochę zdenerwowany tą patową sytuacją , jeszcze na domiar złego obok mnie w aucie siedziała Anastazja i cały czas się mi intensywnie przyglądała.
- Powie mi ktoś wreszcie o co chodzi? Gdzie jedziemy i co zrobił David ,że go zgarnęli? Czy mam od razu wysiąść ?
- No ojeju nie powiedzieliśmy ? Przepraszam Brunusiu ... - ja jej dam Brunusia niech się ode mnie odwali nie jestem żadnym Brunusiem - David ścigał się w wyścigach ... nie legalnych wyścigach no i jeszcze w jego aucie była broń ...
- Ale przecież nie mają pewności ,że ta broń była jego prawda ?- zapytałam zaniepokojony
- No nie wiem ale nie chcą go wypuścić a może mieć tylko jedno widzenie i chce mieć je z tobą
- A ha .... - nic innego nie byłem w stanie z siebie wykrztusić. Przecież ja nie jestem kimś ważnym dla niego ,przynajmniej tak mi się dotychczas wydawało.
Jechaliśmy już jakieś pół godziny i na nasze nieszczęście wpadliśmy w ogromny korek. Cały czas klnołem w myślach za to ,że musiałem usiąść akurat obok tej jędzy. Przez cały czas się do mnie przytula i mnie obmacuje. A podobno to faceci molestują kobiety pomyślałem. Ja pier****.
W samochodzie panowała absolutna cisza. Nikt nic nie mówił , radio nie grało a oddechy każdego z nas były przytłumione. Nagle tą absolutną ciszę przeszył głośny dźwięk mojego telefonu. Zacząłem szukać po kieszeniach. Cholera jasna gdzie on jest? - pytałem się samego siebie. Na szczęście po chwili trzymałem już telefon w dłoni i nacisnąłem zieloną słuchawkę nawet nie patrząc kto dzwoni.
Rozmowa :
- Halo - powiedziałem szybko obracając się nerwowo.
- No kórwa stary ! Co z tobą? Dzwonię i dzwonie a ty nie odbierasz - o cholera zapomniałem drugiego telefonu Który Santiago kazał mi mieć zawsze przy tyłku
- Sorki Sant wiesz jak to czasami jest - powiedziałem ostrożnie tak żeby nikt nic nie wiedział z treści rozmowy, nie wiadomo kto jest kretem...
- No dobra wybaczam ale muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć - przerwał na chwilę - Możesz gadać?- Zapytał po chwili
- Nie - powiedziałem krótko
- No to szkoda ale tródno zadzwonie wieczorem na ten drugi telefon ale masz odebrać bo jak nie to twoja przyszła żoneczka będzie miała męża kastrata - powiedział całkowicie poważnie
- Daj spokój nie zrobisz tego - powiedziałem lekko się śmiejąc
- Założymy się - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu
- Nie no dobra spokojnie furiacie - powiedziałem już całkowicie poważnie
- Kończę - przerwał - ale pamiętaj o wieczorze ... bo
- Dobra dobra - przerwałem mu - pamiętam nie musisz się martwić
- Mam taką nadzieję!! Pa - powiedział
- Na razie - po tych słowach oboje się rozłączyliśmy a ja znowu się zamyśliłem. Po co dzwonił? Santiago nigdy nie dzwoni bez powodu a już tym bardziej na ten numer. Może coś znalazł ciekawego?
Ba na pewno coś ciekawego znalazł on zawsze coś ciekawego znajduje. Tylko co ? - ta myśl towarzyszyła mi już do końca drogi na komisariat.
Kiedy już dotarliśmy na miejsce wszyscy jak torpedy wysiedliśmy z auta i podbiegliśmy do budynku nie zwracając na nikogo uwagi.
W budynku było bardzo dużo ludzi. Każdy przekrzykiwał i popychał każdego. W dodatku na moje nieszczęście kolejka do osoby u której można było się czegokolwiek dowiedzieć była potwornie długa.
Myślałem ,że mnie szlak jasny na miejscu trafi. Kto to widział taką długą kolejkę i to w dzień roboczy?
Elizabeth
Od kilkunastu minut rozmawiam z Eatan'em. Powiem szczerze dawno mi się tak dobrze z nikim nie rozmawiało. Nadal ma takie fajne poczucie humoru jak kiedyś. Właściwie prawie się nie zmienił od tego czasu. Jest nadal takim samym Eatan'em jak kiedyś.
Nagle naszą rozmowę przerwał mój telefon. Popatrzyłam nerwowo na telefon i zobaczyłam Napis „sant" - jeżu nareszcie dzwoni już myślałam ,że coś się stało albo kogoś namierzyli.
-Przepraszam Eatan muszę odebrać Niania dzwoni - po tych słowach wyparowałam od razu z gabinetu jak strzała i odebrałam telefon
Rozmowa :
- No chociaż ktoś odbiera - powitał mnie przyjemny głos mojego rozmówcy - Ja nie wiem jak ty z nim wytrzymywałaś jak byliście razem
- Ale co się stało ?- zapytam zaniepokojona
- Mat a raczej od niedawna Bruno nie raczy odebrać telefonu a mam ważną sprawę - powiedział bardzo nerwowo i szybko
- Ale o co chodzi spokojnie ... Powiedz o co chodzi ?- powiedziałam wystraszona
- Zdjęcia które mi dałaś były przerabiane w jednym z najlepszych i najnowszych programów komputerowych. Udało mi się już nawet ustalić na jakich komputerach jest zainstalowany ale w okolicy Seattle tylko jeden. Jak myślisz do kogo należy
- Mogę się domyślić ,że coś nabroił - powiedziałam nerwowo gdy tuż obok siebie zobaczyłam Eatan'a
- Nie możesz gadać ? No trudno ... Tan program jest zainstalowany na kompie twojego byłego przyjaciela informatyka z policji I jak mniemam twój były szef zlecił mu wykonanie tych fotek w „dobry" sposób ..
- Dziękuję Pani za informację po pracy podjadę do apteki po plastry- powiedziałam powoli
- No dobra to nie przeszkadzam naszej pani policjant w pełnieniu obowiązków - zażartował
- Do widzenia jak coś by się jeszcze stało proszę dzwonić
- No dobra zjedz z tonu ... i jakie plastry ? No dobra pa - po jego ostatnich słowach mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech nad którym nie mogłam zahamować. Myśl idiotko co powiedzieć temu kretynowi co obok ciebie stoi ....
koniec rozmowy :
- Mój synek Martin .... rozciął sobie rękę na płocie - powiedziałam nadal się szczerząc jak głupi do sera
- To dlaczego jesteś taka zadowolona ?- zapytał zdziwiony podnosząć jedną brew do góry
- Bo ...- pomyślałam chwilę - wchodził na dach
- Na dach ? - na jego twarzy malowało się zdziwienie
- no na dach. Grali z kolegami w podchody i dzięki temu wygrał ...-ta jasne mój synek dopiero zaczął mówić chodzi jeszcze nie naj lepiej ale wlazł na dach i grał w podchody .... jestem genialna
Resztę dniówki minęło spokojnie. Cały czas śmiałam się z tego co mu naopowiadałam. Jakim cudem ja w tym wieku mam taką bujną wyobraźnie?
______________
No hej co tam ? Już powoli się coś zaczyna dziać. Tylko za bardzo nie wiem co dalej i czy ktoś wie albo co chcę alby znalazło się w następnym rozdziale ? czekam na wskazówki.
Ps.
jak ktoś nie wie z kąd są niektóre postacie to radzę przeczytać przectawienie postaci tam jest wszystko obisane. To znaczy większość bo nietkóre postacie są nie ważne i ich nie obisuję :)
Ps.2
no albo radze przeczytać poprzednią część UWIKŁANA - taka mała reklama :)
Buziaczki Marci
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro