Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Elizabeth

Na reszcie ! Po dwóch godzinach spędzonych z Eatan'em mam dość. Jego użalanie się nad sobą i waty do całego świata mnie wkurwają tak jak jego obecność u mnie przed chwilą. Jakim cudem taki koleś mógł zostać komendantem ja się pytam ? Ten kto go wybrał musiał być nieźle rąbnięty - ale to jest moje osobiste zdanie.

Nareszcie mogę zabrać się za przeczytanie dokumentów do Santa. Ciekawe co mi przysłał ... mam tylko nadzieje ,że nie będzie to zaszyfrowane albo pisane w innym języku.

Powoli otworzyłam kopertę i ostrożnie wyjęłam jej zawartość. Na pierwszy żut oka wydawał się być to zwykły list ale wolałam się upewnić. Zajrzałam do koperty czy coś w niej jeszcze nie zostało, ale była pusta - czyżbym po raz pierwszy od dłuższego czasy dostała normalny list ? - pomyślałam

Wzięłam ponownie kartkę do ręki i zaczęłam ją czytać. Były na niej same nieznaczące dla mnie nazwiska z dopiskami czym się zajmuje i ich numery telefonu. Dziwne - pomyślałam - do czego ma mi się to niby przydać ? Nagle na samym końcu listy dostrzegłam pewne znajome mi nazwisko: Anthony Afleck - mój przyjaciel z czasów dziecięcych który jako jedyny zdołał postawić się mojemu pijanemu ojcu za co z resztą mocno oberwał.

Jednak nadal nie mam zielonego pojęcia po co jest mi ta lista i dlaczego Anthony się na niej znalazł. Pobiegłam wzrokiem w bok i ujrzałam jego numer telefonu. Nie kochana nie zrobisz tego - powiedział mi jakiś głos w mojej głowie. Ja jednak nie zważając na ten dziwny głos - niektórzy nazywają go głosem rozsądku- wystukałam numer na klawiaturze i zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odezwał się męski niski głos zupełnie inny do tego który zapamiętałam.

- Halo... dzień dobry - powiedziałam szybko - czy rozmawiam z panem ... Affleckiem ? - zapytałam lecz zupełnie nie wiem po co
-Tak - powiedział pytająco - a z kim mam przyjemność - nadal taki miły i ułożony ?już niewielu jest takich mężczyzn ...
-Dzwonie ponieważ jest pan na liście klientów naszego banku -skłamałam - Interesuje Pana nowa lokata oszczędnościowa ?- wymyśliłam na poczekaniu.
- Wie pani co ? Może innym razem...- powiedział zakłopotany - naprawdę ale teraz jestem bardzo zajęty i nie mogę rozmawiać - Zaczął się tłumaczyć a w jego głosie usłyszałam starego Thonego.
- Ale spokojnie - powiedziałam rozbawiona - Nic się nie dzieje. Zadzwonię kiedy indziej
- Na pewno nie wyleją pani za to z pracy?- zapytał zmartwiony
- Proszę się tym nie przejmować - powiedziałam śmiejąc się- coś wymyślę
- Na pewno ?- zapytał zaniepokojony
- Na pewno. Do widzenia i życzę panu miłego dnia
- Pani również- powiedział po czym rozłączył się

Po co ja do niego zadzwoniłam? I jeszcze historyjka z tym bankiem.... a jak on się na prawdę przejął moim losem i będzie dzwonił do swojego banku? On jest bardzo wrażliwy na cudze cierpienie ... nie powinnam była tego robić.
Ponownie popatrzyłam na listę i zaczęłam wczytywać się w nazwiska, lecz niestety żadne z nich - oprócz nazwiska Thonego nic mi nie mówiło. A może powinnam zadzwonić pod na te numery i dowiedzieć się kim są ci ludzie ? Tylko po co ? Przecież ja mogę to sprawdzić w bazie danych jutro w pracy. Z drugiej strony kolejna noc nie przespana w te czy we wtem różnicy mi nie zrobi... Tylko co ? Zadzwonię do tych osób i zapytam się dlaczego są na tej liście ? Nie to jest idiotyczne nie mogę tego zrobić...
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam. Na wyświetlaczu pojawił się napis „musisz to odebrać" a ja nie mogłam się nadziwić jakim cudem taki kontakt znalazł się w mojej komórce. I dlaczego mam niby odebrać ?

Rozmowa

- halo - ostrożnie zawołałam do słuchawki
- Witam Panią - ze słuchawki wydostał stanowczy męski głos- długo Pani karze na siebie czekać
- Tak się złożyło - powiedziałam powoli
- No dobrze ... - urwał na chwilę - pewnie zastanawia się pani dlaczego dzwonię do pani o tak późnej potrze i dlaczego na pani telefonie pojawił się taki dziwny napis- znowu urwał- Ale byłem zmuszony to zrobić aby mieć pewność ,że pani odbieże. I jak widać nie pomyliłem się - powiedział dumnym głosem
- Jak widać - zacytowałam jego słowa - ale nie powiedział pan po co dzwoni - Powiedziałam stanowczym głosem
- Przepraszam. Gdzie są moje maniery - powiedział - Mam na imię ... to nie jest w tym momęcie ważne - urwał- ważne jest to ,że przysyła mnie do ciebie twoja babcia - Że co ? Przecież moja babcia nie żyje od pięciu lat, a drugiej nigdy nie poznałam ...?
-Przepraszam ale najwyraźniej zaszła pomyłka ... Ja nie mam już babci - powiedziałam załamanym głosem
- A no tak ...- urwał- Chodzi mi o Pani prawdziwą babcię...
-Pan wybaczy ale nic nie rozumiem - przerwałam mu
- Jak da mi pani dojść do słowa to pani wszystko wytłumaczę ale proszę o cierpliwość - powiedział stanowczym tonem
- Dobrze - powiedziałam ze skruchą
- A więc tak... Od czego zacząć ?- sam siebie się zapytał .... a ja jak na złość znowu mu przerwałam
- Może od początku - wtrąciłam
- Prosiłem cię o coś - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Szczerze mówiąc nie wiem czy chciałabym go kiedykolwiek spodkać w realu. Sam jego głos przyprawia mnie o gęsią skórkę a co dopiero spotkanie z nim twarzą w twarz.
- już nie będę- powiedziałam szybko
- No dobrze. No to .... hn... Zacznę od tego ,ze to ona sama powinna ci powiedzieć ale ,że ona nie może to powiem ci to ja. Twoja mama - w sensie ta prawdziwa ... od zawsze pragnęła mieć córkę. Było to jednak bardzo tródne ponieważ nie miała dobrego zdrowia i każde poprzednie ciąże kończyły się poronieniami. Całą ciąże więc przesiedziała w szpitalu.Była bardzo młoda lecz od początku wiedziała czego chce. Byli z mężem bardzo szczęśliwi kiedy dowiedzieli sięo twoim przyjści ma świat. Częsko chodzili na badania , oboje przeszli na dietę i nawet ograniczyli swoje kontakty z mediami. Lecz niestety ich radość nie trwała długo ...- jego głos uległ zmianie. Stał się aksamitny , ciepły i melodyjny , niczym nie przypominający głosu mężczyzny z którym rozmawiałam wcześniej. -nie wszyscy ludzie lubili twoich rodziców - powiedział nagle - byli dość wpływowi - wpływowi ? - że ja niby mam wpływowtch rodziców ? Jakiś żart - i majętni również. W pewnym etapie swojego życia twój ojciec zadał się ze złymi ludzmi ... i z tego powodu my dzisiaj rozmawiamy ... Gdyby teraz widziali cię teraz twoi rodzice ...- nie dałam mu dokończyć
- Ale nie widzą i niech pan już przestanie - krzyknęłam do telefonu - skoro moja babcia tak mną się interesuje to dlaczego sama nie zadzwoni? Dlaczego wysyła posłańca z taką wiadomością ? Gdzie ona do cholery jest ?- w odpowiedzi usłyszałam pustą ciszę. Gdyby nie oddech który słyszałam w słuchawce pomyślałabym ,że tam nikogo nie ma i to było by łatwiejsze. Zapomniałabym o tym dziwnym telefonie i żyłabym jak zwykle ale jakaś część mnie z niewyjaśnionych powodów pragnie dowiedzieć się kim jest ta osoba która podaje się za moja babcie?
. ......




__________________________________

I jak ? Trochę powiało melancholią ale dzisiaj mam taki momęt i musiałam jakoś z wami się tym podzielić. Mimo to mam wrażenie ,że fajnie wyszło ale jak zawsze kieruje do was pytanie :
I JAK ?

Piszcie komutujcie i czy jesteście tam

Buziaczki Marci

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro