Rozdział 11
Elizabeth
Na reszcie ! Po dwóch godzinach spędzonych z Eatan'em mam dość. Jego użalanie się nad sobą i waty do całego świata mnie wkurwają tak jak jego obecność u mnie przed chwilą. Jakim cudem taki koleś mógł zostać komendantem ja się pytam ? Ten kto go wybrał musiał być nieźle rąbnięty - ale to jest moje osobiste zdanie.
Nareszcie mogę zabrać się za przeczytanie dokumentów do Santa. Ciekawe co mi przysłał ... mam tylko nadzieje ,że nie będzie to zaszyfrowane albo pisane w innym języku.
Powoli otworzyłam kopertę i ostrożnie wyjęłam jej zawartość. Na pierwszy żut oka wydawał się być to zwykły list ale wolałam się upewnić. Zajrzałam do koperty czy coś w niej jeszcze nie zostało, ale była pusta - czyżbym po raz pierwszy od dłuższego czasy dostała normalny list ? - pomyślałam
Wzięłam ponownie kartkę do ręki i zaczęłam ją czytać. Były na niej same nieznaczące dla mnie nazwiska z dopiskami czym się zajmuje i ich numery telefonu. Dziwne - pomyślałam - do czego ma mi się to niby przydać ? Nagle na samym końcu listy dostrzegłam pewne znajome mi nazwisko: Anthony Afleck - mój przyjaciel z czasów dziecięcych który jako jedyny zdołał postawić się mojemu pijanemu ojcu za co z resztą mocno oberwał.
Jednak nadal nie mam zielonego pojęcia po co jest mi ta lista i dlaczego Anthony się na niej znalazł. Pobiegłam wzrokiem w bok i ujrzałam jego numer telefonu. Nie kochana nie zrobisz tego - powiedział mi jakiś głos w mojej głowie. Ja jednak nie zważając na ten dziwny głos - niektórzy nazywają go głosem rozsądku- wystukałam numer na klawiaturze i zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odezwał się męski niski głos zupełnie inny do tego który zapamiętałam.
- Halo... dzień dobry - powiedziałam szybko - czy rozmawiam z panem ... Affleckiem ? - zapytałam lecz zupełnie nie wiem po co
-Tak - powiedział pytająco - a z kim mam przyjemność - nadal taki miły i ułożony ?już niewielu jest takich mężczyzn ...
-Dzwonie ponieważ jest pan na liście klientów naszego banku -skłamałam - Interesuje Pana nowa lokata oszczędnościowa ?- wymyśliłam na poczekaniu.
- Wie pani co ? Może innym razem...- powiedział zakłopotany - naprawdę ale teraz jestem bardzo zajęty i nie mogę rozmawiać - Zaczął się tłumaczyć a w jego głosie usłyszałam starego Thonego.
- Ale spokojnie - powiedziałam rozbawiona - Nic się nie dzieje. Zadzwonię kiedy indziej
- Na pewno nie wyleją pani za to z pracy?- zapytał zmartwiony
- Proszę się tym nie przejmować - powiedziałam śmiejąc się- coś wymyślę
- Na pewno ?- zapytał zaniepokojony
- Na pewno. Do widzenia i życzę panu miłego dnia
- Pani również- powiedział po czym rozłączył się
Po co ja do niego zadzwoniłam? I jeszcze historyjka z tym bankiem.... a jak on się na prawdę przejął moim losem i będzie dzwonił do swojego banku? On jest bardzo wrażliwy na cudze cierpienie ... nie powinnam była tego robić.
Ponownie popatrzyłam na listę i zaczęłam wczytywać się w nazwiska, lecz niestety żadne z nich - oprócz nazwiska Thonego nic mi nie mówiło. A może powinnam zadzwonić pod na te numery i dowiedzieć się kim są ci ludzie ? Tylko po co ? Przecież ja mogę to sprawdzić w bazie danych jutro w pracy. Z drugiej strony kolejna noc nie przespana w te czy we wtem różnicy mi nie zrobi... Tylko co ? Zadzwonię do tych osób i zapytam się dlaczego są na tej liście ? Nie to jest idiotyczne nie mogę tego zrobić...
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam. Na wyświetlaczu pojawił się napis „musisz to odebrać" a ja nie mogłam się nadziwić jakim cudem taki kontakt znalazł się w mojej komórce. I dlaczego mam niby odebrać ?
Rozmowa
- halo - ostrożnie zawołałam do słuchawki
- Witam Panią - ze słuchawki wydostał stanowczy męski głos- długo Pani karze na siebie czekać
- Tak się złożyło - powiedziałam powoli
- No dobrze ... - urwał na chwilę - pewnie zastanawia się pani dlaczego dzwonię do pani o tak późnej potrze i dlaczego na pani telefonie pojawił się taki dziwny napis- znowu urwał- Ale byłem zmuszony to zrobić aby mieć pewność ,że pani odbieże. I jak widać nie pomyliłem się - powiedział dumnym głosem
- Jak widać - zacytowałam jego słowa - ale nie powiedział pan po co dzwoni - Powiedziałam stanowczym głosem
- Przepraszam. Gdzie są moje maniery - powiedział - Mam na imię ... to nie jest w tym momęcie ważne - urwał- ważne jest to ,że przysyła mnie do ciebie twoja babcia - Że co ? Przecież moja babcia nie żyje od pięciu lat, a drugiej nigdy nie poznałam ...?
-Przepraszam ale najwyraźniej zaszła pomyłka ... Ja nie mam już babci - powiedziałam załamanym głosem
- A no tak ...- urwał- Chodzi mi o Pani prawdziwą babcię...
-Pan wybaczy ale nic nie rozumiem - przerwałam mu
- Jak da mi pani dojść do słowa to pani wszystko wytłumaczę ale proszę o cierpliwość - powiedział stanowczym tonem
- Dobrze - powiedziałam ze skruchą
- A więc tak... Od czego zacząć ?- sam siebie się zapytał .... a ja jak na złość znowu mu przerwałam
- Może od początku - wtrąciłam
- Prosiłem cię o coś - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Szczerze mówiąc nie wiem czy chciałabym go kiedykolwiek spodkać w realu. Sam jego głos przyprawia mnie o gęsią skórkę a co dopiero spotkanie z nim twarzą w twarz.
- już nie będę- powiedziałam szybko
- No dobrze. No to .... hn... Zacznę od tego ,ze to ona sama powinna ci powiedzieć ale ,że ona nie może to powiem ci to ja. Twoja mama - w sensie ta prawdziwa ... od zawsze pragnęła mieć córkę. Było to jednak bardzo tródne ponieważ nie miała dobrego zdrowia i każde poprzednie ciąże kończyły się poronieniami. Całą ciąże więc przesiedziała w szpitalu.Była bardzo młoda lecz od początku wiedziała czego chce. Byli z mężem bardzo szczęśliwi kiedy dowiedzieli sięo twoim przyjści ma świat. Częsko chodzili na badania , oboje przeszli na dietę i nawet ograniczyli swoje kontakty z mediami. Lecz niestety ich radość nie trwała długo ...- jego głos uległ zmianie. Stał się aksamitny , ciepły i melodyjny , niczym nie przypominający głosu mężczyzny z którym rozmawiałam wcześniej. -nie wszyscy ludzie lubili twoich rodziców - powiedział nagle - byli dość wpływowi - wpływowi ? - że ja niby mam wpływowtch rodziców ? Jakiś żart - i majętni również. W pewnym etapie swojego życia twój ojciec zadał się ze złymi ludzmi ... i z tego powodu my dzisiaj rozmawiamy ... Gdyby teraz widziali cię teraz twoi rodzice ...- nie dałam mu dokończyć
- Ale nie widzą i niech pan już przestanie - krzyknęłam do telefonu - skoro moja babcia tak mną się interesuje to dlaczego sama nie zadzwoni? Dlaczego wysyła posłańca z taką wiadomością ? Gdzie ona do cholery jest ?- w odpowiedzi usłyszałam pustą ciszę. Gdyby nie oddech który słyszałam w słuchawce pomyślałabym ,że tam nikogo nie ma i to było by łatwiejsze. Zapomniałabym o tym dziwnym telefonie i żyłabym jak zwykle ale jakaś część mnie z niewyjaśnionych powodów pragnie dowiedzieć się kim jest ta osoba która podaje się za moja babcie?
. ......
__________________________________
I jak ? Trochę powiało melancholią ale dzisiaj mam taki momęt i musiałam jakoś z wami się tym podzielić. Mimo to mam wrażenie ,że fajnie wyszło ale jak zawsze kieruje do was pytanie :
I JAK ?
Piszcie komutujcie i czy jesteście tam
Buziaczki Marci
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro