Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rodział 16

Elizabeth

Gdy wróciłam do swojego gabinetu nagle zadzwonił mój telefon. Szybko wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. „Numer prywatny"? Kto to może być? Miałam mętlik w głowie, ostatnio dziwne rzeczy się dzieją kiedy odbieram zastrzeżone numery ale to nie znaczy, że teraz będzie tak samo.
Wzięłam głęboki wdech, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha nic nie mówiąc.

Rozmowa:

- Halo - usłyszałam męski niski głos po drugiej stronie- Halo halo
- Kto mówi - zapytałam oschle
- To nie jest w tym momęcie ważne - powiedział mężczyzna- ważne jest to, że jesteś obserwowana- powiedział nadal spokojnym głosem.
- Ale jak to obserwowana? Przez kogo? Jak Pan się o tym dowiedział? Kim Pan jest do cholery?- zaczęłam zasypywać go lawinę pytań lecz w odpowiedzi dostałam jedynie ciszę i głośne westchnienie mojego rozmówcy.
- Jak by ci to powiedzieć... wiem o tym ponieważ ja... to znaczy my też mamy na ciebie oko- przerwał. Nie no ja oszaleję!! Co oni sobie wszyscy wyobrażają?- Tylko my robimy to w pokojowej misji- powiedział po chwili namysłu.
- Z kąt mam wiedzieć czy jesteście pokojowo nastawieni czy nie skoro nawet nie wiem kim jesteście?-powiedziałam próbując zachować jak największy spokój
- Powiedzieć jej- usłyszałam szepty- chyba nie mamy innego wyjścia - usłyszałam drugi głos. Różnił się zupełnie od zimnego i oschłego tonu mężczyzny. Pierwszą zasadniczą różnicą było to, że był to głos kobiecy i był on bardzo melodyjny i delikatny.
- Halo?- usłyszałam ponownie zimny ton mężczyzny- jesteś tam?
- Tak- powiedziałam- dowiem się w końcu ?
-Jakby ci to powiedzieć... był dzisiaj u ciebie w biurze mój człowiek, nie wiem czy ktoś ci o tym powiedział- że co? Jego człowiek?-Miał ci przekazać wiadomość jednak cię nie zastał-przerwał- obserwujemy cię na zlecenie twojej babci- powiedział na jednym wdechu
- Acha ... -to było jedyne co w tym momęcie mogłam z siebie wydusić. Dlaczego ta kobieta we wszystko się wtrąca? I kim ona jest, że może sobie wynająć grupkę mięśniaków do śledzenia mnie?
-Powiedz jej- znowu usłyszałam ten melodyjny damski głos
- A i jeszcze jedno ktoś dzisiaj próbował wyjąć twój list ze skrzynki, na całe szczęście udało się mam go odzyskać i czeka na ciebie pod wycieraczką. - oniemiałam. Po prostu oniemiałam. Kim są ci ludzie? Kim jest moja babcia?

- Chcę z nią rozmawiać- powiedziałam szybko a w odpowiedzi dostałam jedynie głuchą ciszę
- W tym momęcie jest to nie możliwe- powiedział- Ale za pewne niebawem będzie
-Mam was dość!- krzyknęłam do telefonu- Zostawcie mnie w spokoju! A ty „babciu" nie wiem dlaczego ukrywasz się za plecami tego ważniaka. Piałaś, że chcesz mnie odzyskać a robisz coś zupełnie odwrotnego!- poczułam jak łzy spływają po mich policzkach. - nie dzwońcie do mnie więcej! Nie piszcie, przychodźcie! Mam dość tej całej waszej intrygi!-po tych słowach rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o najbliższą ścianę.

- Dlaczego do cholery takie rzeczy mnie spotykają?- Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.
Czułam się taka bezradna jak małe dziecko, któremu wydarzyło się coś z czy nie może sobie poradzić. Tylko małe dziecko zawsze może pobiec do mamy, taty, wujka, cioci .... a ja ? Mat jest gdzieś na drugim krańcu kraju a moja mama... nawet nie wiem czy jest w tym samym kraju....
Ciężary, które spoczywały na moich barkach stawały się coraz cięższe i coraz rzadziej miałam nadzieje że jeszcze może być lepiej.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Kto tym razem?
Spojrzałam na wyświetlacz i odetchnęłam z ulgą. Na ekranie pojawił się napis „Santiago". Ciekawe co się stało, że dzwoni. Bez chwili zwłoki nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
Rozmowa:
- Hej Sant- powiedziałam cicho zaglądając w stronę drzwi
- Hej... - powiedział lecz w jego głosie dało się usłyszeć podenerwowanie.
- Coś się stało?- spytałam zaciekawiona, co może gnębić takiego wiecznie zadowolonego optymistę jak Sant ?
- Gliny siedzą Matowi na karku.- powiedział- Ale to jeszcze nie wszystko- przerwał i głęboko westchnął. - Najgorsze jest to, że ty tam też nie jesteś bezpieczna- powiedział a ja nie wiedziałam jak mam rozumieć jego słowa.
- Co masz na myśli?
- To, że ktoś donosi co robisz , kiedy wychodzisz z kim ... to nie wygląda dobrze, a najgorsze jest to, że wzmocnili barierę - powiedział a ja nie wiedziałam o co chodzi
- Jaką barierę?
- Ach ! no tak , sorki. Bo na twoim telefonie jest zamontowany podsłuch ale zwykle jakoś sobie z nim radziłem, ale dzisiaj jak próbowałem tak jak poprzednio, nie za bardzo wychodziło
- Jak to.. to znaczy, że jestem teraz na podsłuchu?- zapytałam zaniepokojona. Przecież dzisiaj dzwonił do mnie jeszcze ten koleś od mojej rzekomej babci...
- Nie spokojnie, wyłączyłem podsłuch, ale zabezpieczenia były podwojone i mam tylko nadzieje, że niczego nie naruszyłem .... bo się zorientują, że ktoś się z tobą kontaktuje- powiedział a ja czułam jak ze zdenerwowania rośnie mi ciśnienie, które na co dzień i tak jest dość wysokie.
- Miejmy nadzieje- powiedziałam-ale chyba nie po to do mnie dzwoniłeś?- zapytałam odzyskując trzeźwość rozumu.
- A tak totalnie wyleciało mi z głowy- usłyszałam jak zaczyna czegoś szukać- Zaczekaj moment , nie mogę tego znaleźć...
- Spokojnie - powiedziałam
- Mam- krzyknął do słuchawki, a ja myślałam, że ogłuchnę od tego dźwięku- przepraszam - powiedział-mam tutaj listę kilku osób. Mogłabyś je sprawdzić?
- Pewnie dyktuj- wyciągnęłam kartkę i długopis a następnie zaczęłam pisać każde nazwisko dodatkowo upewniając się czy na pewno dobrze zapisałam.
[...]
- No dobra musze już kończyć- powiedział z powagę Sant- uważaj na siebie
- Spokojnie będę- próbowałam przybrać jak najbardziej przekonywujący ton , jednak wyszło zupełnie inaczej...
- No może się zdziwisz ale nie jestem spokojny- powiedział całkiem poważnie
- Przestań!- zganiłam go- masz myśleć pozytywnie - powiedziałam a w mojej głowie jakiś głosik powiedział" no właśnie! Myśl pozytywnie"
- Dobra, ok postaram się- przerwał- trzymaj się i uważaj na siebie
- Ty też uważaj- powiedziałam a następnie rozłączyłam się ...
Spojrzałam na listę z nazwiskami które przed chwilą podyktował mi Sant. Znajdowało się na niej kilkanaście nazwisk. Ciekawe po co Santiago'wi to jest?

Nie ważne. Na pewno ma w tym jakiś cel.
Zaczęłam wystukiwać pierwsze nazwisko do bazy danych a po chwili ukazały mi się jego akta personalne. Kiedy zaczęłam je czytać myślałam, że zemdleję.

-------------------------

Po pierwsze chciałam złożyć wam serdeczne życznia z okazji rozpoczętych wakacji. Mam nadzieję, że wszystko potoczyło się tak jak tego chcieliście i,że nie będziecie mieli żadnych nieprzyjemności.
nie muszę rónież przypominać, że z koro będę miała więcej wolnego rozdziały będą ukazywały się częściej i będoą dłuższe :)

I jak ? Mam nadzieję, że tak. Ten rozdział jest trochę krótki ale to dla tego, że w następnym rozdziała szykuję się coś..... FAJNEGO ale na razie nie mogę powiedzieć. Już nie mogę się dozekać waszej reakcji :)

Tak jak zawsze zapraszam do opisania swoich odczuć, lub uwag-jeżeli ktoś jakieś- ma po przeczytaniu tego rozdziału, albo jeżeli ktoś ma jakiś fajny pomysł na ciąg dalszy to też może się podzielić :)

buziaczki Marci

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro