Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Mężczyzna otworzył drzwi czarnej limuzyny z której wysiadła niska dziewczyna. Ubrana w czerwoną bluzę, swoimi wielkimi oczami badała teren posiadłości. W drzwiach pojawiła się blond włosa kobieta o niebieskich oczach, która uśmiechnęła się do dziewczyny promiennie.

Czarnooka spojrzała na nią, nie miała zamiaru się uśmiechać. Nie lubiła tego, wolała zachować kamienną twarz niż uśmiechać się sztucznie, choć i w tej sztuce była mistrzynią. Umiała zamaskować swoje prawdziwe oblicze, przykrywała się warstwą cynizmu i ironii. Była oziębła nawet dla najbliższych jej osób.

-Witaj kochana - blondyna podeszła do dziewczyny i ją przytuliła na co nie była gotowa. Jej mięśnie się spięły.

- Cześć ciociu - mruknęła, kobieta uwolniła ją z jej uścisku lustrując twarz czarnookiej.

-Wyrosłaś i wypiękniałaś, pamiętam jak byłaś mała i radosna biegałaś po ogrodzie - westchnęła, przypominając sobie jak jej siostrzenica szczęśliwa bawiła się w tym ogrodzie wspinając się na drzewa. - Byłaś taka mała...

-Wciąż jestem - poprawiła ją, od zawsze nie należała do osób większych niż metr sześćdziesiąt. Wszyscy mówili, że jest wysoka ale ona wcale się tak nie czuła.

- Jak zwykle ironiczna, ty się chyba nigdy nie zmienisz - dziewczyna przewróciła oczami na wypowiedź ciotki. - Chodź twój pokój już czeka.

Blondyna weszła do środka, a za jej śladem czarnooka. Chwilę później stały w ogromnym pomieszczeniu. Czarno-białe ściany, dębowe ciemne panele oraz meble, ciemne zasłony i ogromne łóżko z szarą pościelą. Dziewczyna oglądała cały pokój niecałe sześć minut, a po chwili jej prawy kącik ust lekko się uniósł.

- Dobrze ja nie będę przeszkadzać, twoje rzeczy powinny być zaraz przyniesione o ósmej jest kolacja prosiłabym cię byś na nią przyszła - poinformowała ją i gdy opuszczała pomieszczenie ostatni raz uśmiechnęła się do niej i zniknęła w dżungli korytarzy.

Brunetka stała na środku pokoju, czekając na swoje rzeczy, które przynieśli jej parę minut później.

***

Zeszła na dół w białej koszuli i czarnych spodniach, jej włosy były rozpuszczone i nie poukładane. Zasiadała do stołu, a przed nią pojawiło się pierwsze danie.

Jadła w ciszy, uczono ją tego od małego, wpajano. Przez łzy do perfekcji, po skończeniu wstała i odeszła zostawiąc brudny talerz.

- Zaczekaj - uprzedziła ją ciotka - musimy porozmawiać - powiedziała, nawet gdy dziewczyna stała tyłem widziała jak przewraca oczami i siada z powrotem na swoje miejsce.

- Czy wiesz gdzie chciałabyś chodzić do.... - nie dokończyła bo czarnooka przerwała jej:

- Szkoły? -bardziej zapytała nóż stwierdziła. - ciociu jeśli myślisz że pójdę do Akademii to niestety ale grubo się mylisz.

- Melody... - zaczęła, pierwszy raz od wielu lat uczyła jej imienia. - Akademia będzie odpowiednia dla kogoś takiego jak ty.

- Nie - odpowiedziała i po raz kolejny wstała.

- Melody wracaj - warknęła stanowczo, ale ona nie miała zamiaru wracać. Szybko poznała na górę do swojego nowego pokoju.

Zła położyła się na łóżku rzucając poduszkami w każdy kąt pokoju. Przeniosła wzrok na okno, a w jej głowie zawitał pewien pomysł. Założyła swoją czarną bluzę z kapturem i czarne trampki. Najostrzej jak umiała wyszła za okno, była na najwyższym piętrze ale wcale jej to nie przeszkadzało. Zbiegła po dachówkach i skoczyła na drzewo, łapiąc się gałęzi rękoma.

Stanęła na ziemi i pognała w stronę miasta.

------------------
Komentujcie i oceniajcie do następnego 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro