Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O mój.....aniele?! #1

Rano jak zawsze spieszyłam się do pracy.                                                                                                                Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Wzięłam ekspresowy prysznic, zrobiłam makijaż, ubrałam się i poszłam do kuchni. Na śniadanie zjadłam jogurt, później szybko spakowałam torebkę i ubrałam buty. Wybiegłam z mieszkania, przy okazji oddałam klucz p.Karper. To moja sąsiadka w podeszłym wieku. Przychodzi do mojego mieszkania nakarmić szczura i moją buldożkę francuską. 
Wbiegłam do windy i nacisnęłam 0. A że mieszkam na siódmym piętrze to winda zjeżdża w trzy minuty, a to strasznie długo.
Do pracy mam około 15 minut. Budynek korporacji znajduje się dwie przecznice od mojego bloku. Biorąc pod uwagę dwa skrzyżowania, to dojście jednak zajmuje mi te 15 minut.

Szybko przebiegam przez pierwsze pasy. Później idę ruchliwą ulicą.
I mowiła bym dalej gdyby nie to, że wszystko nagle stanęło, tak jakbym była w jakiejś pętli czasu.
Doszłam do rogu ulicy a na jej środku stał skrzydlaty męszczyzna, miał ciemno brązowe włosy w blond końcówkami lekko postawionymi do góry. Po dwóch stronach dolnej wargi miał kolczyki, w nosie i dwa w prawej brwi. Miał na sobie czarne rurki z dziurami na kolanach. A najbardziej niezwykłął rzeczą były jego ogromne czarne skrzydła. Stanęłam jak wryta.
O mój Bo......Aniele?!

-Witaj- rzekł
- Kim jesteś? i czemu masz skrzydła? - spytałam wystraszona.
-Jestem twoim koszmarem i rajem jednocześnie, i nic mnie nie powstrzyma- uśmiechnął się.
W tej chwili byłam przerażona.....
-Spotkamy się w pracy- dodał i wzbił się w niebo.
Jezus Maria, BOże mój jedydyby co to do świętego piernika było??!!

Nagle wszystko znowu ruszyło, mało co mnie samochód nie przejechał.

Pędem wbiegłam do budynku, zdjęłam zbędne obuwie i weszłam do naszej sali.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaciekawieni. Byłam ich szefową i się spóźniłam. KURDE
-Co się patrzycie? Wracajcie do pracy, a ciebie Camillo zapraszam do mojego gabinetu- dodałam.
Szybko wstała. Camilla to maja najbliższa koleżanka. Poszłyśmy wzdłuż pomieszczenia aż do granatowych drzwi.
Otworzyłam je z klucza i prawie dostałam zawału. aż PIsnęłam. Mnie 22 latce nie wypada piszczeć. Odwróciłam sie do Cam i powiedziałam żeby jednak przyszła za godzinę.
Powodem mojego piszczenia był ON. Szybko zamknęłam drzwi na klucz. Były dźwiękoszczelne. 
-Jak ty sie tu dostałeś?! Kim jesteś?! Po co tu jesteś i czemu ja?!!- zadałam szereg pytań jak to ja mam w zwyczaju.
-Już mówiłem kim jestem, ale nazywam się Rayan. I jestem twoim aniołkiem- uśmiechnął się jak pięcioletnie dziecko.-A jestem tu dlatego że mnie Bóg zesłał, ale ja cię "polubiłem" więc mnie wygnał z nieba i teraz jestem upadłym twoim aniołkiem- zachichotał. Świety pierniku ten człowie...aniół? jest nie normalny!!
-Aha, muszę pracować- mruknęłam. On nadal siedział na biurku i się na mnie patrzył. Nic nie mówiąc usiadłam za biurkiem i zabrałam się za robotę.

Po godzinie mojej pracy, wstał i zaczął oglądać zdjęcia i inne rzeczy.
Przyjrzał się jednemu zdjęciu. Zapatrywał się w nie.  Później jest odłożył i znów usiadł na na biurku.

CDN

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro