36 IMAGIN
Jesteś w 9 miesiącu ciąży. Za niedługo masz termin porodu, którego bardzo się boisz.
Siedzisz na kanapie w salonie, przykryta kocem i zajadająca się soczystymi truskawkami, gdy nagle odczuwasz silny ból w podbrzuszu. Kulisz się, zaciskając szczękę.
Ty:
Justin! Justin, chodź tu!
Po chwili powolnym krokiem ze schodów schodzi twój narzeczony.
Justin:
Przecież zabrałem skarpetki spod łóżka.
Ty:
Zaczyna się. Boże, to tak boli.
Justin:
Co się zaczyna?
Ty:
Poród, kretynie! Zaraz tu urodzę!
Justin:
Ale jak?! Bardzo cię boli? Nie, czekaj... Skarbie, pojedziemy do szpitala. Dasz radę wstać? Albo nie... Zaniose cię do auta.
W momencie, gdy Justin na cię podnieść, zawraca, pędząc do kuchni.
Justin:
Cholera, kluczyki!
Całą drogę do szpitala Justin trzymał twoją dłoń, denerwując się chyba bardziej niż ty. Przy akcji porodowej, podczas twoich krzyków, wrzasków i jęków bólu, mężczyzna co chwilę całował twoją dłoń lub czoło, śpiewając ci przy tym piosenki.
Gdy wasze dziecko już przyszło na świat i mogłaś przytulić do swojej piersi, Justin uklęknął obok łóżka, patrząc na was jak na cud.
Ty:
Halo? Słyszysz mnie, skarbie? Tu mamusia. A ten pan obok to twój tatuś. Masz najcudowniejszego tatusia pod słońcem, kochanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro