Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

158 IMAGIN

Kontynuacja imagina 152, 154 i 155

Justin wrócił z Miami, od razu cię o tym informując. Tak, jak postanowiłaś wcześniej, chciałaś się z nim spotkać. Uznałaś, że najlepszym do tego miejscem będzie twój dom, chłopak był tu już nie raz. W Los Angeles aż kłębiło się od paparazzi, a w tym momencie ani tobie, ani jemu nie były potrzebne plotki.

O określonej godzinie usłyszałaś dzwonek do drzwi. Otworzyłaś drewnianą powłokę, widząc za nią kogoś, za kim bardzo się stęskniłaś. Jego głowę zdobiła czapka z daszkiem oraz przeciwsłoneczne okulary. Zjechałaś wzrokiem na dłonie, w których tkwił sporych rozmiarów bukiet czerwonych róż.

Justin:

Tęskniłem za tobą, T.I.

Wtuliłaś się z pachnący tors mężczyzny, zapraszając go do środka. Twoje dłonie pociły się, natomiast kolana dygotały. Denerwowałaś się tą rozmową, w końcu niełatwo mówi się o szczerych uczuciach.

Poczęstowałaś Biebera szklanką jego ulubionego soku, po chwili siadając w salonie.

Justin:

Więc? O czym chciałaś rozmawiać?

Odchrząknęłaś. Poprawiłaś się na kanapie i założyłaś nogę na nogę.

Ty:

O nas. Właściwie o tym, co jest pomiędzy nami.

Blondyn westchnął. Splótł palce ze sobą, wpatrując się w nie.

Justin:

Wiesz... Ostatnio zacząłem dostrzegać, jak wspaniałą jesteś kobietą. Jesteś idealna, kochanie. Wiem, że tkwimy w przyjaźni i jeśli tego chcesz, pozostaniemy w takiej relacji. Jednak chcę, żebyś wiedziała, że czuję do ciebie coś więcej, niż przyjaźń. Kocham cię, T.I.

Ty:

Justin, ja nie...

Justin:

Wiem, nie czujesz do mnie nic więcej. Rozumiem to.

Ty:

Nie, ja chyba...

Justin:

T.I, nie tłumacz się. Rozumiem, że mogę nie być dla ciebie wystarczająco dobry, że mogę na ciebie nie zasługiwać...

Ty:

Proszę, nie przerywaj mi teraz.

Mężczyzna oblizał wargi i pokiwał głową.

Ty:

Chyba czuję do ciebie to, co ty do mnie. Chcę wyjść z tej cholernej przyjaźni i spróbować związku. Oczywiście jeśli chcesz...

Justin:

Mówisz serio?

Oczy blondyna były szeroko otwarte, a brwi wyskoczyły do góry. Był bardzo zaskoczony, nie dowierzał.

Ty:

Tak. Mówię jak najbardziej serio.

Justin:

Ale tak na prawdę?

Pokiwałaś głową. Szeroko się uśmiechnął, zrywając się ze swojego miejsca. Objął cię, podrzucając w górę. Obkręcił cię dookoła własnej osi, ciesząc się jak małe dziecko. Byłaś szczęśliwa faktem, że wywołałaś na jego ustach ogromny, szczery uśmiech.

Wypuścił cię ze swoich ramion, i zamknął w uścisku twoje dłonie. Ucałował ich wierzch i spojrzał na twoje usta, następnie w oczy.

Justin:

T.I, zostaniesz moją dziewczyną?

Ty:

Tak. Z największą przyjemnością.

Mężczyzna wpił się w twoje wargi. Odwzajemniłaś pocałunek, delektując się smakiem jego ust. Dobrze postąpiłaś, dając wam szansę. Kochasz go.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro