Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Nielogiczny królik i porywacz w szopie

///Perspektywa Lucy///

Blondynka siedziała u Levy na dywanie i popijała kakałko, myśląc o Natsu. Niebieskowłosa i Erza wpajały jej do głowy przez ostatnie pół godziny że chłopak TYLKO chciał się przytulić. Potem czerwonowłosa sobie gdzieś poszła, a McGarden postanowiła zrobić jej śniadanie. Teraz kroiła pomidory do jej wegetariańskiej sałatki. Może i połączenie kakaa oraz mnóstwa sałaty z białym serem, ogórkami i pomidorami nie było zbyt dobre, ale aktualnie Lucyna miała to w głębokim poważaniu.

Mimo całego wykładu Levy blondynka była pewna, że prosząc o tego tulaska, Natsu odsłonił swoje uczucia jak nigdy dotąd.

-Ale co ja mam teraz zrobić? - mruknęła dziewczyna. Chciałaby do niego teraz pójść i wszystko mu wytłumaczyć. Tylko jak zagadać? "Hej Natsu kocham cię, możemy pogadać na osobności?"

-Przecież to się nie uda! - jęknęła brązowooka, odchylając głowę do tyłu.
-Co jest Lusiu?- Levy weszła do swojego pokoju ze śniadaniem dla swojej przyjaciółki- Co się nie uda?
-Nic, nic- mruknęła dziewczyna, odbierając z rąk McGarden sałatkę i siadając na fotelu.
-Ehhh... - westchnęła i dziabła widelcem pomidorka.

///Perspektywa Natsu///

Myślę, że nie mogłem bardziej zjebać sobie życia. Naprawdę.

Kiedy byłem już tak blisko blondynki zrobiłem jeden zły ruch i BACH! Życie posypało się jak jenga z talerzy, którą raz ułożyłem na spółę z Happym. No po prostu żal. Za chwilę zresztą prawdopodobnie zrównam z ziemią moje szanse na pogodzenie się z Lu. Czemu? Po tym jak mój niebieski kot uparcie chciał wyciągnąć mnie do gildii i ja równie uparcie odmawiałem, czerwonowłosy demon zaserwował mi jumpscare'a z drzewa. Erza po prostu złapała mnie za ramię i wystartowała, głośno mówiąc o jakimś darmowym żarciu w Fairy Tail, zaś cicho przeklinała całą męską populację na czele ze mną i jakimś "niebieskim durniem co rzekomo ma narzeczoną i sam się zfriendzounował". Natomiast gdy już dotarliśmy, Scarlet wręcz rzuciła mnie na jakieś siedzenie i poszła szukać Cany. Kiedy już się z deczka ogarnąłem, zauważyłem kto siedzi przede mną i dlatego teraz mam taki mętlik w mej głowie.

-Cześć Natsu, co tam? - Lissana uśmiechnęła się do mnie i pomachała mi ręką.

Nie.
NIE.
N I E.
N I E   T E R A Z .

Ogólnie białowłosa to moja przyjaciółka i lubię ją mimo jej niektórych dziwactw, ale to ostatnia osoba z którą chciałbym by zobaczyła mnie Lusia.
Zdobyłem się więc tylko na bardzo intelinentną odpowiedź.
- Eeeeh... No ja ten tego no... Jenga, naczynia, latające gówniane żyrafy... Muszę lecieć lecieć polatać!
Zanim Lisa zdołała ogarnąć bezsensowność tego zdania, poderwałem się z ławki i z prędkością godną Ussaina Bolta skoczyłem do drzwi, by następnie obiec gildię i wylądować w tym takim naszym ogrodzie.* Pomknąłem do szopopodobnego czegoś i tam z chyba z kimś się zderzyłem.
-Na...- ów ktoś zaczął mówić, ale jednocześnie usłyszałem i poczułem zbliżające się siostrzyczki: Mirajane i Lissanę
Na to reaguje się instynktownie, czyli:

1)Zasłonić ktosiowi otwór gębowy ręką

2)Stanąć za jakąś deską i jednocześnie przytrzymywać przy sobie tego kogoś

3)Nasłuchiwać czy nie zbliża się śmierć

-Kto to? - usłyszałem szept mojej ofiary.
-Lissana i Mira
-Co im zrobiłeś?
-Nie mam pojęcia, ale wolę trzymać się teraz z dala od Lisy
-Ahaa...

Następnie zamarliśmy, bo kroki zbliżyły się do naszego schronienia.

-Nie ma tu go siostrzyczko - usłyszałem głos Mirajane
-Niestety. A tak chciałam go zwyzywać! - westchnęła białowłosa.

-Poszły już - zakładnik znowu się odezwał, a ja wpadłem na mega pomysł : by sprawdzić kogo capnąłem. No i... Dostałem zawału.
Lucy.
Blondynka śmiała się, próbując nie wydawać żadnych odgłosów. Gdy zobaczyła moją minę nie wytrzymała - wybuchnęła iście końskim rżeniem.

-Na-na-natsu-u-u - zdołała wyrzucić z siebie, śmiejąc się jak wariatka. Po paru sekundach osłupienia dołączyłem do niej. I tak staliśmy w tej imitacji szopy, śmiejąc się do siebie jak ostatnie głupki.
I to chyba jest definicja szczęścia.
(Ale ze mnie filozof)

///messenger///

Mały Zboczeniec: Pppanii Erzooo, proszę nieee złość się na mniee baardzoo

Mały Zboczeniec: Jaaa nnniiieee chciałam!

#herbata4ever: Ja też nie 😰😰😰

Pani Czerwona aka Tytan: ...

Pani Czerwona aka Tytan: CO ŻEŚCIE NAROBIŁY

#herbata4ever: Zgubiłyśmy Lucy.

Psycho Psycholog: No i mój misterny plan pójdzie się walić

Pani Czerwona aka Tytan: Słabo mi

Pani Czerwona aka Tytan: Zaraz chyba zemdleję

Pani Czerwona aka Tytan: Osuwam się na ziemię

Zacna ex-yaoika w połowie: A gdzie jesteś?

Zacna ex-yaoika w połowie: Nie widzę cię w gildii

Psycho Psycholog: MIRAAAA

Psycho Psycholog: JAK POSZŁO Z NATSU

Ciocia Lisia jest online.

Ciocia Lisia: Złe wieści

Mały Zboczeniec: JAAAKKK JA SIĘ TEERAZZ ŹLE CZUJĘ 😭😭😭

Psycho Psycholog: Co jest Lissana?

Ciocia Lisia: Powiem tak: Natsu siadł naprzeciw mnie, ja się z nim przywitałam, a ten zaczął coś bredzić o jendze i lataniu

Ciocia Lisia: A potem uciekł

Zacna ex-yaoika w połowie: Nioo 😢

Psycho Psycholog: No i co my mamy teraz zrobić!?

Psycho Psycholog: Tak nigdy ich nie połączymy

( ͡° ͜ʖ ͡°) jest online.

( ͡° ͜ʖ ͡°): Słuchajta, załatwiłam izolatkę po starych znajomościach

( ͡° ͜ʖ ͡°): Kto się cieszy?

Mały Zboczeniec: NASZ SHIP SIĘ TU PSUJE CANA 😭

Psycho Psycholog: Przescrolluj sobie naszą konwersację

( ͡° ͜ʖ ͡°): ...

( ͡° ͜ʖ ͡°): Trochu słabo

Ciocia Lisia: Wendy, a jakim cudem Lucy ci uciekła?

Mały Zboczeniec: No zabrałyśmy ją od Levy, cały czas z nią rozmawiałyśmy a ona o czymś myślała.

Mały Zboczeniec: No i zatrzymałyśmy się na sekundkę, ja sprawdziłam naszą grupę, a gdy się odwróciłam już jej nie było

Psycho Psycholog: *facepalm*

#herbata4ever: Co?

Psycho Psycholog: Przecież Lusia mogła zajrzeć ci przez ramię!

( ͡° ͜ʖ ͡°): I teraz zna cały nasz plan

( ͡° ͜ʖ ͡°): SUUUPER.

///Perspektywa Natsu///

-Więc to tak... - westchnąłem - Dlatego zaciągnęli mnie do gildii...
- Głupki - oświadczyła blondynka, zakładając ręce - Jakby nie mieli co do roboty!

Przed chwilą Lucy opowiedziała mi o planie "zeswatania" nas, który przeczytała na telefonie Wendy. Chciałem to sprawdzić wchodząc na grupę, ale Lucy mnie zatrzymała.
- Lepiej tam teraz nie zaglądaj.
- Czemu nie?
- Czuję, że tak będzie lepiej.

Zgodnie z jej prośbą schowałem telefon do kieszeni. I zapanowała ONA.

Niezręczna cisza.

- Ten, no bo ja... - zacząłem, ale jak zwykle nie dano mi dokończyć. Dlaczego?

Lucyna złapała mnie za rękę, a ja się zapowietrzyłem.

- Natsu. - zaczęła, nieco mocniej ściskając moją rękę - Jestem twoją najlepszą przyjaciółką i w każdej sytuacji będę po twojej stronie. A jako że ty najlepiej mnie znasz, powinieneś wiedzieć, że czasem mówię jedno a myślę drugie.
- Więc? - zapytałem, czując, że zasycha mi w gardle.
Zamiast odpowiedzi blondynka przytuliła się do mojego ramienia, a potem stanęła na palcach i lekko pocałowała mnie w policzek.
Wychodząc z szopy, Lucy odwróciła się jeszcze do mnie.
- Jak wiesz, moim ulubionym zwierzakiem jest królik. Będę więc twoim króliczkiem: goń mnie, a może uda ci się mnie złapać. - Puściła mi oczko i pobiegła.

Trochę to nielogiczne zabrzmiało, ale jestem specem od tego typu rzeczy.

Mam walczyć o serce Luśki.

-Aye sir - mruknąłem pod nosem i uśmiechnąłem się.

__________
1113 słów
__________

Na początku przepraszam wszystkich, że wrzuciłam ten rozdział tydzień później niż planowałam, ale miałam w szkole nawałnicę sprawdzianów i kartkówek (oraz matematykę).

A tak to : jak wam się podobał ten rozdział? Według mnie końcówka jest tak NIELOGICZNA, ale nie wiedziałam jak to zapisać by zachować sens.

________
Wyjaśnienie gwiazdki
*- w moim fanfiku za budynkiem FT znajduje się ogród
_________
Następny rozdział jest planowany na następny tydzień, ale zawsze może się nieco spóźnić.

~Wandelopa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro