Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


Elizabeth

Mężczyzna zbliżał się do mnie coraz bardziej. Z każdym jego krokiem czułam narastające napięcie i strach. O co może chodzić ? – W ciąż zadawałam sobie to samo pytanie i za każdym razem to pytanie pozostawało bez odpowiedzi.

W końcu mężczyzna zatrzymał się i staną jakieś dwa metry ode mnie, wpatrując się we mnie przeszywającym wzrokiem. Chwile staliśmy tak wpatrując się w siebie na wzajem aż w końcu nie wytrzymałam i podeszłam do nieznajomego. On widząc ,że zbliżam się do niego nerwowo obejrzał się kilka razy do okoła siebie- nie tylko ja jestem zdenerwowana tą sytuacją – pomyślałam. W końcu nieznajomy znowu popatrzył w moją stronę i wyciągną z kieszeni pewien pakunek. Przez moment patrzył na niego dość intensywnie następnie rzucił mi krótkie łagodne spojrzenie a następnie położył pakunek na ziemi i odszedł.

I co ja mam teraz zrobić ? Wziąć ten pakunek ? Czy zostawić go i uciekać jak najdalej stąd? Po niełatwej batalii z samą sobą postanowiłam wziąć paczkę. Podniosłam ją powoli i podniosłam do twarzy. Najpierw ją powąchałam – pachnie jak zwykła paczka , następnie zbliżyłam ją do ucha – nic podejrzanego w jej środku się nie dzieje.

Oby to była słuszna decyzja – Powiedziałam cicho do siebie kierując się w stronę domu z tajemniczą paczką w dłoni.

Doszłam do domu i od razu pobiegłam do kuchni. Szybko wyjęłam nuż i otworzyłam paczkę. Dobra raz kozie śmierć. Otwieram!! Jak tylko otworzyłam paczkę z jej środka od razu wyleciały jakieś dokumenty oraz teczka z podpisem „Najpiękniejsze chwile razem"- Niby z kim ?

Podniosłam teczkę i delikatnie otworzyłam ją , bojąc się co mogę zobaczyć w jej wnętrzu.
Nie ja nie chcę jej otwierać ! Ale z drugiej strony nie dowiem się co jest w środku.... Cholera dlaczego w moim życiu nic nie może być łatwe i przyjemne tylko trudne i zagmatwane? Chwilę jeszcze prowadziłam wewnętrzną wojnę aż w końcu ciekawość przezwyciężyła strach. Powoli ją otworzyłam i poczułam ucisk w sercu a z wrażenia upuściłam teczkę na podłogę. Na zdjęciach znajdowałam się ja z Matem , z Dziećmi. Były tam zdjęcia ze szpitala , z domu a nawet z czasu wtedy kiedy byłam uwięziona w bazie gangu. Były tam również zdjęcia z czasu kiedy byłam w szkole policyjnej. Właściwie były tam zdjęcia z większości mojego życia.
Po co ktoś coś takiego mi przysłał?

Odłożyłam teczkę na ławę i wzięłam resztę lezących na stole dokumentów. Były tam róże dokumenty, poczynając od aktów urodzenia a kończąc na czyiś zapiskach prywatnych. Od nich postanowiłam zacząć. Były ponumerowane natomiast spięte były zupełnie innej kolejności . Czyżby znowu był to jakiś szyfr? Zaczęłam je po kolei czytać. Wyglądało jak czyiś pamiętnik albo dziennik. Opowiadał o cierpieniu , bólu, tęsknocie z kimś bliskim. Opowiadał właściwie o mnie z taką różnicą ,że ja starałam się nie pokazywać swoich uczuć innym natomiast autorowi pamiętnika bardzo zależała aby ktoś w końcu dostrzegł jego odmienny melancholijne zachowanie. Lecz tak się nie stało i ta osoba prawdopodobnie popełniła samobójstwo.
Zapiski nie miały autora i były pisane bezpłciowo co chwilami podejrzewam było bardzo trudne. Autor wykazał się niezwykłym kunsztem i precyzją tak aby każdy w jego dziele znalazł cząstkę siebie. Tylko nadal nie rozumiem dlaczego ktoś mi to przysłał? Właściwie przeczytanie tego pamiętnika jeszcze bardziej utrudniło mi zrozumienie całego tego dziwnego precedensu jakim jest wysyłanie do mnie takich rzeczy. Zdjęcia jeszcze po nie kont mogłam zrozumieć ale to ? Postanowiłam na razie odłożyć pamiętnik a zamiast niego wzięłam do ręki czyjeś akty urodzenia. Jako pierwszy był akt urodzenia Suzi Foy... zaraz to to na znaczyć? CO oni chcą od mojej córki ? Zjechałam niżej wzrokiem do daty urodzenia i .... okazała się zupełnie inna niż rzeczywista. Kurcze – powiedziałam sobie pod nosem. Nagle przyszła mi do głowy pewna myśl. A co jeśli to jest pewien szyfr i ktoś za pomocą tych dokumentów próbuje mi coś przekazać ? Wstałam szybko z kanapy i pobiegłam do szafki w której trzymałam różne długopisy, kredki oraz zeszyty. Wzięłam pierwszy lepszy zeszyt i długopis i z powrotem pobiegłam na kanapę. Zaczęłam szybko pisać sobie wszystko co może być ukrytą wiadomością zaczynając od daty urodzenia a kończąc na miejscu , godzinie.

Rozszyfrowywanie zaczęłam od daty urodzenia :

20.2.2171- zwykły bełkot – UBVGA . Chyba ,że inaczej podobieram liczby : 20.22.1.7.1- teraz wyszło mi – Uwaga ! Ciekawe na co mam uważać.

Następnie wzięłam się za godzinie :

14:01 – tu nie miałam żadnego problemu. 14- N natomiast 01- A. Utworzył mi się wyraz NA

Nadszedł czas na miejsce :

Kro weny ? Koro co ? Masakra jest ogóle takie miasto.

Zaczęłam kombinować. Co może oznaczać ten splotek liter ? Najpierw próbowałam takie prostsze szyfry jak dwa do tyłu , potem dwa do przodu, zamienianie na liczby ... nic nie skutkowało. Cały czas wychodziły jakieś bełkoty nic nie znaczące.

Po pewnym czasie rozgryzania jednego wyrazu postanowiłam sobie zrobić przerwę. Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do zjedzenia i wróciłam z powrotem do salonu. Co to może być? Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Podeszłam do szafki na której leżał i odczytałam wiadomość.

Wicky

Hejka mam nadzieje ,że nie przeszkadzam ale mam ochotę się spotkać. Napisz kiedy możesz ...kiedy będziesz miała nianię dla Martina :) .

Jeszcze ona. Czy ona zawsze ma takie wyczucie czasu ? Czy jej się wydaje ,że jest najważniejsza? Nienawidzę jej – ze złości cisnęłam telefonem o kanapę.

I nagle mnie olśniło. Popatrzyłam na telefon i zobaczyłam w nim odbijające się litery z taką różnicą ,że są wspak tak jak po przyłożeniu lusterka. No przecież ! Dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłam ? Podbiegłam do kanapy i wzięłam kartkę. Kro weny – na odwrót to brzmi :Ynew Ork – to nadal nic mi nie przypomina chociaż.... jeżeli „y" przeniesiemy do drugiego wyrazu to wyjdzie : New York !!! Nareszcie to rozwiązałam!! Już miałam skakać ze szczęścia kiedy zdałam sobie sprawę z dziwnej wiadomości którą ktoś chciał mi przekazać : Uwaga na New York. Mam się bać Nowego Yorku ? Czy może przeciwnie mam zwrócić uwagę na to miasto bo tam jest coś ważnego ...

Resztę wieczoru spędziłam na rozszyfrowywaniu reszty wiadomości lecz cały czas miałam w głowie zdanie : Uwaga na New York...



Bruno

Dochodzi druga a Santiago nie dzwoni ... Może coś się stało ? Nie na pewno nie. To dlaczego nic nie dzwoni ? A może telefon mi się rozładował ?

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Zasięg jest a telefon ma ponad 70% baterii... musze się odprężyć i trochę wyluzować. Nagle ku mojemu zbawieniu zadzwonił telefon.

Na całe szczęście Santiago.

- no nareszcie stary !- powiedziałem radośnie

- No przecież mówiłem ,że zadzwonię około drugiej... wszystko dobrze Sar.. to znaczy Elizabeth wzięła dokumenty. Powinno jej to zająć od 1 dnia do 2 dni więc będziesz musiał się uzbroić w cierpliwość.

- Ale...

- Musisz być cierpliwy. Ona sobie poradzi ...

- To wiem ... jest dobra a nawet bardzo jeśli chodzi o szyfry. Ale co potem ?

- Nie wiem jeszcze ale na pewno musimy się dowiedzieć czy możecie do siebie wrócić. A jeśli nie to trzeba coś z tymi sprawami zrobić ..no wiesz o co mi chodzi ?

- Tak wiem , ale jak tom zrobić ? Przecież to nie możliwe !

- Hah ha ty mnie przecież znasz a nadal mówisz ,że coś jest nie możliwe? Nie stary zaczynam tracić wiarę w ludzi ! w ciebie. Przecież ją kochasz a miłość uskrzydla czy coś takiego co nie ?- zapytał śmiejąc się

- No niby tak ale zrozum. Mam z nią dziecko i to wcale nie jest takie proste. W dodatku cały czas mam wrażenie ,że tu chodzi o coś zupełnie innego niż nam mówią ... i mam rozumieć ,że to ty się dowiesz o co tu chodzi ? Jak to chce zrobić?

- Jezu nie wierzysz we mnie ? Zawiodłeś mnie .. A ja ci tak pomagam ....

- No sory ale jak?

-Jeszcze nie wiem ale dam radę tylko musisz w to uwierzyć – powiedział zrezygnowany

- No wierze ale jak dla mnie to jakieś sience-fiction

- Czyli co ja jestem tym niebieskim ludkiem z Awatara ?

- No wiesz co jesteś trochę podobny do niego – zacząłem się śmiać

-Nie nie a ty znowu sobie ze żartujesz. Mam tego dość jak będziesz poważny to zadzwoń. Pa

- Jejku ale z ciebie panna obrażalska pa

Po rozmowie z Santem czułem się odrobinę lepiej ale tylko na chwile. Mój dobry humor przerwało dzwonienie do drzwi. Poszedłem do drzwi i spojrzałem przez lupę. Niestety to co tam zobaczyłem mnie przeraziło. Za drzwiami stała Anastazja z butelką wina. O nie ja jej tu nie wpuszczę. Po moim trupie. Postanowiłem jej nie otwierać i ignorować to ,że dzwoni. Po cichu odszedłem od drzwi w stronę sypialni i położyłem się na łóżku uśmiechając się jak kretyn sam do siebie.












--------------------











I jak ? mam nadzieję ,że się wam podoba :) Ale jak macie jakieś uwagi to piszcie z resztą nie tylko jak macie uwagi :) Pozdrawiam :)



Marci

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro