Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 "Kobra Jorveska cz.1"

Po dziesięciu dniach w stajni, Ewelina wreszcie mogła kupić kuca.

Ewelina wstała ze śpiwora i przeciągnęła się. Podeszła do nadal zapalonej lampy i zgasiła ją. Potem ubrała się, zeszła na dół i bez śniadania pojechała do Jamesa.

- O, witaj, Ewelina! Po co do mnie przyjechałaś? - Spytał, ziewając.

- Chciałam kupić jednego z twoich kuców. Mam pieniądze. - Powiedziała i wyciągnęła do niego rękę z woreczkiem pieniędzy. W jego oczach zaświeciły dolary.

- Jasne, którego? - Ewelina zastanowiła się, chwilę.

- Chyba tego białego. - Stwierdziła.

- Dobrze, zaraz go przyprowadzę! - Powiedział James, wyrywając jej z rąk woreczek i biegnąc w stronę tratwy.

- Zaraz wracam! - Krzyknął przez ramię. Ewelina czekała : minutę, dwie, aż w końcu pojawił się James, z siwym kucykiem Jorveskim.

- Proszę! Do zobaczenia! - Powiedział i dał Ewelinie do ręki linkę, która służyła do prowadzenia konia. Teraz Ewelina prowadziła dwa konie : Strzelca i kucyka.

- Muszę cię jakoś nazwać. Może... Agrest? - Ewelina spojrzała na kucyka, który w swój koński sposób pokiwał głową. Nagle Ewelina poczuła mocne szarpnięcie, a potem lekkość. Spojrzała za siebie i krzyknęła : Agrest się uwolnił. Pędził w stronę plaży i co jakiś czas oglądał się na dziewczynę.

- Agrest, czekaj! - Zawołała, jednak koń nic sobie z tego nie robił. Po prostu biegł dalej.

Najpierw wolno, a potem przyspieszył. Ewelina nie wiedziała co robić. W ostateczności przywiązała Strzelca do płotka obok stacji, a sama pobiegła za kucem. Nagle, kiedy Ewelina była już blisko, stanął dęba i spojrzał na nią przestraszony.

- Nie bój się! - Powiedziała, ale sama wiedziała, że nic to nie da : w oczach konia był niepohamowany strach. Kucyk zaczął biec dalej. Ewelina przystanęła i dała sobie spokój : dopóki on nie zechce stanąć i porozmawiać, nic nie będzie mogła zrobić. Wróciła do Strzelca i wsiadła na niego. Pojechali dalej zwiedzać Jorvik.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Po kilku godzinach dotarli na wielkie pola. Ewelina wyciągnęła mapę od Pani Holdsworth i sprawdziła gdzie są.

- Pola Everwind. - Powiedziała i zsiadła ze Strzelca. Blask zachodzącego słońca raził w oczy i robił cień na drzewach. Z daleka było widać wielki zamek, a niedaleko niego dumnie wznosiła się Srebrna Polana.

- Chodź, Strzelec. Musimy gdzieś przenocować. - Powiedziała i poprowadziła Strzelca w stronę miasta. Za jej plecami rozległ się szelest. Dziewczyna się obróciła i zobaczyła Agresta idącego w jej stronę. Zatrzymał się. Ewelina pozwoliła Strzelcowi swobodnie jeść trawę i podeszła bliżej. Koń wycofał się o kok i położył uszy. Nagle za kucem rozległ się syk i Agrest upadł na ziemie.

- Agrest! - Krzyknęła Ewelina i podbiegła do konia. Na jego prawym, tylnym kopycie zobaczyła głęboką ranę.

- Nie martw się, będzie dobrze. - Szepnęła mu do ucha i pobiegła w stronę miasta nawołując o pomoc.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kilka minut później, Ewelina wróciła z (jak mówiła) weterynarzem. Kobieta pochyliła się nad zranionym kopytem Agresta i powiedziała :

- Ukąsiła go Kobra Jorveska. -

- Co to jest Kobra Jorveska? - Spytała płaczliwym tonem, Ewelina.

- To jadowity wąż. Ściślej rzecz biorąc, kobra. Ma bardzo silny jad, z którego bardzo trudno wyleczyć. - Stwierdziła weterynarz i wyjęła ze swojej walizki opatrunek.

- Zabierz tego konia do mojego domu. Lepiej, żeby na to nie patrzył. - Weterynarz wskazała na Strzelca.

- Dobrze. - Ewelina wzięła wodze Strzelca i poprowadziła go w stronę miasta. Nie wiedziała, że dla konia, a zwłaszcza dla kuca, ukąszenie przez Kobrę Jorveską jest strasznie niebezpieczne...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro