Rozdział II
Jest już grudzień, w dniu którym sobie postanowiłem, że znajdę pracę dorywczą aby zarobić na prezent dla Yoona tak też zrobiłem. Dzięki rodzicom, którzy pogadali w jednym z biurowców pracuję sobie dorywczo czasem pomagam sekretarce, roznoszę listy a czasem coś pokieruje. Dużo tego nie jest jeśli chodzi o pieniądze, ale do marca jeszcze dużo czasu więc spokojnie uzbieram tyle ile mi potrzeba, a nawet więcej. Więc zostanie coś też dla mnie z czego po części się cieszę. Oczywiście nie zaniedbuję szkoły i zajęć tanecznych oraz moich znajomych i przyjaciół.
Udało mi się dostać weekend wolny i mogłem się spotkać na luzie z chłopakami, niestety Ji nie miała takiego szczęścia i została w domu zakuwając. Szedłem przez las w umówione miejsce tam gdzie zawsze umawialiśmy się z chłopakami. Nagle zauważyłem Yooniego hyunga. Robił zdjęcia, był mega skupiony, postanowiłem poczekać aż skończy. Jak na początek dopiero grudnia było trochę zimno, jednak jak widać Yooniemu to nie przeszkadzało. Niestety ten głupek nie miał szalika, on nigdy się nie słucha od nośnie ubierania się ciepło nawet Jina. Gdy przeglądał coś w aparacie postanowiłem ściągnąć swój szalik i podszedłem na luzie i owinąłem mu szyję tym o to materiałem. Nie patrząc na niego schowałem dłonie do kurtki i ruszyłem w umówione miejsce. Na miejscu byli prawie wszyscy, no oprócz mnie i Yoona. Podbiegłem i wtuliłem się w Jimina, zawsze wtulał mnie w siebie i lekko całował we włosy. Uważał mnie za uroczego i kochanego króliczka. Rozmawialiśmy o tym co działo się u każdego przez ten tydzień, a ja nadal byłem wtulony w Jimin hyunga, jednak jemu jak widać nigdy to nie przeszkadzało. Trzymał mnie jedną ręką w pasie, a drugą głaskał mnie po włosach. W końcu pojawił się Yooni z aparatem przewieszonym przez szyję, popatrzył na mnie jednak go zignorowałem i skupiłem się na dalszej mowie NamJoon hyunga.
- A ty młody, co robiłeś ciekawego w tym tygodniu?- pytanie tym razem padło do mnie.
- Nauka miałem mnóstwo sprawdzianów, trening siatkówki bo niedługo ma być mecz, nauka nowej choreografii na zajęciach tańca i praca. Jakoś się kręci.- posłałem im uroczy uśmieszek.
- Czekaj stop.- spojrzałem na Jina.- Dostałeś się do pierwszego składu?- kiwnąłem energicznie głową, nadal będąc głaskany przez Jimina. Gratulowali mi, wszyscy.
- Nie no, czekajcie. To że się dostał do pierwszego składu to nic. Mnie zastanawia ta praca.- odezwał się nagle Jimin.- spojrzałem na niego z dołu.- Gdzie pracujesz i po co?- westchnąłem lekko.
- W biurze, w którym pracuje tata. To tylko dorywczo. Pomagam czasem sekretarce, roznoszę listy do poszczególnych działów a czasem coś kseruje. Chcę mieć coś swojego, wiecie jakie to fajne gdy się starasz w pracy i za te starania za własne pieniądze możesz sobie coś kupić? Czuję się wtedy super.- wyszczerzyłem się głupio.
- Aww! Mój króliczek dojrzewa!- zostałem jeszcze bardziej wtulony w Jimina przez niego samego i wycałowany w głowę. Zrobiłem obrażoną minę, bo prawie mnie kurde udusił. Oczywiście i tak z chłopakami wybuchłem śmiechem. Widziałem kątem oka jak Yooni też się śmieje, chciałbym już widzieć jego minę jak dostanie ode mnie ten prezent.
Szliśmy właśnie do parku, oczywiście w nim zaczęła się bitwa na śnieżki. Najwięcej oberwał Nam i Jin, niestety nie miałem rękawiczek więc jak dalej się naparzali a mi trochę już ręce zamarzały uciekłem im z widoku. Dzięki temu nie biłem się już nimi. Poszedłem nad staw, zauważyłem tam Yoona, robił zdjęcia kaczkom i łabędziom i innym ptakom, które nie odleciały do ciepłych krajów. Usiadłem na ławce, wcześniej ją trochę odśnieżyłem. Wyprostowałem nogi przed siebie i złączyłem je ze sobą. Nuciłem sobie jakąś piosenkę pod nosem i patrzyłem na Yoongiego, jednocześnie myśląc o sobie. Chodzi mi o to, że ostatnio czuję się dziwnie-dziwnie źle. Wiem jak to brzmi, ale serio to jest dziwne. Gdy rano chce wstać drętwieje mi czasem szyja, potem w szkole nawala mi głowa. Czasem mam nawet dziwne uczucie w nogach, jakby mi drętwiały i nie mógł nimi poruszyć. Jednak myślę, że to może być od zbyt dużego wysiłku i stresu. No bo w końcu każdy inaczej reaguje na stres. Z rozmyślań wybudziła osoba siadająca obok mnie.
- Zamarzniesz siedząc w miejscu.- słychać było w jego głosie przejęcie, Yoon rzadko ukazywał tę część siebie. Nie wiem dlaczego, jego głos wtedy jest taki ciepły, że mnie wręcz ogrzewa.
- Nic mi nie będzie, mój organizm jest uodporniony na zarazki. A to, że zmarznę to nic. – posłałem mu swój uroczy uśmiech. Widziałem jak chciał ściągnąć szalik, który sam mu nałożyłem, więc go powstrzymałem. – Zostaw, masz się cieplej ubierać. – wstałem i odszedłem trochę od niego.- Częściej się przeziębiasz ode mnie. Powinieneś lepiej o siebie dbać.- podszedłem bliżej stawu ignorując to, że chciał coś powiedzieć. Woda jeszcze nie zamarzła, spojrzałem na swoje odbicie. Nagle zauważyłem, że zaczął prószyć śnieg. Wstałem na równe nogi i spojrzałem w niebo, nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem się uśmiechać. Zacząłem niczym małe dziecko z zamkniętymi oczami kręcić się wokół własnej osi, rozkładając ręce. W końcu padłem na śnieg, co z tego że nie miałem czapki ani szalika oraz tych rękawiczek. Nie interesowało mnie to, zrobiłem aniołka na śniegu i wstałem tak aby tego nie zniszczyć. Uśmiechnąłem się znowu gdy aniołek był nienaruszony. W podskokach podszedłem na Yoona i powiedziałem mu żebyśmy wzięli chłopaków ze sobą i że zapraszam ich do mnie na gorącą czekoladę. Nie czekając aż wstanie ruszyłem w ich stronę.
Nie przejmowałem się w tym momencie co będzie jutro, dla mnie ważne było tu i teraz. Nie myślałem wtedy, że takie myślenie może być lekkomyślne. No ale jestem dzieckiem.
ஜ۩۞۩ஜ ஜ۩۞۩ஜ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro