Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bad Ending

                                        Polecam sobie włączyć jakąś smutną playlistę

Oboje szybki ruchem dobiegli do rannego. Erwin już z łzami w oczach sprawdzał oddech chłopaka. Nina w tym czasie wzywała pogotowie i próbowała jakoś pocieszyć złotookiego. Ten jednak nie umiał myśleć trzeźwo zwłaszcza, jak zobaczył, że jego ukochany nie oddycha. Zaczął przeprowadzać częściowe RKO, próbował dotlenić nieprzytomnego. Nie chciał robić ucisków, gdyż najprawdopodobniej z upadku z wysokości czarnowłosy miał złamane żebra.

 Podczas tej czynności cały czas w myślach siebie karcił i obwiniał. Gdyby nie odwalił tej całej szopki i normalnie wyznał by mu uczucia nic by się nie stało. Gdyby się nie bał odrzucenia nic takiego nie miało by miejsca.

W amoku próbował uratować życie przestał dopiero, jak ratownik medyczny klepnął go po ramieniu. Okazało się, że zdołał przywrócić mu oddech.

Zebrał się wciąż roztrzęsiony do karetki pogotowia na miejsce pasażera. Skłamał, że chłopak to jego partner. W między czasie przyszedł David, jechał za nimi na szpital, Erwin go nawet nie zauważył. 

Już po paru minutach dojechali do celu. W stanie ciężkim zabrali go na operacyjną, a pozostali mieli oczekiwać na korytarzu. Szarowłosy nie umiał usiedzieć non stop chodził z jednego końca pomieszczenia do drugiego, podenerwowany. Przyjaciele próbowali go uspokoić, pocieszać, ale na nic zdały się ich próby. Po około 2 godzinach przyszedł lekarz z tęgą miną. Erwin wstał z krzesła, ponieważ już po pół godziny zmęczyło go chodzenie.  

- Przepraszam za pana stratę - usłyszał tylko chłopak.

Jego świat właśnie się zawalił. Upadł jakby bezwładnie i zaczął szlochać. Nie obchodziło go czy ktoś go widzi w takim stanie czy się z niego śmieje. Żałował tak bardzo tamtej decyzji. Z jego winy odszedł niczemu winny policjant. Nicollo i David przytulali go, mówili, że to nie jego wina, lecz ten nie wierzył w żadne z ich słów. Po kilku minutach wylanych łez, odrobine się uspokoił.

- Idę do niego - powiedział cicho i powolnym krokiem ruszył w stronę sali. 

Będąc już przy drzwiach, przez szybę dostrzegł bladego chłopaka. Na samą myśl o nim ponownie zaczął się rozczulać. Lekkim ruchem pchnął drzwi, wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą. Zbliżył się do łóżka pacjenta. Uklęknął przy nim i złapał czarnowłosego za ręką. Gładził ją i przyłożył do swojej twarzy. Po czym zaczął przepraszać. 

- Przepraszam, przepraszam... - łkał i łkał. 

Zrobiłby wszystko by ten się teraz obudził i powiedział "żart". Gdy już zaczął czuć, że dłoń chłopaka jest zimniejsza zderzył się z rzeczywistością. Pocałował ostatni raz chłopaka w usta i szepnął "Przepraszam, że zawaliłem. Wiedz, że cię kochałem i będę cały czas". Przetarł twarz i ruszył do wyjścia z szpitala. Nawet nie pisnął słowem w stronę przyjaciół. Po prostu poszedł do swojego apartamentu. 

Kilka dni później odbył się pogrzeb niebieskookiego. Erwin sam go odprawiał i pilnował by cała ceremonia był idealna. Dla ukochanego wyznaczył grób na małej wysepce. Był to czarny, ładny pomnik wyczyszczony na połysk. Widniał na nim napis "Dante Capela", data jego urodzi i śmierci. Jednak dodatkowo na samym spodzie był mały, trudno zauważalny grawerunek "Zjebałem, wiem moja wina. Przeze mnie jesteś martwy, będę przepraszać cię za to do końca mojego życia, ale kochać będę na wieki - twój morderca". 

Nikt go nie zauważył, a było tak dużo ludzi. Przyjechał prawie cały departament policji. Mimo, że niektórzy nie lubili Capeli to go szanowali ukazali to właśnie pojawieniem się tutaj. Zjawił się zakszot i pełno różnych kryminalistów. Dante starał się być dobry i uczciwy dla każdego, dlatego przestępcy darzyli sympatią komendanta. 

Na nagrobku każdy przyniósł drobny "upominek" czy to świeczkę, kwiaty lub pamiątkę po nim na przykład w postaci zdjęcia. Na sam koniec ceremonii policjanci zebrali się w rzędzie i na znak Pisiceli wystrzeliwali z broni by oddać hołd zmarłemu. Po czym odeszli, gdyż przestępczość nigdy nie śpi. Każdy wolnym krokiem się ulatniał. Został tylko sam Knuckles wraz z swoimi ministrantami. Przytulali i pocieszali pastora, wiedzieli, jak trudne jest to dla niego.

Po paru kolejnych dniach Erwin wyznał całą prawdę na temat zakładu zakszotowi. Ci oczywiście mówili, że to nie jego wina, lecz ten nie chciał słuchać ich "kłamstw". Ten pierwszy miesiąc był dla niego najtrudniejszy, choć reszta też nie była łatwa. Próbował nawet popełnić samobójstwo, ale na szczęście Nicollo zdołał go powstrzymać. Po wielu próbach przekonywania Erwina przez przyjaciół by w końcu poszedł do psychologa w końcu się zgodził. 

Mało mu to pomagało, ale zawsze coś. Zamknął się na bliskich, mało mówił aż skończyła się terapia, która trwałą 1,5 roku. Po niej się bardziej otwierał, lecz zważał bardzo dokładnie co robi, jakie decyzje podejmuje. Nigdy nie zapomni o przystojnym komendancie. 

~ słów 744

Ps. Scena z lekarzem inspirowana piosenką "Baby don't cut". Natomiast scena z strzelaniem  na pogrzebie inspirowana z "A way out". Jeśli chcecie kolejne 2 zakończenia to będą pewnie dopiero w czerwcu, bo egzaminy :c. Mam nadzieję, że się podobało to zakończenie. Jeśli ktoś ma jakieś rady odnoście pisania lub widzi jakieś błędy to chętnie wysłucham i spróbuje na przyszłość zastosować. Nwm czy będą jeszcze jakieś ff, ale jeśli podobało się wam to to może inne historie też wam spodobają.

Ps 2. Nie umiem rysować oczu xD. 

Ps 3. Przepraszam za jakieś błędy przy RKO gdyby były, bo nie mam takiej wiedzy...

Morał: Jedna głupia decyzja może być katastrofalna w skutkach. Lepiej wyznać uczucia, niż trzymać w sobie w obawie o odrzucanie, gdyż nigdy nie wiesz czy druga osoba ich nie odwzajemni. Nawet jeśli nie odwzajemni to będzie ci lżej na sercu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro