Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4."Wyjdę jak zrobisz mi coś fajnego tymi twoimi pięknymi usteczkami, kochanie.."

- Luna, co się z tobą wczoraj działo? Miałaś przyjść do mnie. Nie odbierałaś moich telefonów. Martwiłem się o ciebie! - powiedział Justin, kiedy tylko mnie zobaczył z samego rana w szkole.

- Byłam tak zmęczona po pracy, że od razu po powrocie do domu zasnęłam. - skłamałam.

Bo to wcale nie tak, że myślałam całą noc nad słowami Christophera...

Kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje pożegnałam się z chłopakiem buziakiem w usta i poszłam do odpowiedniej sali.

Od razu zauważyłam mojego szefa, który siedział na moim miejscu. Nie chciałam się kłócić dlatego usiadłam obok niego.

- Co ty robisz? Zgubiłaś się ofermo? - zapytał wkurwiony.

Nie rozumiałam go. Kiedy jesteśmy sami zachowuje się zupełnie inaczej...znaczy jest tak samo arogancki i zakochany w sobie, ale nie obraża mnie.

To tak jakby były dwa Christopher'y.

Po chwili poczułam jego wielką łapę na moim udzie, a potem wylądowałam z hukiem na podłodze. Od razu usłyszałam śmiechy w klasie, a jego najgłośniejszy.

Zwalił mnie z krzesła.

Moja ręka zaczęła boleć.

- Luna, nic ci się nie stało?! - podeszła do mnie spanikowana nauczycielka.

- Boli...mnie ręka. - wydusiłam i z pomocą wstałam na równe nogi.

Zaprowadziła mnie pod pielegniarki, która stwierdziła, że bez szpitala się nie obędzie.

Nauczyciele w szkole wiedzieli o moich problemach w domu i właśnie dlatego zgodzili się, żeby Justin zabrał mnie na badania, a potem do domu.

- Mocno boli? - zapytał blondyn, kiedy byliśmy już w drodze do doktora.

Wzruszyłam ramionami.

- Da się przeżyć. - mruknełam.

- Eee...twój ojciec wie? - zadał pytanie.

- Nie rozmawiamy o nim, proszę. - błagałam.

Chłopak położył swoją ciepłą dłoń na moim udzie i głaskał pocieszająco.

- Ten idiota mnie zwolni. - syknęłam, bo czułam, że nie pojawię się dziś w pracy z bolącą ręką.

- Porozmawiam z nim...wytłumacze co ci się stało i...

- On dobrze wie co się wydarzyło. - odparłam.

- To tymbardziej Cię nie zwolni. - pocieszał, ale ja byłam pewna, że to zrobi.

W szpitalu stwierdzili, że mam stłuczony nadgarstek. Dali różne maście i tydzień zwolnienia od szkoły za co byłam bardzo wdzięczna.

A może to i dobrze, że mnie zwolni? Przecież będę mogła spokojnie żyć. Nikt nie będzie mnie dotykał i całować. Będę widziała go tylko w szkole, więc da się przeżyć.

Tylko skąd ja wezmę pieniądze?

Justin zatrzymał się centralnie przed moim blokiem.

- Muszę wracać na resztę lekcji, ale przyjdę wieczorem, dobrze? - zapytał i złączył nasze usta.

- Będę czekać. - odparłam i wyszłam z auta.

Całe szczęście w domu byłam sama. Nie było mojego ojca i jego nowej suki co mnie bardzo ucieszyło.

Poszłam do swojego pokoju i wzięłam laptopa. Zaczęłam szukać nowej pracy, ale wszystko było na pełny etat.

Może Christopher akceptuje zwolnienia?

Nie, nie. On jedynie co zaakceptuje, to seks.

Zmęczona całym dniem i z bólem ręki zasnęłam.

Obudziłam się dopiero wieczorem, kiedy usłyszałam głośne walenie do drzwi.

- Justin, już idę...- otworzyłam i natychmiast próbowałam zamknąć je z powrotem, ale bez skutku.

- Kochanie, nie wpuścisz mnie do środka? - zapytał bezczelnie.

- Spadaj! - krzyknęłam, a on nogą popchał drzwi i wszedł do środka.

Automatycznie odsunełam się od niego.

- Kochanie, jak twoja rączka? - pytał.

- Wypierdalaj! - wrzasnełam.

Jezu jaki on jest irytujący!

- Aj...jak ja lubię jak jesteś taka bezpośrednia. - kpił ze mnie.

Zaczęłam na niego krzyczeć, że ma stąd wyjść, ale on po prostu usiadł na kanapie śmiejąc się.

Co najgorsze zaraz ma tu przyjść Justin...

- Wyjdę jak zrobisz mi coś fajnego tymi twoimi pięknymi usteczkami, kochanie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro