39."Wcale nie jestem najebany"
- Całowałem się z Samanthą i nie wiem...ja nawet nie lubię tej suki, ale po tym pocałunku sam nie wiem co mam myśleć...po prostu ona ma problemy ze swoim partnerem, a ja nie wiem w sumie czego chciałem i jak ja teraz po tym wszystkim mam spojrzeć Lunie w oczy? - wydusiłem w końcu biorąc kolejnego łyka wody niegazowanej.
- Co ty zrobiłeś? - zapytał Lucas, który prawie spadł z murku...zdecydowanie za dużo już wypił. - Ale...jak już jesteśmy przy temacie Luny, to my znów jesteśmy razem.
Patrzyłem się na niego i nie mogłem uwierzyć w to mówi, ale zamiast zrobić cokolwiek po prostu wzięłem od niego butelkę z alkoholem i upiłem dużego łyka choć nie powinienem pić.
- Gratulacje. - odpowiedziałem po chwili ciszy i z powrotem podałem mu wódkę.
- Nadal ją kochasz, co? - spytał.
- Na początku chciałem ją tylko przelecieć...wiesz Luna była taką cichą myszką, z której każdy się wyśmiewał mimo wszystko jest piękna, ale kiedy ją bliżej poznałem, to pokochałem całym sercem nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że zachowałem się do niej jak skończony chuj - przyznałem się. - Teraz to ty z nią jesteś i traktuj ją jak księżniczkę...tak jak ja nie potrafiłem.
- Samantha, by do ciebie pasowała...
- Lucas, jesteś już najebany - zaśmiałem się. - Ona jest w ciąży w dodatku ma kogoś.
- Dzieciaka byś wychował jak swojego i sam mówiłeś, że jest nieszczęśliwa z ojcem Luny.
- I co w związku z tym?
- Bierz się do roboty, bo twój kutas niedługo zapomni jak się strzela spermą.
Zaśmiałem się...mimo wszystko, to że Luna jest z Lucasem, to jednak cieszę się, że ten kretyn jest moim przyjacielem i jest tak jak wcześniej.
- Gdybyś nie był najebany, to bym ci wyjebał - odparłem ze śmiechem. - Jestem ciekawy kiedy ty ruchałeś...dobra jednak nie chce wiedzieć.
- Muszę się już zbierać, bo jestem umówiony z Luną, ale ty możesz się spotkać z Samanthą i pogadać, a przynajmniej przeprosić za ten pocałunek - zaczął i zeskoczył z murku. - Do jutra, stary.
- Lucas, tylko nie mów Lunie, że ze mną piłeś, bo mnie zabije.
- Nie powiem!
Pov. Luna
Zbliżała się powoli godzina dwudziesta druga, a ja zastanawiałam się jakim cudem ten pieprzony idiota wszedł po schodach jak ledwo trzyma się na nogach?
- Kochanie, nie bądź zła...to była wyjątkowa sytuacja. - odpowiedział.
- Z kim ty tak zachlałeś pałe, co? - zapytałam i usiadłam obok niego.
- Z Christopherem...
- Zabije gnoja jutro, upił mi chłopaka...
Przerwałam, kiedy poczułam jak jego ręka jeździ po moim udzie.
- Wiesz, że cię kocham? - zapytał.
- Jednak kiedy jesteś najebany, to jesteś uczuciowy...podoba mi się to. - uśmiechnęłam się.
- Wcale nie jestem najebany.
- To jaki jesteś?
- Wstawiony.
- I co to zmienia?
- To, że każdy jest na dole...
- Lucas, ja...
- Shh, powiedz tylko stop, a przestanę.
Po tych słowach wbił się w moje usta, a ja po chwili zaczęłam oddawać pocałunki i nawet nie przeszkadzał mi alkohol, który od niego czułam. Lucas całował powoli każdy skrawek mojej szyi, obojczykówk, a kiedy się wygodnie położyłam, a on znalazł się nade mną zaczął składać pocałunki na dekolcie, żeby po chwili rozpiąć bluzkę i ssać sutki powodując ciche jęki, a mi się coraz bardziej to podobało.
- Lucas, kocham cię.
- Ja ciebie też, skarbie.
A potem kiedy byłam gotowa na swój pierwszy raz on po prostu kurwa zasnął na moich cyckach...i jak go tu nie kochać?
- Lucas, jednak jesteś najebany.
Zaśmiałam się cicho i położyłam jego głowę na poduszkę, a sama wstałam, żeby zapiąć bluzkę i położyłam się obok niego mocno przytulając chciałabym, żeby tak było już na zawsze.
OD CHRISTOPHER:
wyjdziesz na fajkę?
DO CHRISTOPHERA:
człowieku, pojebało cię?! Masz pieprzonego raka i chcesz palić?!
OD CHRISTOPHER:
to inaczej...wyjdziesz pogadać?
DO CHRISTOPHERA:
tylko się ubiore.
OD CHRISTOPHER:
kochanie, jak dla mnie możesz wyjść w majteczkach i seksownym biustonoszu...
DO CHRISTOPHER:
przeginasz frajerze...
Szybko narzuciłam na siebie bluzę, buty i zeszłam na dół gdzie w salonie siedziała Samantha, która od tak zaczęła mnie unikać, a ja nawet nie wiem dlaczego.
- Cześć. - zaczęłam.
- Hej...wychodzisz gdzieś?
- Tak...znaczy nie...znaczy idę na chwilę przed domu, bo Chris chcę pogadać.
- Co?! Christopher tu jest?
- Um...tak.
Zdziwiła mnie jej reakcja, ale postanowiłam, to zignorować, żeby po chwili wyjść i zobaczyć uśmiechniętego od ucha do ucha Chrisa.
- No i co się tak cieszysz głupku? - zapytałam z uśmiechem.
- A, bo widzę małpe, a przecież w zoo nie jestem...
- To nie patrz w lustro, to nie będziesz widział małpy.
- To było słabe...
- I kto to mówi?
Po chwili oboje wybuchnelismy śmiechem...
- Było śmiesznie, ale i tak dostaniesz opierdol...upiłeś mi Lucasa!
- Dobrze ci z nim?
- Czemu pytasz?
- Bo wziąć mi zależy na tobie i chcę cię przelecieć, ale przecież jak jesteś z moim najlepszym kumplem, to tego nie zrobię no chyba, że ty chcesz i pójdziemy w krzaki i...
- Christopher!
- Przecież żartowałem...wiem, że z Lucasem będzie Ci dobrze.
- Chciałeś rozmawiać o czymś konkretnym czy przylazłeś, bo ci się nudzi?
- Całowałem się z Samanthą...nie wiem jak do tego doszło, ale to zrobiłem czy żałuję? Nie wiem...
- Słucham?
- Luna, przepraszam ja po prostu...
- Chris, nie musisz mnie przepraszać przecież nie jesteśmy razem, ale do cholery nie możesz bawić się jej uczuciami...gdyby mój ojciec się dowiedział, że ty ją pocałiwałeś, to by wyrwał ci ptaszka, rozumiesz?
- I tak już nie strzela od miesiąca...
- Co nie robi? Zresztą nie ważne...i co chcesz teraz zrobić z tym?
- A co mogę zrobić?
- Wszystko? Wiesz, że Samantha teraz mnie unika?
- Przepraszam...po prostu kurwa sam już nie wiem.
- Pogadaj z nią.
- Nie odbiera ode mnie, nie odpisuje mi...kurwa moja głowa.
- Co się dzieje?
Szybko podeszłam do niego, żeby pomóc mu usiąść.
- Chris, kurwa co się dzieje?
- Zaraz mi przejdzie.
- Zadzwonię po pogotowie i...
- Luna, nie rób cyrku.
Po tych słowach wstał, żeby po chwili upaść na ziemię i stracić przytomność, a ja byłam w takim szoku, że przez pierwsze sekundy patrzyłam się na niego z szeroko otwartymi oczami, ale po chwili wyciągnełam telefon i wezwałam pogotowie...
I jak myślicie co będzie z Christopherem?
Lucas zasnął...żałujesz czy się cieszysz?
Może rozdział jest nieciekawy, ale jak na pierwszy raz po tak długiej przerwie napisany, więc proszę o wyrozumiałość...zostaw komentarz, a najlepiej odpowiedź na dwa poprzednie pytanie, bo to motywuje 🖤🖤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro