34."Ale nie myśl sobie, że teraz odpuścimy sobie randki!"
- Brałaś kurwa mój telefon czy nie?! - zapytałem po raz kolejny dzisiejszego dnia Camilli, która od ponad godziny siedziała u mnie w domu.
- Dlaczego mnie o to oskarżasz?! - zapytała wkurwiona i wstała na równe nogi z zamiarem wyjścia z domu, ale nie ze mną te numery, bo zanim zdążyła zrobić chociażby dwa kroki, to ja już chwyciłem jej nadgarstek umożliwiając wyjście.
- Bo tylko ty miałaś do niego dostęp, więc kurwa odpowiedź, kiedy jeszcze grzecznie pytam.
- A co miałabym innego zrobić?! - wyrwała się z uścisku i wyrzuciła ręce w powietrze. - Niby tak samo jak ja nienawidzsz tego plebsa, a będąc ze mną kurwa ze mną miałeś jej pieprzone zdjęcie na tapecie! Byłam wkurwiona i wysłałam je każdemu oraz wstawiam na stronę szkoły!
I właśnie w tym momencie nie wytrzymałem i gdyby nie to, że moja mama w porę nie przyszła do mojego pokoju, to z Camilli nie byłoby co zbierać.
- Wypierdalaj stąd! Kurwa nie chcę ciebie ani twoich sztucznych cycków więcej nie widzieć, bo nie ręcze za siebie!
Kiedy zostałem sam z mamą po prostu usiadłem na brzegu łóżka i schowałem twarz w dłoniach, bo tak bardzo zjebałem...zjebałem wszystko i wiedziałem już, że nie dam rady odzyskać Luny, bo nie uwierzy mi w to, że to nie ja wstawiłem jej zdjęcie, bo przecież już raz ją szantażowałem, ale kurwa nigdy w życiu nie zrobiłbym czegoś takiego jej nawet teraz, kiedy zbliżyła się do pierdolonego Lucasa jebanego frajera, który bawi się w zasranego rycerzyka na białym koniu.
- Chris, co się stało? - zapytała zmartwiona mama i usiadła obok mnie, a ja po raz kolejny dzisiejszego dnia miałem ochotę strzelić sobie w łeb, bo sprawiłem, że się martwi, a przecież obiecałem sobie, że po śmierci Ley nie będę jej dokładał zmartwienia.
- Nic...to tylko zwykła kłótnia.
- Tak? To dlaczego zamiast Luny przychodzi tutaj Camilla? Coś niedobrego się pomiędzy wami wydarzyło?
- Oh...mamo wszystko spieprzyłem. - położyłem głowę na jej kolanach, a ona zaczęła mnie głaskać tak jak to robiła zawsze gdy byłem dzieckiem.
- Co takiego? Na pewno można jeszcze coś zrobić.
- Nie, mamo...w tym przypadku wszystko zostało już przekreślone, a ja sprawiłem, że dziewczyna dzięki, której byłem szczęśliwy mnie znienawidziła.
To było takie popierdolone, że dopiero teraz kiedy ona zaczęła być blisko z Lucasem, to zrozumiałem, że nie jest mi obojętna i że czuję coś więcej do niej niż tylko erotyczne pragnienie...uczucie, które sprawia, że wszystko się skomplikowało, a ja straciłem i kumpla i szanse na cokolwiek z Luną.
Pov. Luna
Kiedy się obudziłam nie było już przy mnie Lucasa, a ja wcale się nie dziwiłam, bo jest już prawie trzynasta, a wspomnienia z wczorajszego dnia, który jak do tej pory był najgorszy w moim życiu znów pojawiły się w mojej głowie jak bumerang i pierwsze co zrobiłam, to wzięłam do ręki telefon, żeby zobaczyć komentarze na stronie szkoły pod moim nagim zdjęciem, których ku mojemu zdziwieniu aż tak dużo nie było...w zasadzie to większość była pozytywna...od starszych chłopaków podziwiających moje ciało...i sama nie wiem czy mam się jeszcze bardziej załamać czy może zostawić to w spokoju...ale jak mogę zostawić, to w spokoju wiedząc, że to pierdolony Christopher Person wrzucił, to zdjęcie i wysłał każdemu? Osoba, która ostatnio pomimo wszystko w moim sercu była najważniejsza chociaż nikomu nie potrafiłam się do tego przyznać?
Ubrałam się w moje wczorajsze ubrania i powoli wyszłam z pokoju, żeby od razu zobaczyć Lucasa grającego w jakąś głupią grę na konsoli wraz z Maitą, która co chwilę krzyczała, że oszukuje, bo po raz kolejny przegrała.
- Luna! Powiedz mu coś! - wrzasneła, kiedy mnie zobaczyła.
- Naucz się przegrywać, to wtedy pogadamy - odpowiedział i podszedł do mnie, żeby po chwili założyć zabłąkany kosmyk włosów za ucho. - Śpiochu, wiesz która jest godzina? Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że za gościnne robisz nam obiad? - zapytał i szybko cmoknął mnie w usta.
- Nie, spale wam kuchnie!
- Oj przestań...aż tak źle na pewno nie będzie.
No i miał rację, bo było jeszcze gorzej, bo podczas smażenia naleśników chciałam się pochwalić i podrzucić naleśnikiem w powietrzu, ale wyleciała mi z rąk patelnia i nie dość, że prawie sobie podpaliłam włosy, to jeszcze poparzyłam Lucasa, któremu od dobrych piętnastu minut dmucham w palca, bo jest mi głupio, że tak to się skończyło, ale przecież ostrzegałam.
- Wiesz...masz absolutny zakaz wchodzenia do kuchni, bo jesteś zagrożeniem dla innych jak i siebie - powiedział, kiedy leżałam wtulona do niego powodując, że mimo wszystko cicho się zaśmiałam. - Jak się czujesz?
Wiedziałam, że przez cały dzisiejszy dzień próbuje mnie o to zapytać, ale mimo wszystko nie robił tego za co byłam mu naprawdę wdzięczna, bo spędzając z nim czas i Maitą zapomniałam o tym całym głównie, które wydarzyło się wczoraj, ale wiedziałam, że w końcu musimy o tym porozmawiać.
- Nie wiem jak ja się jutro pokaże w szkole...
- Ale ja wiem...wejdziemy tam razem z uniesionymi głowami i każdego kto stanie nam na drodze rozwalimy.
- Przepraszam, że wczoraj kazałam ci spierdalać, ale po prostu nie chciałam cię w to wszystko mieszać i dziękuję, że mimo wszystko zostałeś.
- Zostałem, bo byliśmy w moim domu. - zaśmiał się na co i ja do niego dołączyłam.
- A jak z pracą? Mój ojciec do ciebie odzwonił?
Druga sprawa jaka nie dawała mi spokoju i czułam się źle była taka, że Lucas nie pojawił się wczoraj w firmie mojego taty, a zamiast tego zabrał mnie do swojego domu i przez całą noc uspokajał, a potem kiedy udawałam, że spałam, to on zgłaszał wszystkie komentarze pod moim zdjęciem z myślą, że ja tego nie widzę...
- Nie, ale nie przejmuj się tym.
- Pogadam z nim.
- Nie, to nie będzie miało sensu, to była moja wina, bo się nie pojawiłem i nawet nie powiadomiłem go dlaczego mnie nie będzie...ale spójrz na to z innej strony będę miał więcej czasu na chodzenie z tobą na randki i pływanie - puścił mi oczko, a ja po prostu się po raz kolejny rozryczałam. - Hej, hej...no przecież nie będziemy chodzić na basen no już nie rycz głupolu.
- To twoja wina...ty jesteś taki dobry dla mnie...
- Skoro jestem taki dobry, to może spróbujemy być razem?
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami, bo cholera nie spodziewałam się tego nawet w pieprzonych snach, ale Lucas jest dobry dla mnie sprawia, że jestem szczęśliwa, więc długi nie zastanawiałam się i po prostu ze łzami w oczach pocałowałam go próbując poprzez pocałunek przekazać wszystkie moje emocje.
- Ale nie myśl sobie, że teraz odpuścimy sobie randki!
- A już myślałem, że nie będę musiał nic wymyślał...
Z rozbawieniem znów połączyłam nasze usta w pocałunek, a wszystkie złe myśli odeszły w zapomnienie i jedyne o czym myślę, to o jego słodkich pocałunkach.
1. Ktoś się domyślał, że to Camilla wrzuciła zdjęcie Luny?
2. Cieszycie się z związku Luny i Lucasa?
3. Jak myślicie jak każdy zareaguje na ich związek?
4. Czy praca w firmie ojca Luny jest przekreślona dla Lucasa czy może jednak Lucas będzie tam pracował?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro