Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30."Lucas, proszę uspokój się..."

Minął tydzień od pierwszej randki z Lucasem i nasza relacja wyglądała dziwnie...zachowywaliśmy się jak pieprzona para, która skrada sobie całusy, trzymamy się za ręce, chodzimy na randki i wszystko byłoby dobrze, ale my nie jesteśmy parą i sama nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim, ale jak na razie podoba mi się to.

Natomiast moja relacja z Christopherem uległa znacznemu pogorszeniu się...nie rozmawiamy prawie w ogóle, a jak już to albo on mnie przeprasza wciąż za imprezę u Camilli, albo się kłócimy i znów mnie przeprasza co mi się akurat nie podoba i ciągle o tym myślę, bo Chris, to Chris chociażbym nie wiem jak mnie zranił, to ja i tak leżąc wieczorami myślę o naszym zbliżeniu u Camilli...najlepszy orgazm w życiu jaki kiedykolwiek miałam.

- Cześć. - przywitał się mój ex.

Sytuacja z Jastine'm jest najdziwniejsza jaką kiedykolwiek miałam, bo pomimo tego, że on mnie kilkukrotnie zdradził z największą szmatą w szkole, Camillą, to ja mimo wszystko zgodziłam się w końcu z nim spotkać sam na sam po szkole...co jest ze mną nie tak?

- Cześć - odpowiedziałam. - Jastin, nie mam dużo czasu, bo muszę iść do baru, więc się stresztaj.

Natomiast wciąż jestem dla niego suką i to się jak do teraz nie zmieniło, a zgodziłam się na spotkanie tylko dlatego, że męczył mnie codziennie, a ja nie mam serca z kamienia i nie mogę od tak zapomnieć o wszystkim co nas łączyło ze sobą, bo byłam z nim pieprzone dwa lata i nie mogłam narzekać...Jastin był dobrym chłopakiem i tak naprawdę tylko te dwa tygodnie przed naszym zerwaniem było najgorsze, a tak to po prostu bajka.

- Jesteś jeszcze na mnie zła? Chciałem Ci powiedzieć, że mnie i Camille już nic nie łączy i...

- Nie, nie jestem. Na początku byłam wściekła i chciałam Ci łeb rozjebać, ale później stwierdziłam, że to ze mną musiało być coś nie tak...byliśmy ze sobą od dwóch lat, a ja nie dawałam ci żadnych pieprzonych sygnałów, że jestem gotowa iść z tobą do łóżka, ale mimo wszystko wciąż jesteś skurwielem i to, że wybaczyłam nie oznacza, że zapomnę, bo tak się nie zdarzy...zawsze będę miała to z tyłu głowy.

- A czy...czy jest możliwość, żebysmy spróbowali drugi raz? Nie mówię, że teraz, ale później...oczywiście dam ci tyle czasu ile będziesz chciała, ale chcę żebyś wiedział, że żałuję tego i pójście do łóżka z Camillą było największym błędem w moim życiu.

- Jastin, myślę, że to nie miałoby żadnego sensu, bo ja już Ci nie ufam...

- Ale czujesz jeszcze coś do mnie, prawda? Na pewno coś czujesz, a zaufanie przyjdzie z czasem...Luna, proszę daj mi szansę, daj nam szansę, a obiecuję Ci, że nie będziesz żałować.

- Tyle, że ja nie wiem czy jeszcze cokolwiek do ciebie czuje...kurwa Jastin, to wszystko dzieje się za szybko...przed chwilą zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i wybaczyłam ci, a ty pytasz się o związek.

- Masz rację, przepraszam. Dam Ci czasu tyle ile będziesz chciała, ale chcę, żebyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć, bo ja nie pozwolę, żeby ktokolwiek ze szkoły cokolwiek ci robił.

- Muszę już iść - wstałam z ławki. - Pa!

Nie czekając na jego odpowiedź zaczęłem iść w kierunku baru. To spotkanie było niezręczne, ale mimo wszystko cieszę się, że rozmawiałam z nim, bo przez te dwa lata gadaliśmy i widzieliśmy się prawie codziennie i było dziwnie nie rozmawiając z nim przez ten czas.

- Cześć, wszystkim! - powiedziałam, kiedy weszłam spóźniona o pół godziny do baru.

- Cześć - odpowiedział Lucas, który stał za barem, więc podeszłam do niego, żeby cmoknąć go w policzek. - Coś się stało, że się spóźniłaś?

- Um...w zasadzie to nie...znaczy tak. Spotkałam się z Jastin'em.

- Po co?

- Rozmawialiśmy o naszym rozstaniu...

- Dałaś mu kolejną szansę?

- Co? Nie, no coś ty. Nie mogłabym dać mu kolejnej szansy...po prostu wybaczyłam mu, ale nie ma mowy, żebym do niego wróciła. Nie teraz, kiedy byliśmy już na tyle randkach. - puściłam mu oczko i poszłam do kanciapy przebrać się gdzie czekał już na mnie Christopher z zegarkiem w ręku, więc na stówe będzie opierdol.

- Um...cześć, co tam? - zaczęłam z niewinnym uśmieszkiem.

- Pół godziny spóźnienia, szef czekający na ciebie trzymający zegarek w ręku, a ty wciąż w dobrym humorze? Byłaś się pieprzyć czy dopiero zamierzasz? - zapytał, a ja przewróciłam oczami, ale mimo wszystko uśmiechnęłam się pod nosem widząc, że go również to śmieszy.

- Musiałam coś załatwić, przepraszam, ale jak chcesz to zastanę dziś te pół godziny dłużej. - wzruszyłam ramionami.

- Nie musisz...przebieraj się i wracaj na salę.

Zdziwiłam się kiedy tak po prostu wyszedł z kanciapy i pozwolił mi się przebrać bez żadnego pierdolenia. Co się stało z Christopherem Personem? Ktoś go podmienił?

Jednak po trzech godzinach pracy wrócił stary Chris, który wydzierał ryja na Samanthe, która po raz kolejny dzisiejszego dnia kłóciła się z nim, że dobrze robi drinki, ale nie potrafiła tego zrobić...ona po prostu wlewa wódkę i miesza z przypadkowymi sokami, które akurat nie pasują, więc postanowiłam, że lepiej dla mnie jak nie będę w centrum uwagi  i poszłam do Lucasa, który miał niezły zapierdol przed kolejną zmianą.

- Pomóc Ci? - zapytałam.

- Będę Ci wdzięczny. Weź proszę zrób obchód i przynieś z sali wszystkie kufle po piwie. - dał polecenie, a ja skinełam głową i poszłam wykonać jego polecenia nawet szybko się uwinełam, bo po pięciu minutach wszystko zebrałam.

- Jestem już taka zmęczona...- usiadłam za barem na krześle obrotowym i położyłam głowę na stolik przymykając oczy, bo dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciężki zwłaszcza słysząc ciągle kłótnie i wyzwiska pomiędzy Chrisem, a Sam, która nie odpuszcza. - Co ty robisz? - zapytałam rozbawiona, kiedy poczułam jego dłonie na moich ramionach.

- Masaż...wiesz zawsze byłem w tym chujowy, ale lepsze to niż nic. - zaśmiał się.

- Weź się bardziej postaraj...

- Co wy kurwa robicie?! - prawie spadłam z krzesła, kiedy usłyszałam za nami głos Christophera.

- No, a co ty ślepy jesteś? Nie widzisz, że tak dwójka jest ze sobą? Może byś zauważył gdybyś nie wydzierał cały czas ryja na mnie. - prychneła Samanta, którą w tym momencie chciałam udusić.

- Co kurwa!?

- Uspokój się, bo klientów odstraszasz...

- Ty mi kurwa nie mów co mam robić! Lucas, pieprzysz się za moim plecami z Luną...ty jesteś moim pieprzonym przyjacielem, a robisz takie rzeczy i to jeszcze w godzinach pracy! Luna...ty jesteś pieprzoną dziwką...rozkładasz nogi przed każdym czy trzeba z tobą chodzić?

- Licz się ze słowami!

- Bo co? Znów będziesz udawać rycerzaka na białym koniu!?

- Christopher, ogarnij się kurwa! Nic nie wiesz o nas, więc zamknij ryj!

- Lucas, proszę uspokój się...- zaczęłam, bo widziałam jak obydwoje na siebie patrzą spod byka i bałam się, że zaraz będzie bujka.

- Chodźmy do domu...nasza zmiana się już skończyła.

Po tych słowach Lucas złapał mnie za rękę i wyszliśmy z budynku, a ja z całych sił próbowałam powstrzymać łzy, bo słowa Chrisa wyjątkowo zabolały...skoro on ma o mnie takie zdanie, to inni będą mieli jeszcze gorsze.

- Hej, hej...Luna, nie płacz. Nie warto z takiego powodu, skarbie. - powiedział, a ja przytuliłam się do niego, bo emocje wzięli górę.

1. Luna dobrze zrobiła wybaczając Jastin'owi?

2. Co zrobi teraz Christopher wiedząc o tym, że Lucas i Luna są "razem"

3. Jak teraz będzie się zachowywała Luna w towarzystwie Chrisa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro