19."Kochanie, ty się mnie boisz?"
Możecie zadawać pytania do bohaterów! A ja postaram się odpowiedzieć...
Chcecie maraton?
Jak tak to postaraj się i zadawaj pytania do bohaterów!
- Luna, musimy porozmawiać. - powiedział Justin, kiedy tylko zobaczył mnie w szkole podczas długiej przerwy obiadowej.
Wiedziałam, że to co chcę mi powiedzieć jest związane z wczorajszym filmikiem na stronie internetowej. Zrobili ze mnie dziwke na telefon, a pod filmem było masa komentarzy obrażających blondyna.
- Dlaczego do mnie wczoraj nie przyszłeś? Czekałam na ciebie. - odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się smutno.
- Luna, widziałem wczoraj kolejny filmik...powiedz kto to robi? Trzeba to zgłosić, bo to za daleko zaszło. - powiedział.
Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach.
Myślałam, że Justin chcę ze mną zerwać gdy przeczytał i zobaczył to wszystko, ale on chcę mi pomóc.
- N-nie. T-to nie jest dobry pomysł. Będzie jeszcze gorzej. - wydukałam i przytuliłam się do niego zalewając się łzami.
- Shee...skarbie, nie zostawię cię z tym wszystkim. W dupie mam to wszystko co inni mówiąc. Ja wiem swoje, że nie byłabyś w stanie mnie zdradzić. - szeptał.
A ja poczułam się jeszcze gorzej.
Przecież zdradziłam najcudowniejszego faceta na ziemi!
Ale to nie była moja wina...Christopher zmusił mnie do tego wszystkiego. I ten wczorajszy suchy seks przez ubrania, to moja wina. Po cholere ja go wpuszczałam do środka?!
Nie zasługiwałam na Justin'a.
Wzięłam się w garść. Przestałam ryczeć i spojrzałam na Justin'a całując go w usta.
- Dziękuję, że jesteś. Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła. - przyznałam.
- Zawsze tu będę. - odparł.
Siedzieliśmy na dworze na boisku szkolnym.
- Teraz możesz mi powiedzieć dlaczego zrezygnowałaś z pracy w barze? - zapytał.
Oparłam głowę o jego ramię.
- Chciałam spędzić z tobą więcej czasu...
- Luna, skarbie doceniam to, ale nie możesz sobie na to pozwolić. Wiem, że nie weźmiesz ode mnie pieniędzy i dlatego powinnaś wrócić do roboty. Jak chcesz to mogę pogadać z Christopherem...
- Nie! Nie...ja sama z nim...porozmawiam dziś. - powiedziałam.
- Luna, pogadaj z nim dziś, a jeśli ty dziś z nim nie porozmawiasz, to ja to zrobię. - szepnął.
Dzwonek zadzwonił i każde z nas poszło w inną stronę.
Weszłam do klasy jako jedna z ostatnich osób ze spuszczoną głową usiadłam obok Christopher'a, który przygląda mi się od samego początku.
Wyciągnełam wszystkie potrzebne książki, a po chwili mój podręcznik od matematyki został przesunięty na środek ławki.
- Podzielisz się? Zapomniałem swojego. - powiedział Christopher.
Nie zareagowałam.
Po wczorajszym wieczorze...nie wiem co mam o nim myśleć. Zrobił coś wbrew mojej woli, a ja mimo wszystko muszę być miła z powodu powrotu do pracy.
- Kochanie, co ty taka małomówna? Myślisz cały czas o wczorajszym dniu? - szepnął.
Spojrzałam się w jego szare oczy.
- Christopher, czy...czy mogę wrócić do pracy? - zapytałam.
Musiałam schować mój honor do kieszeni. Nie mogłam pozwolić sobie rzucić pracy.
- A co się stało, że moje kochanie chcę do mnie wrócić tak szybko? - nabiał się ze mnie.
Ugh.
- Rzuciłam robotę pod wpływem emocji i...nie mogę po prostu przestać pracować. Potrzebuję pieniędzy. - powiedziałam prawdę.
- Wiesz...mogłabyś wrócić do pracy, ale nie za darmo. - odparł.
Mój żołądek od razu się zacisnął. Zrobiło się niedobrze, a wspomnienia z wczorajszego dnia wrócili jak bumerang.
- C-co chcesz? - spytałam.
- Spędzisz ze mną cały dzień...teraz. Razem zerwiemy się z reszty lekcji. - odparł.
- Po co? Chcesz kolejny beznadziejny filmik ze mną nagrać? - prychnełam.
- Nie, chcę Ci pokazać, że wcale nie jestem takim dupkiem za jakiego mnie uważasz...to jak? - nalegał.
Zaczęłam się zastanawiać nad jego propozycją.
Co jeżeli znów będzie nachalny wobec mnie i zrobi coś gorszego niż...suchy seks?
Bałam się go.
Nie miałam więcej czasu na zastanawianie się, bo zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Będę czekał na parkingu, pośpiesz się. - powiedział i wyszedł z klasy w towarzystwie swoich kumpli.
Spakowałam swoje rzeczy i też wyszłam.
- Luna, rozmawiałaś z Christopherem? - podszedł do mnie mój chłopak.
- Ee...ja idę z nim teraz pogadać. - powiedziałam i wyszłam z budynka.
Nie miałam innego wyjścia. Musiałam z nim spędzić dzisiejszy dzień.
Rozejrzałam się czy nigdzie nie widać nikogo znajomego i poszłam w umówione miejsce.
- Kochanie, szybciej. - powiedział...zabrzmiało to dwuznacznie...o rany.
Wsiadłam do samochodu, a on odjechał z piskiem opon.
Czy ja jestem normalna?!
Siedziałam jak najdalej od niego.
- G-gdzie jedziemy? - zapytałam trochę się denerwując.
Nie miałam nic do obrony.
Kiedy jego duża łapa znalazła się na moim udzie strzymałam oddech.
- Kochanie, ty się mnie boisz? - zapytał z wyrazem twarzy, którego nie mogłam odgadnąć.
- Wiesz...trudno jest się nie bać po wczorajszym dniu. - powiedziałam cicho.
Christopher zabrał rękę.
- Ehh...to było słabe. Wiem to, ale nie mogłem się powstrzymać...mam jakieś dziwne problemy trzymania rąk przy sobie, kiedy cię widzę. - powiedział z lekkim uśmiechem...szczerym uśmiechem.
- Trudno nie zauważyć...mogę się ciebie o coś spytać? - postanowiłam zarezykować.
- Wal śmiało. - zgodził się.
- Dlaczego ja? - pytałam.
- Co ty? - nie zrozumiał o co chodzi.
- Dlaczego wybrałeś akurat mnie do...tego wszystkiego? Dlaczego w szkole jestem kozłem ofiarnym, a ty jesteś za razem napalonym dupkiem i wrednym chujem w jednym? - spytałam.
Christopher zacisnął dłonie na kierownicy.
- Pracuje nad tym, żeby nie być ani jednym, ani drugim. - uśmiechnął się nerwowo.
- C-co? - zapytałam.
Ale on jedynie wzruszył ramionami i znów położył wielką łapę na moim udzie.
W ciszy dojechaliśmy do jakieś fabryki...
- Christopher, gdzie my jesteśmy? Kurwa zaufałam ci! Jeżeli coś mi zrobisz, to przysięgam, że wydrapie ci oczy! - krzyczałam.
Szybko odpiełam swój pas i otworzyłam drzwi.
On zrobił dokładnie to samo.
Zaczęłam uciekać, ale wykonałam jedynie kilka kroków, ponieważ Christopher złapał mnie mocno za rękę.
- Zostaw mnie zboczeńcu! Pomocy...
Przygwoździł mnie do drzewa i zatkał ręką usta.
- Kochanie, uspokój się...nie mam zamiaru nic Ci zrobić. Zabrałem cię tutaj, bo za fabryką jest duże jezioro...tam chciałem tylko z tobą pogadać...poznać bliżej. - przyznał i powoli odsunął się ode mnie.
Już więcej nic nie powiedziałam.
Christopher z bagażnika wyciągnął dwie butelki wina i złapał za moją rękę.
Nie musieliśmy daleko iść, bo już po chwili byliśmy na miejscu.
Jezioro było wielkie i zagrodzone dookoła siatką z napisem "wstęp wzbroniony"
- Tu nie wolno wchodzić. - zauważyłam.
Christopher miał to w dupie, bo wszedł za ogrodzenie przez dziurę w siatce. Byłam pewna, że był tu wiele razy już...
Zrobiłam dokładnie to samo.
Poszlismy jeszcze kilka kroków, żeby być bliżej wody i wtedy Christopher zaczął ściągać bluzę...
O rany...
Jak myślicie co zrobi Christopher? Huh?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro