Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19."Kochanie, ty się mnie boisz?"

Możecie zadawać pytania do bohaterów! A ja postaram się odpowiedzieć...

Chcecie maraton?

Jak tak to postaraj się i zadawaj pytania do bohaterów!

- Luna, musimy porozmawiać. - powiedział Justin, kiedy tylko zobaczył mnie w szkole podczas długiej przerwy obiadowej.

Wiedziałam, że to co chcę mi powiedzieć jest związane z wczorajszym filmikiem na stronie internetowej. Zrobili ze mnie dziwke na telefon, a pod filmem było masa komentarzy obrażających blondyna.

- Dlaczego do mnie wczoraj nie przyszłeś? Czekałam na ciebie. - odpowiedziałam.

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się smutno.

- Luna, widziałem wczoraj kolejny filmik...powiedz kto to robi? Trzeba to zgłosić, bo to za daleko zaszło. - powiedział.

Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach.

Myślałam, że Justin chcę ze mną zerwać gdy przeczytał i zobaczył to wszystko, ale on chcę mi pomóc.

- N-nie. T-to nie jest dobry pomysł. Będzie jeszcze gorzej. - wydukałam i przytuliłam się do niego zalewając się łzami.

- Shee...skarbie, nie zostawię cię z tym wszystkim. W dupie mam to wszystko co inni mówiąc. Ja wiem swoje, że nie byłabyś w stanie mnie zdradzić. - szeptał.

A ja poczułam się jeszcze gorzej.

Przecież zdradziłam najcudowniejszego faceta na ziemi!

Ale to nie była moja wina...Christopher zmusił mnie do tego wszystkiego. I ten wczorajszy suchy seks przez ubrania, to moja wina. Po cholere ja go wpuszczałam do środka?!

Nie zasługiwałam na Justin'a.

Wzięłam się w garść. Przestałam ryczeć i spojrzałam na Justin'a całując go w usta.

- Dziękuję, że jesteś. Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła. - przyznałam.

- Zawsze tu będę. - odparł.

Siedzieliśmy na dworze na boisku szkolnym.

- Teraz możesz mi powiedzieć dlaczego zrezygnowałaś z pracy w barze? - zapytał.

Oparłam głowę o jego ramię.

- Chciałam spędzić z tobą więcej czasu...

- Luna, skarbie doceniam to, ale nie możesz sobie na to pozwolić. Wiem, że nie weźmiesz ode mnie pieniędzy i dlatego powinnaś wrócić do roboty. Jak chcesz to mogę pogadać z Christopherem...

- Nie! Nie...ja sama z nim...porozmawiam dziś. - powiedziałam.

- Luna, pogadaj z nim dziś, a jeśli ty dziś z nim nie porozmawiasz, to ja to zrobię. - szepnął.

Dzwonek zadzwonił i każde z nas poszło w inną stronę.

Weszłam do klasy jako jedna z ostatnich osób ze spuszczoną głową usiadłam obok Christopher'a, który przygląda mi się od samego początku.

Wyciągnełam wszystkie potrzebne książki, a po chwili mój podręcznik od matematyki został przesunięty na środek ławki.

- Podzielisz się? Zapomniałem swojego. - powiedział Christopher.

Nie zareagowałam.

Po wczorajszym wieczorze...nie wiem co mam o nim myśleć. Zrobił coś wbrew mojej woli, a ja mimo wszystko muszę być miła z powodu powrotu do pracy.

- Kochanie, co ty taka małomówna? Myślisz cały czas o wczorajszym dniu? - szepnął.

Spojrzałam się w jego szare oczy.

- Christopher, czy...czy mogę wrócić do pracy? - zapytałam.

Musiałam schować mój honor do kieszeni. Nie mogłam pozwolić sobie rzucić pracy.

- A co się stało, że moje kochanie chcę do mnie wrócić tak szybko? - nabiał się ze mnie.

Ugh.

- Rzuciłam robotę pod wpływem emocji i...nie mogę po prostu przestać pracować. Potrzebuję pieniędzy. - powiedziałam prawdę.

- Wiesz...mogłabyś wrócić do pracy, ale nie za darmo. - odparł.

Mój żołądek od razu się zacisnął. Zrobiło się niedobrze, a wspomnienia z wczorajszego dnia wrócili jak bumerang.

- C-co chcesz? - spytałam.

- Spędzisz ze mną cały dzień...teraz. Razem zerwiemy się z reszty lekcji. - odparł.

- Po co? Chcesz kolejny beznadziejny filmik ze mną nagrać? - prychnełam.

- Nie, chcę Ci pokazać, że wcale nie jestem takim dupkiem za jakiego mnie uważasz...to jak? - nalegał.

Zaczęłam się zastanawiać nad jego propozycją.

Co jeżeli znów będzie nachalny wobec mnie i zrobi coś gorszego niż...suchy seks?

Bałam się go.

Nie miałam więcej czasu na zastanawianie się, bo zadzwonił dzwonek na przerwę.

- Będę czekał na parkingu, pośpiesz się. - powiedział i wyszedł z klasy w towarzystwie swoich kumpli.

Spakowałam swoje rzeczy i też wyszłam.

- Luna, rozmawiałaś z Christopherem? - podszedł do mnie mój chłopak.

- Ee...ja idę z nim teraz pogadać. - powiedziałam i wyszłam z budynka.

Nie miałam innego wyjścia. Musiałam z nim spędzić dzisiejszy dzień.

Rozejrzałam się czy nigdzie nie widać nikogo znajomego i poszłam w umówione miejsce.

- Kochanie, szybciej. - powiedział...zabrzmiało to dwuznacznie...o rany.

Wsiadłam do samochodu, a on odjechał z piskiem opon.

Czy ja jestem normalna?!

Siedziałam jak najdalej od niego.

- G-gdzie jedziemy? - zapytałam trochę się denerwując.

Nie miałam nic do obrony.

Kiedy jego duża łapa znalazła się na moim udzie strzymałam oddech.

- Kochanie, ty się mnie boisz? - zapytał z wyrazem twarzy, którego nie mogłam odgadnąć.

- Wiesz...trudno jest się nie bać po wczorajszym dniu. - powiedziałam cicho.

Christopher zabrał rękę.

- Ehh...to było słabe. Wiem to, ale nie mogłem się powstrzymać...mam jakieś dziwne problemy trzymania rąk przy sobie, kiedy cię widzę. - powiedział z lekkim uśmiechem...szczerym uśmiechem.

- Trudno nie zauważyć...mogę się ciebie o coś spytać? - postanowiłam zarezykować.

- Wal śmiało. - zgodził się.

- Dlaczego ja? - pytałam.

- Co ty? - nie zrozumiał o co chodzi.

- Dlaczego wybrałeś akurat mnie do...tego wszystkiego? Dlaczego w szkole jestem kozłem ofiarnym, a ty jesteś za razem napalonym dupkiem i wrednym chujem w jednym? - spytałam.

Christopher zacisnął dłonie na kierownicy.

- Pracuje nad tym, żeby nie być ani jednym, ani drugim. - uśmiechnął się nerwowo.

- C-co? - zapytałam.

Ale on jedynie wzruszył ramionami i znów położył wielką łapę na moim udzie.

W ciszy dojechaliśmy do jakieś fabryki...

- Christopher, gdzie my jesteśmy? Kurwa zaufałam ci! Jeżeli coś mi zrobisz, to przysięgam, że wydrapie ci oczy! - krzyczałam.

Szybko odpiełam swój pas i otworzyłam drzwi.

On zrobił dokładnie to samo.

Zaczęłam uciekać, ale wykonałam jedynie kilka kroków, ponieważ Christopher złapał mnie mocno za rękę.

- Zostaw mnie zboczeńcu! Pomocy...

Przygwoździł mnie do drzewa i zatkał ręką usta.

- Kochanie, uspokój się...nie mam zamiaru nic Ci zrobić. Zabrałem cię tutaj, bo za fabryką jest duże jezioro...tam chciałem tylko z tobą pogadać...poznać bliżej. - przyznał i powoli odsunął się ode mnie.

Już więcej nic nie powiedziałam.

Christopher z bagażnika wyciągnął dwie butelki wina i złapał za moją rękę.

Nie musieliśmy daleko iść, bo już po chwili byliśmy na miejscu.

Jezioro było wielkie i zagrodzone dookoła siatką z napisem "wstęp wzbroniony"

- Tu nie wolno wchodzić. - zauważyłam.

Christopher miał to w dupie, bo wszedł za ogrodzenie przez dziurę w siatce. Byłam pewna, że był tu wiele razy już...

Zrobiłam dokładnie to samo.

Poszlismy jeszcze kilka kroków, żeby być bliżej wody i wtedy Christopher zaczął ściągać bluzę...

O rany...












Jak myślicie co zrobi Christopher? Huh?




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro