Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12."Kochanie, ja wiem, że ci się podobam, ale zaraz przelecisz mnie wzrokiem"

Niedziela bardzo szybko mi minęła i w końcu nadszedł znienawidzony poniedziałek.

Spojrzałam na zdjęcie mojej mamy, które zawsze widzę gdy wstaje.

Cudowna ramka przypomina mi o...dobrej stronie Christopher'a, bo w końcu odkupił i on chyba ma dobrą stronę?

Kogo ja chcę oszukać?

Pewnie odkupił, bo myślał, że skocze mu z wdzięczność do łóżka.

Idiota.

Zaraz...dlaczego od razu po obudzeniu myślę o tym zakochanym w sobie dupku?

Wstałam z łóżka szybko ubrałam zwykłe jeansy i czarną bluzę z kapturem. Włosy zostawiłam rozpuszczone, ale nie malowałam się dziś.

Umyłam zęby, wzięłam jabłko i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz.

Po drodze zdążyłam zjeść owoc i weszłam do budynku gdzie od razu zobaczyłam Justin'a w towarzystwie moich przyjaciół z baru.

- Cześć, wszystkim. - rzuciłam na przywitanie i dałam buziaka Justin'owi.

- Mamy dziś wolne. - odparł Lucas, ale zamiast się cieszyć stał przybity.

- Dlaczego? - postanowiłam dowiedzieć się.

- Siostrze Christopher'a się pogorszyło. - odpowiedział, a ja od razu spoważniałam.

Nie znałam za bardzo dziewczynki, ale nikt nie powinien tak cierpieć. Rak to największe gówno jakie jest w życiu, a już u takiego malutkiego człowieka, który ma przed sobą całe życie jest najgorzej.

Każdy z nas poszedł w inną stronę, a ja wciąż stałam jak słup.

Wzięłam z szafki wszystkie książki jakie są mi potrzebne i poszłam na lekcje.

Mimo, to byłam tam tylko ciałem, bo myślami przy brunecie i małej dziewczynki.

Położyłam głowę na ławce i chyba zasnęłam, bo poczułam jak ktoś delikatnie mnie szarpie.

Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam starszego Pana od matematyki.

- Luna, czy wszystko w porządku? Nigdy wcześniej nie zasnęłaś na mojej lekcji i trochę się martwię o ciebie. - przyznał.

Ten nauczyciel naprawdę jest miły.

Dlaczego on nie może być moim dziadkiem?

- Tak, tak. Przepraszam. - powiedziałam i wstałam ze swojego miejsca.

Spakowałam wszystkie swoje rzeczy do czarnego plecaka i wyszłam z klasy.

Postanowiłam, że pójdę odwiedzić siostrę Christopher'a, bo i tak nie mogę skupić się na lekcjach, to po co mam tu siedzieć?

Poza tym jestem pewna, że Christopher dawno poszedł do domu i zostawił małą samą.

Szpital od szkoły był tylko jakieś dwadzieścia minut z buta, a ja pożyczyłam rower Lucasa, który pozwolił mi pożyczyć.

Bo ja pożyczam, a nie kradne jak Christopher.

Dojechałam w dziesięć minut i zapiełam rower linką do odpowiedniego stojaka przyznaczonego do tego i weszłam do środka.

Budynek był wielki, ale szybko odnalazłam oddział onkologii, bo przypuszczam, że tam jest malutka.

- Kochanie, co tu robisz? - usłyszałam za sobą głęboki z chrypką głos.

Odwróciłam się do niego.

Christopher należy do osób, które o swój wygląd dbają bardziej niż dziewczyny, ale tym razem nie był idealny tak jak zawsze widzę go w barze lub szkole.

Miał wory pod oczami, włosy w każdą stronę i ubrania pogniecione...

- Kochanie, ja wiem, że ci się podobam, ale zaraz przelecisz mnie wzrokiem. - zażartował.

Przynajmniej jego charakter jest taki sam.

- J-ja...przyszłam tu do babci. - skłamałam, ale on o tym nie musi wiedzieć, prawda?

- Zawsze jak kłamiesz, to marszczysz nos. - zauważył i podszedł do mnie.

Kurwa.

Przecież nawet Justin tego nie zauważył, a go znam dłużej niż tego dupka.

- Dlaczego nie chcesz się przyznać, że przyszłaś tu do mnie, bo się o mnie martwiłaś? - spytał i zabłąkany kosmyk włosów schował za moje ucho.

- Przyszłam tutaj do twojej siostry, a nie do ciebie. - odparłam i go odepchnełam.

Weszłam do sali dziewczynki słysząc jedynie jego głośny śmiech.

Standard.

Lea wyglądała inaczej niż w sobotę, kiedy widziałam ją w kinie. Nie była już uśmiechnięta, a jej oczy nie świeciły jak wtedy, kiedy pierwszy raz mnie widziała.

- Cześć, Lea. - przywitałam się i dałam buziaka w policzek.

Spojrzała się na mnie i delikatnie uśmiechnęła.

- Luna, lekarz powiedział, że niedługo pójdę do aniołków...zrobisz coś dla mnie? - zapytała, a ja z całych sił próbowałam powstrzymać łzy.

Przecież to jest dziecko.

Ona nie zasługuje na taki los.

- Oczywiście. Dla ciebie zrobię wszystko. - powiedziałam.

- Obiecaj mi, że będziesz z Chrisem jako jego dziewczyna już do końca. - powiedziała.

Chciałam odmówić, ale nie mogłam jej tego zrobić.

Przecież mogę razem z brunetem udawać, że jesteśmy prą, prawda?

Dla tej małej kruszynki zrobię wszystko, żeby zobaczyć na jej twarzy uśmiech.

- Zgoda. - powiedziałam w końcu i delikatnie przytuliłam się do niej.

Teraz czeka mnie najtrudniejsze zadanie udawanie dziewczyny Christopher'a tak, żeby mój chłopak się o tym nie dowiedział...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro