Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10."Christopher, jedyne co do ciebie czuje, to obrzydzenie"

Szybko odłożyłam kufle po piwie na stolik i podeszłam do nich.

- Cześć, skarbie. - powiedział Justin, kiedy mnie zobaczył i pocałował w usta.

Czyli jeszcze o niczym nie wie.

Spojrzałam gniewnie na Christophera.

Po cholere on w ogóle z nim gada?!

- Co tu robisz? - zapytałam.

- Przyjechałem po ciebie, bo ostatnio mało czasu spędzamy razem i stęskniłem się za tobą. - przyznał i dał mi kolejnego buziaka w policzek.

Jest taki kochany.

Co ja bym bez niego zrobiła?

- Przykro mi, ale Luna musi zostać po godzinach w pracy. - wtrącił się mój szef.

- Dlaczego nic nie mówiłaś? - zapytał Justin.

Hm...może dlatego, że o niczym nie wiedziałam.

- Zapomniałam Ci powiedzieć. - skłamałam.

- Ale jesteś pewna, że chcesz zostać? Musisz uważać na rękę i...

- Spokojnie ja już się nią zaopiekuje. - ponownie wtrącił się Christopher, a ja już widziałam co ma na myśli.

Gdyby nie to, że za bardzo bałam się, że szef wyjawi całą prawdę mojemu chłopakowi, to nie zgodziłabym się na nic.

Z drugiej strony dostanę większą pensje i przecież nic mi nie zrobi, bo oprócz nas jest jeszcze Lucas i Laura, prawda?

- Wracaj do roboty, bo ruch się zwiększył. - poganiał mnie.

Spojrzałam na Justin'a.

- Przepraszam, mogłam ci wcześniej powiedzieć, ale obiecuję Ci, że w sobotę cały dzień spędzimy razem, dobrze? - powiedziałam.

- Nich ci będzie. - odparł i wbił się w moje usta.

Czule się z nim pożegnałam, a kiedy wyszedł, to Christopher zbliżył się do mnie.

- Nieładnie tak kłamać, bardzo nie ładnie. - zwrócił mi uwagę.

Czy on jest normalny?!

- To ty powiedziałeś mu te bzdury. - broniłam się.

- Mogłaś zaprzeczyć, ale nie zrobiłeś tego, a to oznacza, że też musisz coś czuć do mnie. - miał nadzieję.

- Christopher, jedyne co do ciebie czuje, to obrzydzenie. - wyjaśniłam.

Podszedł do mnie i pociągnął za sobą do biura. Jak na złość nie było w pobliżu Lucasa, ani Laury.

- Kochanie, wiem, że tak nie jest. Widzę, to w twoich oczach. Wiesz, że możesz mnie uszczęśliwić tymi pięknymi różowymi usteczkami? - pytał i przygwoździł mnie do ściany.

- Przykro mi, ale widzisz to czego nie ma. - odparłam.

Uśmiechnął się.

- Myślisz się...widzę, to czego ty nie chcesz przyznać nawet przed samą sobą. - był nieugiety.

Nachylił się nade mną i bez słowa wbił się w moje usta.

Stałam jak słup.

Nie oddawałam pocałunku.

Modliłam się, żeby skończył jak najszybciej, żebym mogła wyjść i wrócić do domu.

- Kochanie, nie bądź taka...odwiozę Cię do domu po wszystkim. - nalegał.

W końcu udało mi się wyrwać z jego uścisku.

- Christopher, czuję się jak dziwka! Możesz do kurwy nędzy przestać mnie tak traktować! Mam chłopaka i to się nie zmieni! Nic do ciebie nie czuje i jeżeli jeszcze raz dotkniesz mnie w jakikolwiek niestosowny sposób, to odejdę z pracy! - ostrzegłam i muszę przyznać, że pierwszy raz byłam taka stanowcza.

Christopher przez chwilę patrzył na mnie szukając jakikolwiek oznak, że kłamie. Co chwilę otwierał i zamykał buzie tak jakby nie wiedział co powiedzieć.

Czyżby pieprzony Christopher Person nie widział co powiedzieć?

Podszedł do mnie i spojrzał głęboko w oczy.

- Słuchaj...gdybyś była moją dziwką, to już dawno leżałabyś zerżnieta na biurku. Poza tym nie zrobisz mi tego. Nie zostawisz mnie. Gdybyś chciała, to już dawno rzuciłabyś robotę. - był pewny siebie.

- Ah tak? Chcesz się przekonać? - prowokowałam go.

Ale w środku bałam się jak cholera.

Nic nie odpowiedział.

Podeszłam do drzwi, ale byłam pewna, że mnie zatrzymał i wcale nie musiałam długo czekać, bo już po chwili przygwoździł mnie do ściany.

- Nawet nie próbuj. - syknął.

- Więc nie dotykaj mnie. - odparłam.

Chwilę się zastanawiał, ale w końcu odpuścił i odszedł ode mnie.

- Kochanie, jeszcze zmienisz zdanie i ja jestem pewien. - powiedział.

Czy ja już mówiłam jak bardzo go nienawidzę?

Zakochany w sobie dupek.

Odwróciłam się i poczułam pieczenie na tyłku.

Ponownie dostałam klapsa.

- To było ostatni raz. - tłumaczył się.

Wyszłam z jego biura głośno trzaskając drzwiami.

Ten facet jest chory psychicznie!








Jak myślicie Christopher posłucha się Luny? Czy wciąż będzie zachowywał się jak zakochany w sobie dupek?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro