Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział trzydziesty pierwszy

404 usiadł na kanapie obok Blue i lekko objął go ręką. Blue spojrzał na niego zdziwiony,  po czym przytulił go i zaczął płakać w jego bluzę. 404 posadził go sobie na kolanach i przytulił go. Bał się o Blue. Mimo, iż był on przeciwnikiem Bad Guys, polubił go. Blue nie wychodził z domu od trzech dni, od kiedy się dowiedział, co spotkało jego brata.

-już, spokojnie- powiedział 404 uspokajającym tonem- jestem tu, przy tobie. Żałoba to proces, trzeba przez to przejść...

-przez tak długi czas nawet się nie zainteresowałem, co się z nim stało...- powiedział Blue.

-to przez Dreama- odparł 404- bawił się tobą. To nie jest twoja wina. Musiał zabrać ci całą miłość do brata, przez co cię on nie obchodził. Teraz, kiedy go złapaliśmy i nie może używać magii wszystko wraca do normy.

Blue przytulił go mocniej.

-Ink powiedział, że reset sprowadzi go z powrotem...ale Pap zginął poza naszym AU....to już nie będzie on, tylko jego klon...- rzekł Blue, próbując złapać oddech - nie chcę resetu....chcę mojego brata...

-rozumiem...- odparł 404, uspokajająco głaszcząc Blue po plecach.

-ciągle odruchowo wyciągam dwa talerze...ciągle robię jedzenie też dla niego... Cały czas nawet krzyczę, by sprzątnął swoje ubrania i w końcu podniusł tę skarpetę!

404 nic nie powiedział, tylko przytulił go mocniej, okrywając go swoją bluzą. Siedzieli tak przed długi czas, dopóki Blue się nie uspokoił i tylko co chwilę pociągał nosem. 404 podał mu kolejną z rzędu chusteczkę, a Blue wytarł łzy i nos.

-trochę zgłodniałem, Fatal pewnie też- powiedział 404, ruchem głowy pokazując na stojącego pod ścianą Fatala- co ty na to, byś zrobił nam swoje wspaniałe taco? Tyle się nasłuchałem od Inka, jakie są smaczne, a jeszcze nigdy ich nie jadłem.

Blue uśmiechnął się lekko na myśl, że znowu ma dla kogo zrobić swoje popisowe danie. Wstał z kanapy i skierował się w stronę kuchni.

Gdy tylko Blue zniknął w kuchni, 404 podszedł do Chary, siedzącej w rogu pomieszczenia.

-zrób Prawdziwy Reset- powiedział 404.

-ale wtedy Blue zapomni o wszystkim... O tobie, o Star Sanses...

-ale zapomni też, że stracił brata, a Honey wróci, nawet jeżeli nie będzie to ten sam. Blue nie będzie pamiętał niczego i będzie myślał, że to cały czas jego prawdziwy brat. Tak będzie dla niego najlepiej. Blue nie pogodzi się ze stratą, zacznie szukać sposobu, by sprowadzić brata z powrotem, w końcu zrobi krzywdę sobie lub komuś.

-Blue by nigdy...- zaczęła Chara, ale 404 jej przerwał.

-wiele osób niegdyś by nikogo nie skrzywdziło. Ale jest wiele AU i w niektórych wersjach tego świata Blue poszedł w mordercze tango. Nie chcę, by i jego to spotkało. Lepiej, by zapomniał o wszystkim i był szczęśliwy.

Chara skinęła głową z lekkim poczuciem winy.

-lepiej stąd wyjdźcie- powiedziała Chara- zresetuję teraz, puki robi taco. Wierzcie mi, od kiedy to się stało...robi takie taco, że nie chcecie ich jeść.

404 skinął głową i otworzył portal. Gestem zaprosił Fatala do środka i wszedł za nim.

Znaleźli się w swoim pokoju w bazie Bad Guys. Fatal usiadł na łóżku i spojrzał uważnie na 404.

-myślisz, że Prawdziwy Reset rozwiąże problem?- zapytał Fatal.

404 odwrócił wzrok.

-wiem, że jest to ostateczność, ale Blue jest zbyt przywiązany do brata, by tak po prostu pogodził się z tą stratą. Pamiętasz, jak było z tobą? Na początku postawiłeś granicę: nie zabijać Papyrusów. Co zrobiłeś później?

-zacząłem ich zabijać...- odparł Fatal.

404 skinął głową.

-Blue też zacząłby przesuwać granicę z nadzieją, że za nią znajdzie rozwiązanie. Dlatego uznałem, że trzeba zrobić ten reset w jego świecie.

Fatal lekko skinął głową.

-kiedy twoje małe stadko się tak rozrosło?- zapytał Fatal- najpierw był tylko Error, potem przygarnąłeś też i mnie i było dobrze... Później adoptowałeś resztę Bad Guys, a teraz jeszcze i Blue. Tylko Ink ci się wymknął.

404 zaśmiał się cicho.

-nie wiem, kiedy dokładnie to się stało, ale odpowiada mi ten stan rzeczy. Zależy mi na was wszystkich.

-a...masz może w swojej małej grupce miejsce dla kogoś jeszcze?- zapytał Fatal.

-zależy kogo masz na myśli- odparł 404, siadając obok niego- masz jakiegoś nowego przyjaciela? Chętnie go poznam. Jak tobie na kimś zależy, to nawet jakbym go nie polubił, i tak będę go chronić ze względu na ciebie.

Fatal zamknął oczy.

-jest to ktoś, na kim mi bardzo zależy- rzekł Fatal, ostrożnie dobierając słowa- jestem pewny, że też tego kogoś pokochasz. Ale obawiam się, że możemy nie być gotowi na kolejną osobę w naszym małym stadku...

-kto to jest?- zapytał 404.

Fatal uderzył się otwartą dłonią w twarz.

-będziesz tatą, debilu- powiedział Fatal.

404 zerwał się na równe nogi i podniusł ręce do góry w zwycięskim geście.

-tak! W końcu! Udało się!- krzyknął 404.

Fatal zaśmiał się. Nie wiedział, czy powinien mu teraz mówić, że są to bliźniaki, w obawie, że 404 zaraz eksploduje ze szczęścia. Wiedział, jak bardzo 404 pragnął dzieci, ale on się bał. Bał się, że nie są na to gotowi. Pomimo całego swojego geniuszu i opanowania 404 nieraz nadal zachowywał się jak duże dziecko, zwłaszcza gdy chodziło o jakieś wyzwania, a on sam nadal był trochę... niestabilny.

404 cały rozpromieniony usiadł obok Fatala i przytulił go mocno.

-damy radę, Fatal- powiedział 404- na pewno. Nasz maluszek będzie najszczęśliwszym i najbardziej rozpieszczonym i zadbanym dzieckiem w multiversum. Oprócz nas ma tu jeszcze sześciu wujków.

-maluszki...- Fatal postanowił zrzucić na 404 drugą bombę- to bliźniaki.

404 na chwilę zesztywniał, po czym położył się na łóżku, ciągnąc Fatala ze sobą. Wtulił twarz w jego klatkę piersiową.

-nigdy nie byłem szczęśliwszy, Fatal- powiedział 404- nigdy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro