~ Współpraca ~
Rok 1972
Ten dzień nie mógł rozpocząć się gorzej.
Lysandra Black zajęła stanowisko przy stoliku, na którym stały dwie doniczki. W szklarni pani Sprout było niemiłosiernie gorąco przez co dziewczyna czuła jak strużki potu spływają po jej plecach.
Z wyraźnym niezadowoleniem spojrzała na swojego partnera podczas tych zajęć, którym, ku jej wielkiemu niezadowoleniu, był Peter Pettigrew.
— Posłuchaj mnie, chłopcze — Rzekła Ślizgonka, a pulchny chłopiec spojrzał na nią z wyraźną trwogą — Dobry jesteś z Zielarstwa?
— N-nie — Odparł cicho Gryfon.
Lysandra westchnęła głośno i tęsknym wzrokiem spojrzała w stronę Nesty, której do pary przydzielono Octaviana Notta.
— Zacznijmy od podstaw — Oznajmiła profesor Sprout stając na środku szklarni — Przed wami w doniczkach znajdują się Mandragory... PANIE POTTER PROSZĘ JEJ NIE WYCIĄGAĆ!
Cała klasa spojrzała w stronę Jamesa Pottera, który natychmiast zabrał ręce od rośliny.
— Na Merlina... — Szepnęła Sprout łapiąc się za serce — Ogłuszyłbyś nas wszystkich, chłopcze.
Kobieta odchrząknęła i posyłając ostrzegawcze spojrzenie ku Potterowi, kontynuowała:
— A więc Mandragory. Zacznijmy od wyglądu: Bulwa przypomina kształtem noworodka – posiada usta, oczy i nos. Jej podłużne liście przypominają włosy. Mandragory są używane od czasów starożytnych jako rośliny lecznicze. Zawierają hioscyaminę, skopolaminę i mandragorin. Medycznie jest używana jako środek przeciwbólowy i środek uspokajający, jednakże przedawkowanie może być śmiertelne. — Sprout zrobiła krótką przerwę i ponownie zerknęła w stronę Pottera, który uśmiechnął się do niej promiennie pokazując ręce w górze — Czy ktoś z was wie jakie właściwości posiadają Mandragory?
Zaskoczeniem dla wszystkich, a także dla samej nauczycielki, był widok Syriusza Blacka podnoszącego jedną rękę w górę.
— Tak, panie Black?
— Biorąc pod uwagę pani przerażenie, kiedy James prawie wyciągnął swoją Mandragorę z doniczki, stwierdzam, że ta roślina krzyczy i może nas ogłuszyć.
— Bardzo ładnie przytoczył pan moje słowa — Odparła Sprout i zwróciła się w stronę Remusa Lupina, który również uniósł rękę ku górze — Panie, Lupin? Wie pan jakie są właściwości Mandragor?
Remus wyprostował się na miejscu i odpowiedział:
— Krzyk dojrzałej mandragory jest zabójczy dla ludzi, sadzonki zaś mogą jedynie ogłuszyć na kilkanaście godzin. Jest również silnym środkiem pobudzającym. Używa się jej, aby przywrócić pierwotną postać ludziom, którzy zostali poddani złemu urokowi.
— Znakomicie! 10 punktów dla Gryffindoru.
Peter uśmiechnął się promiennie na co Lysandra syknęła w jego stronę:
— Nie ciesz się tak, tłuściochu. Zamiast zachwycać się wiedzą twojego koleżki lepiej skup się na tym aby nie ogłuszyć nas podczas dzisiejszych zajęć.
Pettigrew posłał jej urażone spojrzenie i ponownie spojrzał w stronę nauczycielki.
— Dobrze, moi drodzy. Załóżcie nauszniki. Upewnijcie się, że są dobrze założone. Niech jedna osoba z pary złapie za wystające liście i mocno pociągnie do góry. Druga osoba musi szybko zakopać Mandragorę w drugiej doniczce. Do dzieła!
Lysandra spojrzała niepewnie na doniczkę, w której znajdowała się roślina i mruknęła pod nosem:
— Nie widzę sensu w wyciąganiu tej głupiej rośliny z doniczki tylko po to by przesadzić ją do innej. Totalny bezsens...
Peter niechętnie się z nią zgodził. Przez chwilę wpatrywali się w wystające liście, kiedy usłyszeli okrzyk zachwytu pani Sprout:
— Wspaniale, panie Lupin i panno Higgins! Jesteście pierwsi.
— Durny Lupin... — Warknęła Lysandra pod nosem.
— Odczep się od niego! — Rzekł szybko Peter — Jesteś zazdrosna, że jest zdolniejszy od ciebie.
Ślizgonka posłała mu wrogie spojrzenie i bez ostrzeżenia wyrwała Mandragorę z doniczki. Spanikowany i zdezorientowany krzykiem rośliny Peter nie wiedział co uczynić.
— Przysuń tą drugą doniczkę! — Krzyknęła Lysandra czując jak dopada ją ból głowy — Szybciej, nieudaczniku!
Gryfon rzucił się w stronę doniczki przy okazji przewracając worek z piaskiem, który rozsypał się dookoła nich.
Wrzaski Mandragor kompletnie zagłuszyły krzyki Lysandry i Petera, którzy próbowali zebrać piach z podłogi. Dziewczyna dodatkowo siłowała się z nadzwyczaj złośliwą rośliną, która kilkakrotnie próbowała ugryźć ją w palce.
— Szybciej! — Krzyczała w panice.
— Robię co mogę! — Mina Petera świadczyła o tym, że był bliski płaczu.
Chłopak nazbierał piasku i niedbale wsypał go do doniczki, do której po chwili Lysandra wepchała rozwścieczoną Mandragorę.
— Potrzebujemy więcej piasku by zasypać jej tą krzykliwą gębę — Warknęła rozwścieczona Ślizgonka i padła na ziemie by pomóc zbierać piasek.
Kiedy w końcu udało im się zakopać Mandragorę odetchnęli z ulgą i spojrzeli w stronę reszty uczniów, którzy z wyraźnym rozbawieniem przyglądali się ich poczynaniom. Lysandra i Peter jako ostatni uporali się z tym zadaniem.
— No cóż... — Westchnęła pani Sprout — Grunt to praca zespołowa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro