Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Peleryna Niewidka ~

Rok 1973

— To takie niesprawiedliwe! — Westchnął James, nie kryjąc swojego niezadowolenia.

— Lepsze to niż czyszczenie kociołków... — Mruknął pod nosem Peter.

— McGonagall nas nienawidzi. Mówię wam to, chłopaki — Rzekł Syriusz otwierając swój kufer.

— Nic dziwnego — Wtrącił Remus — W tym roku Gryffindor stracił przez nas już 90 punktów. A jest dopiero grudzień.

— O nie! — Krzyknął nagle Black — Skończyły mi się cytrynowe landrynki. Gdyby McGonagall nie przyłapała nas na podkradaniu zapasów Slughorna, to bez problemu moglibyśmy iść jutro do Hogsmeade.

Nagle James się ożywił. Zeskoczył z łóżka i zamykając drzwi od sypialni, zaproponował z zawadiackim uśmieszkiem:

— Co wy na to by dwóch z nas wybrało się jednak jutro do Hogsmeade?

— Niby jak? — Zapytał Peter.

Peleryna niewidka — Odparł Remus ubiegając Jamesa.

Gryfoni momentalnie zapomnieli o szlabanie i zabrali się za robienie listy zakupów z Miodowego Królestwa. Uzgodnili, że do miasteczka wybiorą się James z Remusem, a Syriusz i Peter zostaną w zamku, w razie gdyby McGonagall chciała złożyć wizytę w wieży Gryfonów.

— Schyl się, Luniek. Przez Ciebie widać nam stopy — Szepnął James, kiedy wraz z Remusem przemierzali ulice Hogsmeade — Jesteś za wysoki.

Remus schylił się i poprawił ukrywającą ich Pelerynę Niewidkę.

Chłopcy wstąpili do Miodowego Królestwa po czym James wymknął się spod peleryny i kupił mnóstwo słodyczy dla siebie i swoich przyjaciół. Upewnił się czy nikt go nie zauważył, lecz ku ich zadowoleniu, większość uczniów przebywała właśnie w pubie Pod Trzema Miotłami.

Kiedy Potter wrócił do Remusa, ten oznajmił:

— Zajdźmy jeszcze do Sklepu Scrivenshafta. Muszę kupić sobie nowe pióro.

Gryfoni opuścili cukiernię i skierowali się w stronę, wspomnianego przez Remusa, sklepu.
Ku ich niezadowoleniu, wewnątrz znajdowali się Nesta Macnair i Severus Snape.

— Musimy poczekać aż łaskawie stamtąd wyjdą — Szepnął James po czym wspólnie stanęli przy witrynie sklepowej.

W ciszy rozglądali się dookoła, kiedy nagle James poczuł, że coś ociera się o jego stopę. Zerknął w dół i dostrzegł małego, szarego kota, który ewidentnie był zainteresowany ich peleryną.

— Odejdź stąd, sierściuchu — Syknął Potter, odtrącając zwierzę stopą — Wynocha.

— A co to?

Gryfoni momentalnie osłupieli na dźwięk znajomego głosu. Wstrzymali oddech i z przerażeniem obserwowali jak Lysandra Black kroczy wprost na nich.

Ślizgonka podeszła do nich i kucnęła przy kocie. James i Remus nie odważyli się wykonać nawet najmniejszego ruchu. Od Lysandry dzieliły ich centymetry.

Dziewczyna wzięła kota na ręce i zapytała:

— Co ty tutaj robisz? Gdzie Twoi właściciele, maluszku?

James otworzył szeroko oczy, niedowierzając, że Lysandra potrafi przybrać inny wyraz twarzy. Zazwyczaj spoglądała na wszystkich z wyraźną pogardą i wyższością.

Ślizgonka pogłaskała zwierzaka za uszami, będąc wyraźnie zadowolona ze swojego znaleziska. Bez zastanowienia zdjęła swój szalik w barwach Slytherinu i owinęła nim kota, który przyjął go z wyraźną wdzięcznością, ponieważ zamruczał łagodnie i wtulił małą główkę w Lysandrę.

Dziewczyna zaśmiała się cicho, tuląc kota do piersi, kiedy nagle zza rogu wyszedł mały chłopiec, który na widok zwierzęcia znacznie się ożywił.

— Jinx! Wszędzie Cię szukałem.

Chłopiec podbiegł do Lysandry i rzekł:

— To mój kot. Widzę, że trafił pod dobrą opiekę.

Ślizgonka zmarszczyła brwi, a James i Remus byli przekonani, że zaraz zacznie się wykłócać o prawa do tego zwierzaka. Ona jednak rzekła spokojnie:

— Nie uważasz, że jest za zimno by wychodzić z domu bez szalika i czapki?

Chłopiec oblał się purpurą, przestępując z nogi na nogę. Zawahał się chwilę po czym odparł cicho:

— Moja mama nie ma teraz pieniędzy by kupić mi nowe ciuchy.

— Oh... — Lysandra była wyraźnie zmieszana.

— Pewnie zaraz splunie na tego biednego chłopca i ucieknie z jego kotem — Szepnął cicho James.

Jednakże to co się wydarzyło, kompletnie ich zaskoczyło. Ślizgonka kucnęła przy przy chłopcu i podała mu jego kota, który wciąż był owinięty jej szalikiem.

— Jak widzisz, nie mam już drugiego szalika by móc Ci go wręczyć — Zaczęła Lysandra, a delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy — Ale dam Ci coś innego.

Po tych słowach wyjęła z kieszeni pięć galeonów, które wręczyła chłopcu.

Na widok złotych monet, oczy chłopca aż rozjaśniały, jednakże po czasie odchrząknął i rzekł:

— To bardzo miłe, ale nie mogę wziąć twoich pieniędzy.

— A właśnie, że możesz. Weź je i kup sobie porządny szalik i czapkę. A jak wystarczy to jeszcze karmę dla twojego uroczego kotka.

Chłopiec wziął galeony i uśmiechnął się promiennie, mówiąc:

— Nazywam się Tony. A ty?

— Jestem Lys — Odparła i wyciągnęła dłoń ku nowo poznanemu koledze.

— Dziękuje, Lys. Jesteś bardzo fajna!

Ślizgonka uśmiechnęła się i pogłaskała kota, mówiąc:

— A teraz zmykaj do sklepu, Tony.

— Miło było Cię poznać! — Zawołał chłopiec na odchodne.

Chwilę później ze sklepu wyszli Nesta i Severus, z czego ten drugi zapytał:

— Gdzie twój szalik?

— Ah, chyba go zgubiłam — Odpowiedziała Lysandra, wzruszając beztrosko ramionami.

Trójka Ślizgonów wspólnie ruszyła w stronę Hogwartu, a James odetchnął z ulgą.

— Chodźmy, Luniek. Zaraz zamarznę.

Remus wciąż wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Lysandra. Był to moment, w którym uświadomił sobie, że pod grubą powłoką, pełną złośliwości i arogancji, kryje się radosna i urocza dziewczyna. Dziewczyna, która zaczęła go intrygować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro