Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Esej z Transmutacji ~

Rok 1973

— Ej, Luniek — szepnął Syriusz szturchając przyjaciela nogą.

Remus zerknął znad książki na Blacka, unosząc brwi ku górze.

— Nie patrz w tył jak Ci...

Remus zerknął za siebie, zastanawiając się co Syriusz miał na myśli.

Black ponownie szturchnął Remusa, tym razem znacznie mocniej.

— Ała — jęknął Lupin chwytając za obolałą kostkę.

— Mówiłem byś nie patrzył w tył! — warknął Syriusz przyciszonym głosem.

Remus mlasnął poirytowany po czym zapytał:

— O co chodzi?

— Ta McCallister ciągle się na Ciebie gapi, niemalże nie spuszcza z Ciebie wzroku.

— I to jest powód dla, którego kopnąłeś mnie w kostkę?

Syriusz wywrócił teatralnie oczami.

— Umów się z nią.

Remus wytrzeszczył szeroko oczy na przyjaciela.

— Chyba oszalałeś, Łapo.

— O czym rozmawiacie?

James wskoczył na kanapę, zajadając się czekoladową żabą.

— Kogo masz? — zapytał Syriusz wskazując na kartę dołączoną do żaby.

— Tezeusza Scamandera, mam już ich dwóch.

— Dam Ci Godryka Gryffindora w zamian za tę kartę.

— Zgoda. — odparł James — To o czym rozmawialiście?

— O tym, że Luniek jest wyjątkowo nieuprzejmy i nie reaguje na zaloty słodkiej Betty McCallister.

— Która to? — zapytał Potter.

Syriusz wskazał przyjacielowi niską blondynkę, stojącą w rogu Pokoju Wspólnego i rozmawiającą z dwoma dziewczynami.

James zerknął na Betty po czym oznajmił beztrosko:

— Nie tak ładna jak Evans ale może być.

— Dajcie wy mi spokój z tą McCallister. Nie jestem zainteresowany — powiedział poirytowany Remus ponownie otwierając książkę.

— A kim jesteś zainteresowany?

Syriusz uniósł znacząco jedną brew oczekując na odpowiedź przyjaciela.

— Aktualnie dodatkowym esejem dla McGonagall.

— O, Merlinie... — jęknęła zrezygnowana Lysandra, odkładając grubą książkę od Transmutacji — Ta kobieta chce mnie wykończyć.

Nesta, która aktualnie przeglądała magazyn „Czarownica", spojrzała na przyjaciółkę posyłając jej współczujący uśmiech.

— Pociesz się tym, że jutro jest wypad do Hogsmeade.

— Jeśli dzisiaj tego nie skończę będą mogła jedynie pomarzyć o Hogsmeade.

Lysandra chwyciła grube tomiszcze i potrząsając nim nerwowo jęknęła:

— Zlituj się nade mną!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro