11. No panie Tomlinson, zdałeś kolejny test
Jak się okazało, pieniądze rzeczywiście mogły przyspieszyć urzędowe sprawy, a co za tym idzie trzy tygodnie później mogli cieszyć się wakacjami w Grecji. Domek był do ich dyspozycji, z oddzielną sypialnią dla nich i oddzielną dla chłopców.
Mieli sporo roboty przy rozbrykanych szczeniakach, ale znaleźli też dla siebie miłe momenty. Harry chyba najgorzej wspominał moment, kiedy musiał nałożyć krem na ciała swoich snów, aby ci się nie spalili na słońcu.
Oni mieli dosłownie niewyczerpaną energię i wiercili się oraz zaczepiali siebie nawzajem, przez co Harry nie był pewny, które partie ciała na pewno już nasmarował. Louis musiał interweniować, doprowadzając szczeniaki do porządku i spokoju.
Co jak co, ale dorosły alfa i jako ojciec, miał większą kontrolę nad szczeniakami, które po prostu czuły respekt oraz czasem (przy większych psotach), strach przed rodzicem.
Mimo to cały wyjazd dał im naprawdę dobry odpoczynek i naładowali swoje baterie jak tylko się dało. Nie chcieli opuszczać Grecji, jednak obowiązki wzywały ich do Anglii.
Mieli telefony zapełnione zdjęciami, ich ciała były zdrowo opalone, a szczeniaki złapały dobrą relację. Reggie też nie bał się więcej w prostych pytaniach i czuć było, że ufa swoim rodzicom w stu procentach.
- Powinniśmy kiedyś wrócić jeszcze na Hawaje jak zanim urodził się nasz szczeniak - odparł Louis, kiedy po ciężkiej podróży, szczeniaki spały, byli po prysznicu i leżeli już wygodnie w swoim łóżku.
- Chciałbym, to był bardzo miły miesiąc miodowy tam - uniósł kącik ust, a jego oczy błysnęły - Tylko najgorsza była podróż, skąd ci się wzięły Hawaje w głowie, hm?
- Po prostu dobrze je wspominam, byliśmy tam wolni i spontaniczni - wypuścił powietrze - Mieliśmy masę prywatności.
- Taki, jaki powinien być miesiąc miodowy - złapał w swoją dłoń tą Louisa - Ja bym tam bardzo chętnie poleciał w każdym możliwym czasie.
- Powinniśmy mieć to na uwadze, jeśli będziemy potrzebować wolnego ponownie - uśmiechnął się zadowolony - To miejsce jest warte nawet długiej podróży.
- Jest, stanowczo - przeniósł dłoń Louisa na swoje biodro - Myślałem, że będzie gorzej z nagłym posiadaniem dwójki dzieci, ale tak nie jest.
- Dajemy sobie radę, przynajmniej na razie - zaśmiał, się wiedząc, że wiele jeszcze przed nimi - Ale to rzeczywiście przyszło łatwiej niż się spodziewałem.
- Wiesz, że nawet w głowie pojawiła mi się głupia myśl, co by się stało jeśli oni by się w sobie zakochali? - podzielił się z mężem.
- To byłoby dziwne i niezbyt dobre - stwierdził Louis - Mimo wszystko dla nas są rodzeństwem. Wiem, że nie łączy ich krew ani nic, ale inni będą ich też tak postrzegać.
- Też tak myślę - mimo wszystko obaj traktowali chłopców tak samo, ich synowie - Musimy też założyć konto oszczędnościowe Reggiemu, Bradford ma je od początku...
- Koniecznie musimy to zrobić - przyznał rację mężowi - Obaj są tak samo naszymi szczeniakami. Muszą mieć zabezpieczoną przyszłość.
- Załatwimy to na dniach - schował nos w jego karku - Możemy od nowego roku starać się o szczeniaka? To idealny czas na zmienienie rzeczy w życiu i stabilizację przed ciążą.
- Cholera tak, bardzo tak - zgodził się natychmiast - Ciekawe czy tym razem pójdzie nam tak sprawnie - zaśmiał się lekko.
- Chciałbym grudniowe dziecko, aby miało urodziny przy tacie - jego dłoń wtargnęła pod materiał bokserek Louisa.
- W takim razie powinniśmy starać się w marcu - głos alfy od razu zaszedł chrypką - Wtedy jest szansa na grudniowego szczeniaka.
- Wypracujemy to - musnął wargami kark Louisa, powoli pocałunkami przechodząc w górę jego karku, aż doszedł do żuchwy, gdzie się chętnie zassał.
- Chyba jednak nie jesteś tak zmęczony jak mówiłeś - odparł, zadowolony z ruchów omegi.
- Mam za dużą słabość do swojego męża, a jutro wracasz do pracy i mi mniej się to podoba - szepnął do jego ucha.
- Ponownie muszę nadrobić sprawy firmowe, ale zero nadgodzin - przypomniał - Czas po pracy to czas dla rodziny.
- Jak mówiłem, sam też musisz zapracować na kolejne szczenię - dostał się na ciało Louisa - Nie będę już cicho na twoje spóźnienia.
- Nie powinieneś nawet być, ale będę starał się jak tylko mogę, żebyś czuł się bezpiecznie i komfortowo kochanie - dłonie alfy, łatwo znalazły biodra partnera.
- I wierzę w to - połączył poprawnie ich usta, przymykając powieki, a jego biodra delikatnie poruszały się po ciele alfy.
🐾🐾🐾🐾
- Nie zgadniesz co się stało - Louis z tymi słowami wszedł do domu po pracy, od razu kierując się w głąb, chcąc zobaczyć męża.
- Tak? - Harry wyszedł z kuchni, ubrany jedynie w szlafrok i spojrzał w niebieskie oczy - Dzieci bawią się w pokoju Bradforda.
- Policja dzwoniła, znaleźli naszą ukochaną opiekunkę po takim czasie, wyjechała za granicę - prychnął - Dostała zakaz opuszczania kraju, prawdopodobnie znowu będziemy wzywani do sądu.
- Nawet już o niej zapomniałem - uśmiech zszedł z twarzy omegi - Mam wciąż ochotę ją udusić za krzywdę Bradforda.
- Ja też, jak dziś zadzwonili do mnie to mnie to byłem w szoku. Myślałem, że przepadnie to wszystko - przyznał - Ale jednak nie, powinna mieć konsekwencje, nie dość za to ci zrobiła to jeszcze za tą ucieczkę.
Harry przeciągnął dłonią po swoich włosach, wypuścił ciężko oddech i pokręcił głową.
- Niech dostanie to, na co zasłużyła - splątał mocniej szlafrok na swoim ciele - Jesteśmy to winni Bradfordowi.
- A teraz poproszę pocałunek na przywitanie - upomniał się - W końcu wróciłem z pracy o czasie.
- No tak, miłe zaskoczenie - podszedł do starszego i ułożył dłonie na jego karku, nim połączył ich usta w jedność.
- Jak wasz dzień? Chłopcy nie wariowali za mocno? - dopytał, kiedy oderwali się od siebie.
- Właściwie to nie, trochę ich uczyłem jak pisać, przez co mieli wiele zabawy - uniósł kącik ust - Umieją już swoje imiona pisać.
- To świetnie kochanie, pójdę się z nimi przywitać i przebrać w coś luźniejszego - pocałował jeszcze policzek partnera.
- Mi też by się przydało, nie będę cały czas nosić szlafroka - złapał dłoń Louisa - I uratowałem, ledwo co, ale tą twoją ulubioną koszulkę. Nie ma dłużej plamy.
- Całe szczęście, to była jedna z moich ulubionych - uśmiechnął się wdzięcznie - Ale mam najlepszą omegę, która rozwiązuje takie rzeczy.
- Jeśli tylko potrafię - poprawił starszego, wchodząc za nim po schodach - Znalazłeś już kogoś do pomocy w trzymaniu firmy w ryzach?
- Nie do końca - pokręcił głową - Ten chłopak co zastępował mnie, nie do końca sobie radzi, na chwile w porządku, ale boję się oddać mu decyzyjność w pewnym stopniu.
- Pozwoliłem sobie trochę poszperać i wysłałem ci na maila inne odpowiednie osoby z firmy i poza niej - dostali się na górę.
- Podesłałeś mi? Poza firmą? - był zaskoczony - Przywitam się z chłopcami i mi powiesz coś więcej.
- Jasne, ja pójdę do sypialni - puścił dłoń męża i przeszedł do wymienionego pomieszczenia, gdzie mógł się w spokoju ubrać.
Alfa przywitał się ze szczeniakami, które były całkowicie pochłonięte puzzlami, które układały razem. Szatyn nie przeszkadzał im więcej i sam przeszedł do sypialni.
Sam się przebrał, nim dorwał się do partnera i potrzebował z nim porozmawiać na to, co usłyszał od omegi.
- Kogo tam zaproponowałeś? Szczególnie nie z firmy - zżerała go ciekawość.
- Wiesz, byłem zdziwiony kiedy przeglądając różne propozycje na rynku natknąłem się na Nialla Horana. Od początku mi to imię coś mówiło - potarł swoje uda - Zajęło mi to trochę czasu, przerzucanie albumów domowych i bum, okazało się że to twój przyjaciel z uczelni - uniósł kącik ust - Ma naprawdę dobre doświadczenie i szuka pracy przez przeprowadzkę z Irlandii tutaj.
- Niall? - uchylił usta zaskoczony - Straciłem z nim kontakt, po tym jak wrócił po studiach do Irlandii. Koniecznie muszę się do niego odezwać, nawet jeśli nie będzie chciał pracy u mnie to czysto towarzysko.
- Właśnie o tym pomyślałem i dlatego dałem też tam jego dane - był z siebie mocno dumny - Widzisz, twoja omega od początku cię słuchała. Nawet jeśli nigdy nie poznałem Nialla.
- Może będziesz miał taką możliwość, to naprawdę fajny człowiek, a przynajmniej tak było - zastanawiał się - Dobrze dogadywaliśmy się na studiach, był sumienny w pracy.
- Plus ukończył ten sam kierunek co ty i byłby dobrym współpracownikiem - oparł wygodnie głowę na poduszkach - Śmiało, sprawdź maila kochanie.
- Teraz chcę odpocząć i mieć czas dla ciebie. Zdążę sprawdzić maila, jak nie dziś to jutro w pracy - spoglądał na męża.
- No panie Tomlinson, zdałeś kolejny test - Harry ścisnął dłoń alfy - Kiedy byłeś z chłopcami zamówiłem nam pizze.
- Naszą ulubioną? - oblizał wargi - To jeszcze lepsza informacja dziś, chłopcy też będą zadowoleni z takiego obiadu.
- Ja doskonale to wiem, ale to przez to że się nie wyrabiam - przewrócił oczami - Wrócimy do negocjowania na temat pomocy domowej?
- Dwa czy trzy razy w tygodniu? - wiedział, że nie ma co dyskutować, tym bardziej kiedy myśleli i kolejnym szczeniaku.
- Wtorek i piątek? - spojrzał w niebieskie oczy z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.
- Tylko znajdźmy kogoś z polecenia, żeby mieć pewność że ma doświadczenie i jest porządna. Nie chce oszukiwania ani nic w tym stylu - powiedział poważnie.
- To tak i na szczęście będę w domu na jej czas pracy - musnął wąskie wargi - To będzie duża pomoc dla mnie.
- Wiem, dlatego nie dyskutuje Harry - patrzył w zielone oczy - Mamy spory dom, a do tego dwóch chłopców pełnych energii.
- I mnie to cieszy - przytulił Louisa - Jestem przestraszony nowościami, ale i cholernie szczęśliwy.
- Przeszliśmy w ostatnim czasie tyle, że nic nam nie powinno być straszne - uśmiechnął się - Damy radę, dlatego że jesteśmy w tym razem.
- I takie słowa swojego męża lubię słyszeć - wyszczerzył się szczerze.
Ich życie powoli nabierało tempa, układając się we właściwe strony.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro