Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

~ Pov. Kawaii ~

Leżałam na śpiącym Nick'u i tuliłam się do jego ciepłego torsu. On jeszcze spał, a ja z tego korzystałam. Tak bardzo go kocham... Nie myślałam że kiedyś znajdę miłość, a jeżeli nawet tak że ktoś mnie pokocha...

~ Pov. Christopher ~

Siedziałem spokojnie na swoim łóżku, gdy nagle usłyszałem pocztę. Wychyliłem głowę ze swojej rudery i oberwałem listem w nos. Wziąłem papier, spojrzałem wilkiem na chłopaka roznoszącego je, i znowu zniknąłem w pokoju. Ciekawe kto mógł mi go wysłać. Otworzyłem kopertę i zacząłem powoli czytać. W trakcie zbladłem, chwyciłem mocniej papier i szepnąłem tylko imię mojej podopiecznej "Lunamine"... Wypadłem jak poparzony z pokoju i pobiegłem do Armii. Ten skończony idiota. Tord. On ma Lunnie.

~ Pov. Ashley ~

Szłam przez korytarz, aż ktoś we mnie wbiegł. A w zasadzie nie ktoś tylko mała Lunamine. Spojrzałam na nią i podniosłam.

- Co się stało mała? - zapytałam jak zwykle spokojnym i typowym dla mnie głosem.

- Bo b-bo... - nie umiałam nic powiedzieć.

- Hm...? Co się stało...? - głaszcze po głowie. - Mi możesz powiedzieć.

- Jeden żołnierz... On... On... - w oczach zakręciły mi się łezki.

- Co? Który? Co ci zrobił? - zaniepokojona.

- Nie wiem... Nie znam jego imienia.

- A jak wyglądał i co ci zrobił?

- Miał błąd włosy… i-i… po za golf-fem czarny płasz-cz…

Hm… Kto… Kto to może być? Nie… Zaraz…! to Luke! Ugh… muszę z nim pogadać…

~ Mini time skep po rozmowie ~

~ Pov. Ashton (alternatywa wersja Ashley) ~

Pojawiłem się w armii... Ale w jakiejś dziwnej... To nie armia Tori... I wogóle co się ze mną stało...? Gdzie ja jestem? Od razu zacząłem panikować. O nie, o nie, o nie... Gdzie ja jestem i co mam zrobić?

Rozglądałem się po korytarzu, w którym się znajdowałem. Poczułem dłoń na moim ramieniu. Powoli się odwróciłem.

Zobaczyłem... Zobaczyłem dziewczynę z takim samymi włosami i oczami jak ja? Zaraz co? Co tu się stało? Ktoś mi to wytłumaczyć?

- Kim jesteś...? - odezwała się pierwsza dziewczyna.

- Ashton... A... A ty...?

- Ashley... Zaraz... Ashton, Ashley... Mamy taki sam wygląd... Tylko że ty jesteś chłopakiem... O kurwa... To znaczy że uniwersa się pomieszały... Co robić co robić... - fioletowo włosa mówiła stukając rytmicznie obcasem.

Po chwili namysłu się odezwałem:

- To znaczy że jestem tobą? A ty mną? - kiwnęła głową. - Iiii... Jest tu Tori? Em... To znaczy... Jej odpowiednik?

- Chodzi ci o Torda? Tak... Jest tutaj... - wyglądała na zamyśloną kiedy to mówiła. - Chodź... Nie będziemy tu stali...

~ Pov. Paula ~

Kolejna świetna randka z Ethanem! On jest taki wspaniały i świetny… Ja… Nie wiem co on we mnie widzi ale on jest wspaniały! Kocham go nad życie i nie chcę go zostawić… Już nigdy…

Ale wracając… Idę do mojego pokoju bo zebranie się skończyło…  To męcząca praca ale lubię ją, dobrze płacą i dzięki niej poznałam mojego cudownego chłopaka…

Hm… Może napiszę mu jakąś piosenkę…? I jeszcze mu ją zagram i zaśpiewam? Ucieszy się? Może to dobry pomysł…

Usiadłam przy biurku, wyciągnęłam kartki i długopis, żeby coś napisać ale nic nie przychodzi mi do głowy…

~ Pov. Słup energetyczny (XxKundziaxX)

Stoję w parku i obserwuje jak jacyś chłopcy się gwałcą… 

~ Pov. Tord ~

- Nie kurwa! Nie będę działał według twojego pieprzonego planu Tori! - siedzie w moim biurze i kłócę się z moją alternatywną wersją… To źle że ona tu jest… Uh, już mnie tak wkurza…

- A ja według twojego! Jesteś idiotą że wymyśliłeś coś takiego!

- Słuchaj! Skoro jesteś moją inną, dziewczęcą, ale na pewno nie ładniejszą wersją mnie to oznacza że to też i twój pomysł!

Widzę jak ją lekko zatkało… Oho… Szykuje się foch, znam to po Ashley…

- A wiesz co?! Jesteś jebanym zboczeńcem! Pieprz się!

- Czyli ciebie moja droga~?

- O ty chuju! Ugh! - obserwując jak dziewczyna wkurwiona opuszcza mój gabinet zacząłem się śmiać… Jej mina - bezcenna…

****************
He he he… Powstaje z martwych? W sumie ten rozdział od paru miesięcy jest napisany… He he he…

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro