Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

~ Pov. Luke ~

Każą mi się przenieść na jakiś czas albo na stałe do bazy głównej w Anglii... No kurwa znowu każą mi się przenieść... Znowu no kurwa ile można! Eh... Przynajmniej jestem generałem i tego mi nie zmienia... Są jakieś plusy...

Wyszedłem właśnie z prywatnego odrzutowca naszej Armii i stoję na naszym lotnisku. Teraz czas do siedziby... No nie chce mi się no... Nie mam ochoty...

~ Pov. Maya ~

Śpię sobie w cieplutkim łóżeczku śniąc o gofrach, i nagle BAM!  Jak to mam w zwyczaju ze snu wyrywa mnie spotkanie z twardą podłogą...  Eh... Czas wstawać.  Od miesięcy planuję, jak wyjść z tego kicia...  Czy chce być zdrajczynią? Jasne.  Armia to nie moje klimaty... W ogóle... Wolę być sama.  Dzisiaj postanowiłam, że poproszę Toma o wspólne oglądanie filmów.  Brakuje mi takiej odskoczni od życia.  Wstałam z podłogi, i podeszłam jak zwykle do lustra, by się ogarnąć... I...
- CO KURWA!?  - drę się właśnie widząc w odbiciu nie mnie... A Ashley! 
- to tylko zwidy, mam paranoję.  "demon" To wszystko zaplanował.  Pieprzony żart Dark.  Dobra... Co by tu teraz...  Ah, tak.  Podeszłam do szafy, i wyjęłam ubrania... Duże...  Ciągle zapominam jakim kurduplem jestem. Najwyraźniej jestem w ciele Ashley...ciekawie...Wchodzę pod prysznic, i nagle czuję ogromny ból.  Spojrzałam na swoje ręce... Potem brzuch... Nogi... Wszędzie cięcia... To jakiś żart?!  Ona mi o niczym nie mówi? 

Idę właśnie korytarzem, a każdy patrzy na mnie z grozą...  Ta... Bycie "Liderką" Musi ją wykańczać.  Ale nic... Gdy tylko znajdę Mayę... Znaczy mnie... Eh...  Ashley w moim ciele,  to wszystko wyjaśnimy. Co zazwyczaj robią ci co żądzą?  Ja bym zjadła gofry... 

~ Pov.  Tord ~
Siedzę w swoim biurze wyraźnie znudzony.  Ciekawe, kiedy przyjdzie moja Ashi... Nagle drzwi otworzyły się z hukiem.  Znowu Maya? Uniosłem wzrok z nad papierów, i wstałem z uśmiechem.
- Ashley, kochanie! 
Dziewczyna wzdrygnęła się, i spojrzała tak jakby z... Obrzydzeniem? Co jest?!
Podszedłem do niej obejmując w talii, z chęcią pocałowania i nagle...  JEBUT, poczułem jak obrywam z liścia w policzek

~ Pov.  Maya ~

- Oszalałeś? - warknęłam a Tord od razu chwycił za broń... Słyszałam o tych napadach złości, ale... 
- Jak śmiesz.- sapnął wściekle, i w szale strzelił w moją stronę. Poczułam, jak jestem bliska śmierci, i nagle... Coś we mnie strzyknęło. Wystawiłam rękę przed siebie, a kula od razu zatrzymała się przed moim nosem... Jak ja to zrobiłam?! Przez chwilowe zawieszenie nie spostrzegłam się jego zamachu... Dostałam w brzuch i twarz... Co spowodowało ogromny ból, szczególnie w miejscu gdzie są rany od cięć. Po chwili bez słowa wybiegłam z gabinetu.
- Ashley, gdzie jesteś - szepnęłam do siebie wystraszona.

~ Pov. Ashley ~

C-co mi się dzieje...? Czemu wyglądam... J-jak Maya?! Uh... Nie panikuj... Nie możesz...

Przychodzę obok jekiegoś żołnierza. Widać że się boi... Zaraz... Co się dzieje?! N-nie Dark...! Dark właśnie mordował tego gostks pod czas kiedy ja próbowałam go powstrzymać. Kiedy skończył po prostu zniknął... U-uh... Najważniejsze to nie panikować. Jak ja mam kurna nie panikować? Jak mam to odkręcić! Muszę szybko znaleźć Mayę... Em... Albo mnie? Nie Mayę... Tak ją...

~ Time skep 7h ~

Biegam po armii jak pojebana szukając mojej przyjaciółki. Nigdzie jej nie ma... No kurwa jak?!

~ Pov. Tord ~

Jestem nadal na nią wkurwiony... Podniosła na mnie rękę...! Na MNIE!!! Będę musiał jej zrobić to samo... Ale gorszego...

~ Pov. Maya ~

Nie panuję nad jej mocami... One są silne! Silniejsze od moich...! Nie umiem ich opanować...

Z moich rozmyślań wyrwało mnie wpadnięcie na kogoś niższego. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam siebie... Siebie... A nie Ashley!
- Ashley co się tu dzieje?! - wrzasnęłam na nią tym jej głosem. Wszyscy żołnierze się na nas spojrzeli. - Chodź nie tutaj... - weszłam z nią do pierwszego lepszego pomieszczenia. - Czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć co się tu stało?! - eh jak dobrze że za malowałam tego siniaka na twarz... Ale nadal boli...
- Nie wiem... Wybacz... S-sama się zastanawiam... - odpowiedziała niższa kobieta.
- No to musimy coś wymyślić...!
- Spokojnie... To minie samo... Po 24 godzinach... Minęły już 21... Po prostu posiedź sama w pokoju i poczekaj... Ok...? Ja też tak zrobię... - odpowiedziała lekko nerwowym głosem. A ja tylko pokonałam głową (głową słowo nr. 666 ~ dop. Aut).
- Czyli... Mam iść do siebie...? Znaczy do ciebie...?
- Nie nie idź do siebie a ja pójdę do siebie... Prześpij my się i jak się obudzimy będziemy już normalne...

~ Ario

Przepraszam że takie krótkie i tylko te postacie...

711 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro