14
~ Pov. Luke ~
Każą mi się przenieść na jakiś czas albo na stałe do bazy głównej w Anglii... No kurwa znowu każą mi się przenieść... Znowu no kurwa ile można! Eh... Przynajmniej jestem generałem i tego mi nie zmienia... Są jakieś plusy...
Wyszedłem właśnie z prywatnego odrzutowca naszej Armii i stoję na naszym lotnisku. Teraz czas do siedziby... No nie chce mi się no... Nie mam ochoty...
~ Pov. Maya ~
Śpię sobie w cieplutkim łóżeczku śniąc o gofrach, i nagle BAM! Jak to mam w zwyczaju ze snu wyrywa mnie spotkanie z twardą podłogą... Eh... Czas wstawać. Od miesięcy planuję, jak wyjść z tego kicia... Czy chce być zdrajczynią? Jasne. Armia to nie moje klimaty... W ogóle... Wolę być sama. Dzisiaj postanowiłam, że poproszę Toma o wspólne oglądanie filmów. Brakuje mi takiej odskoczni od życia. Wstałam z podłogi, i podeszłam jak zwykle do lustra, by się ogarnąć... I...
- CO KURWA!? - drę się właśnie widząc w odbiciu nie mnie... A Ashley!
- to tylko zwidy, mam paranoję. "demon" To wszystko zaplanował. Pieprzony żart Dark. Dobra... Co by tu teraz... Ah, tak. Podeszłam do szafy, i wyjęłam ubrania... Duże... Ciągle zapominam jakim kurduplem jestem. Najwyraźniej jestem w ciele Ashley...ciekawie...Wchodzę pod prysznic, i nagle czuję ogromny ból. Spojrzałam na swoje ręce... Potem brzuch... Nogi... Wszędzie cięcia... To jakiś żart?! Ona mi o niczym nie mówi?
Idę właśnie korytarzem, a każdy patrzy na mnie z grozą... Ta... Bycie "Liderką" Musi ją wykańczać. Ale nic... Gdy tylko znajdę Mayę... Znaczy mnie... Eh... Ashley w moim ciele, to wszystko wyjaśnimy. Co zazwyczaj robią ci co żądzą? Ja bym zjadła gofry...
~ Pov. Tord ~
Siedzę w swoim biurze wyraźnie znudzony. Ciekawe, kiedy przyjdzie moja Ashi... Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Znowu Maya? Uniosłem wzrok z nad papierów, i wstałem z uśmiechem.
- Ashley, kochanie!
Dziewczyna wzdrygnęła się, i spojrzała tak jakby z... Obrzydzeniem? Co jest?!
Podszedłem do niej obejmując w talii, z chęcią pocałowania i nagle... JEBUT, poczułem jak obrywam z liścia w policzek
~ Pov. Maya ~
- Oszalałeś? - warknęłam a Tord od razu chwycił za broń... Słyszałam o tych napadach złości, ale...
- Jak śmiesz.- sapnął wściekle, i w szale strzelił w moją stronę. Poczułam, jak jestem bliska śmierci, i nagle... Coś we mnie strzyknęło. Wystawiłam rękę przed siebie, a kula od razu zatrzymała się przed moim nosem... Jak ja to zrobiłam?! Przez chwilowe zawieszenie nie spostrzegłam się jego zamachu... Dostałam w brzuch i twarz... Co spowodowało ogromny ból, szczególnie w miejscu gdzie są rany od cięć. Po chwili bez słowa wybiegłam z gabinetu.
- Ashley, gdzie jesteś - szepnęłam do siebie wystraszona.
~ Pov. Ashley ~
C-co mi się dzieje...? Czemu wyglądam... J-jak Maya?! Uh... Nie panikuj... Nie możesz...
Przychodzę obok jekiegoś żołnierza. Widać że się boi... Zaraz... Co się dzieje?! N-nie Dark...! Dark właśnie mordował tego gostks pod czas kiedy ja próbowałam go powstrzymać. Kiedy skończył po prostu zniknął... U-uh... Najważniejsze to nie panikować. Jak ja mam kurna nie panikować? Jak mam to odkręcić! Muszę szybko znaleźć Mayę... Em... Albo mnie? Nie Mayę... Tak ją...
~ Time skep 7h ~
Biegam po armii jak pojebana szukając mojej przyjaciółki. Nigdzie jej nie ma... No kurwa jak?!
~ Pov. Tord ~
Jestem nadal na nią wkurwiony... Podniosła na mnie rękę...! Na MNIE!!! Będę musiał jej zrobić to samo... Ale gorszego...
~ Pov. Maya ~
Nie panuję nad jej mocami... One są silne! Silniejsze od moich...! Nie umiem ich opanować...
Z moich rozmyślań wyrwało mnie wpadnięcie na kogoś niższego. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam siebie... Siebie... A nie Ashley!
- Ashley co się tu dzieje?! - wrzasnęłam na nią tym jej głosem. Wszyscy żołnierze się na nas spojrzeli. - Chodź nie tutaj... - weszłam z nią do pierwszego lepszego pomieszczenia. - Czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć co się tu stało?! - eh jak dobrze że za malowałam tego siniaka na twarz... Ale nadal boli...
- Nie wiem... Wybacz... S-sama się zastanawiam... - odpowiedziała niższa kobieta.
- No to musimy coś wymyślić...!
- Spokojnie... To minie samo... Po 24 godzinach... Minęły już 21... Po prostu posiedź sama w pokoju i poczekaj... Ok...? Ja też tak zrobię... - odpowiedziała lekko nerwowym głosem. A ja tylko pokonałam głową (głową słowo nr. 666 ~ dop. Aut).
- Czyli... Mam iść do siebie...? Znaczy do ciebie...?
- Nie nie idź do siebie a ja pójdę do siebie... Prześpij my się i jak się obudzimy będziemy już normalne...
~ Ario
Przepraszam że takie krótkie i tylko te postacie...
711 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro