Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 21 ~

•••

Usłyszeli krzyk Falcona, a sekundę po tym metalowe ramię wbiło się w ścianę tuż przy jego głowie.

Steve odrzucił nieznajomego mężczyznę na bok i ruszył na rozwścieczonego Barnes'a, który najwyraźniej był pod wpływem hipnozy.

– Wolałem już tego milczącego Bucky'ego, niż morderczego Zimowego Żołnierza! – Oznajmił Sam ponownie unikając zderzenia z pięścią Barnes'a.

Jenna wskoczyła między Sama a Zimowego Żołnierza i wymierzyła napastnikowi cios w szczękę, który niestety nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia.

Zimowy Żołnierz zaatakował, lecz Steve odciągnął go od przyjaciół i krzyknął:

– Zajmę go czymś! Jenn zaalarmuj pozostałych i ewakuujcie budynek. Sam znajdź tego mężczyznę, który przesłuchiwał Bucky'ego!

Między Stevem, a Jamesem wywiązała się zacięta walka.

– Hej! – Krzyknął Wilson podnosząc się z ziemi po czym ruszył wzdłuż korytarza. Zapewne dostrzegł owego mężczyznę, ponieważ dodał po chwili. – Mam go!

Jenna wbiegła po schodach na wyższe piętro, gdzie agenci z popłochu opuszczali swoje stanowiska.

– Wynoście się stąd! – Krzyknęła kobieta. – Teraz!

Cywile z wyraźnym przerażeniem zaczęli biec ku drzwiom. Jenna zajrzała do wszystkich pomieszczeń, chcąc upewnić się czy nikt nie został.

Nagle usłyszała odgłosy walki piętro niżej. Wyjrzała zza balustrady dostrzegła jak Bucky powalił Sharon Carter po czym zaatakował Natashę.

Chwycił ją za szyję i rzucając na stół, zaczął ją dusić.

Jenna z hukiem skoczyła na piętro niżej i odrzuciła Jamesa na najbliższą ścianę. Podbiegła do przyjaciółki i rzekła:

– Pomóż cywilom się stąd wydostać. Zostaw Barnes'a mnie.

Rudowłosa nie wyglądała na przekonaną, jednak ostatecznie wykonała polecenie.

Jenna zwróciła się ku Jamesowi, który wstawał na nogi z furią w oczach. Bez słowa natarł na kobietę, jednakże ta zrobiła szybki unik.

Chwyciła jego dłoń i wykręcając ją boleśnie szepnęła błagalnie:

– Nie pogarszaj tego, James. To ja!

Mężczyzna zdawał się tego nie słyszeć. Chwycił jej ramie, które szybkim ruchem wykręcił, tak, że Jenna krzyknęła z bólu.

Kobieta padła na kolana, czując przeszywający ją ból. Spojrzała na Bucky'ego, który przymierzał się do wykonania kolejnego ciosu, jednakże w tym momencie natarł na niego ciemnoskóry mężczyzna.

Zimowy Żołnierz walczył zaciekle lecz jego przeciwnik nie pozostawał mu dłużny. Dopiero teraz Jenna zauważyła, że pojedynkuje się on z T'challą, synem zabitego w zamachu króla Wakandy.

Obaj mężczyźni stoczyli się z głośnym hukiem ze schodów po czym Barnes przeleciał przez barierkę i zniknął im z oczu.

– Niech to szlag! – Szepnęła pod nosem Jenna, wstając na nogi. Ku jej niezadowoleniu Zimowy Żołnierz zniknął. Przez okno dostrzegła ludzi, którzy w pośpiechu opuszczali budynek.

Ruszyła wzdłuż korytarza, czując doskwierający ból ramienia, gdy nagle dostrzegła startujący helikopter, a tuż pod nim Kapitana Amerykę, który za wszelką cenę chciał uziemić maszynę.

– Oszalał... – Pomyślała kobieta, patrząc na Rogersa po czym ruszyła w jego stronę.

Wybiegła na dach w momencie, kiedy helikopter, wraz z Stevem i Buckym runął z budynku, prosto w dół.

Jenna zasłoniła sobie usta dłonią, chcąc zdusić krzyk, który mimowolnie wyrwał się z jej ust. Podbiegła do krawędzi budynku z mocno bijącym sercem i ku wielkiej uldze dostrzegła, jak Steve wyciąga Bucky'ego z rzeki.

•••

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro