Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 44 ~


•••

Jenna ściskała dłoń Jamesa i wpatrując się w jego twarz, rzekła:

— To jedyne wyjście. Muszę ją ocalić.

Mężczyzna zamknął oczy po czym zapytał szeptem:

— Dlaczego ja nie mogę ocalić ciebie?

Oboje siedzieli przez chwilę w zupełnej ciszy, przyglądając się sobie nawzajem, chcąc zapamiętać każdy szczegół i detal drugiej osoby.

Było to ich pożegnanie. Doskonale zdawali sobie sprawę, że nie ma innego wyjścia z owej sytuacji. Jenna musiała odejść by uratować życie ich córki.

James był z tego powodu wściekły. Odczuwał żal, smutek, a zarazem wzrastającą w nim frustrację. Początkowo zaprzeczał słowom Jenny, próbował wmówić jej, że na pewno istnieje inne rozwiązanie, że znajdą inny sposób na ocalenie Freyi.

— Nie ma innego sposobu, James — Powtarzała wnet Jenna — To było mi pisane. Od samego początku. Moje życie może i nie trwało długo, aczkolwiek było wspaniałe. Nie żałuję niczego. Tak wiele się wydarzyło... Poznałam wielu, niesamowitych ludzi, przeżyłam niezliczoną ilość, niezapomnianych przygód, zdobyłam prawdziwych przyjaciół, odnalazłam ciebie, a następnie pojawiła się Freya. Ona jest moim dziedzictwem, żywym dowodem naszej miłości. Będzie ci przypominać o mnie oraz o tym co nas łączyło.

— Jenn... — Przerwał jej James, nie mogąc już dłużej powstrzymać łez gromadzących się w jego oczach — Tak długo byłem samotny... Nie miałem nadzieji, że będę wiódł szczęśliwe życie, a wtedy pojawiłaś się ty. Wyciągnęłaś ku mnie pomocną dłoń, kiedy najbardziej tego potrzebowałem. Trwałaś przy mnie, podarowałaś mi spokój, miłość oraz szansę na lepsze jutro, a teraz... Nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że ciebie stracę. Nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy.

— Nie stracisz mnie, James.

Jenna wtuliła się w swojego męża, wdychając jego zapach i ciesząc się jego bliskością.

— Zawsze będę przy tobie. Przy tobie i Freyi. Będę obserwowała was i czuwała nad wami, wszak jesteśmy rodziną.

Był to ciężki wieczór dla nich obojga. Freya nocowała u Sama, aby Jenna i James mogli w spokoju się ze sobą pożegnać.

Wspominali początki swojej znajomości, początkową niechęć, ucieczkę z Rumunii, pobyt w Wakandzie, każdą chwilę, zarówno szczęśliwą jak i przykrą.

Ich znajomość zaczęła się niewinnie. Początkowa niechęć z czasem przeistoczyła się w wzajemnie zaufanie, a następnie w przyjaźń, która ewoluowała w miłość.

Gdyby kiedykolwiek ktoś powiedział Jennie, że zakocha się w ponad stuletnim mężczyźnie w życiu by w to nie uwierzyła.

Podobnie było w przypadku Jamesa. Któż mógłby się spodziewać, że pisana mu była kobieta, wychowana w kosmosie wśród bogów. Kobieta, która ostatecznie wyrwała go z ciemności i pokazała mu czym jest prawdziwa miłość i radość z życia.

Przez wiele lat byli dla siebie wsparciem, nadszedł jednak czas, kiedy ich drogi musiały się rozejść.

— Kocham cię, Jenn. Na zawsze.

— Do samego końca, James.

•••

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro