Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 5 ~

Jenna wkroczyła do wielkiej jadalni, w której czekała na nią reszta rodziny.

Mijając Lokiego posłała mu delikatny uśmiech, rumieniąc się przy tym, zaś Thorowi pokazała język i usiadła u boku Friggi na swoim stałym miejscu.

– Wybieram się dzisiaj na spotkanie z Jane. – Oznajmił Thor pochłaniając spory kawał mięsa.

– Na Ziemię? – Zapytała Jenna.

– A gdzie indziej? Chciałabyś wybrać się ze mną?

– By być świadkiem jak rujnujesz życie tej biednej dziewczynie? Nie, dziękuje.

Na te słowa Thor pogroził jej udkiem kurczaka mówiąc:

– Prędzej czy później będziesz chciała wrócić na Ziemię. Jest to piękna planeta, oczywiście nie tak piękna jak Asgard. Ludzie bywają nieco uprzedzeni i dziwnie się ubierają, ale mają dobre burgery.

– Burgery? – Zapytała zaciekawiona Jenna. – Co to jest? Jakiś rodzaj broni?

– Jedzenie. – Odparł blondyn kręcąc głową.

Jenna zamyśliła się na chwilę. Ziemia. Midgard. Ostatnimi czasy czuła coraz większą potrzebę by poznać miejsce swoich narodzin.

– Dokładki?

Z zamyśleń wyrwał ją Loki przesuwając w jej stronę misę wypełnianą zieleniną.

Dziewczyna posłała mu wdzięczny uśmiech i nałożyła sobie dodatkową porcję na talerz.

Po posiłku udała się do biblioteki w celu znalezienia kilku ksiąg opisujących dzieje Midgardu.

Tuż przed biblioteką dogonił ją Loki proponując jej spacer. Z chęcią zmieniała swoje plany i udała się z mężczyzna w stronę ogrodów.

Spacerowali wśród labiryntu kolorowych kwiatów kiedy Loki nagle zapytał:

– Myślisz o powrocie na Ziemię?

– Sama nie wiem. Mój dom jest tutaj, jednakże czuję, że powinnam to zrobić. Prawdopodobnie mam tam ojca, który nie wie, że żyje. Jestem mu winna wyjaśnienia. Thor mówi o Burgerach a ja nawet nie wiem co to jest...

– Jakiś prymitywny, Midgardzki posiłek – Wtrącił Loki obawiając się, że jego ukochana opuści Asgard.

Jenna uśmiechnęła się delikatnie. Mocno chwyciła jego dłoń jakby bała się, że zaraz zniknie.

– Ostatnio coraz gorzej dogadujecie się z Thorem. – Zauważyła zerkając na Lokiego.

Ciemnowłosy zacisnął usta a w jego oczach dało się dostrzec chłód.

– Nie rozmawiajmy teraz o nim. – Poprosił patrząc w jej oczy. Zbliżył się do niej, znacznie zmniejszając między nimi odległość.

– Po prostu się martwię... – Zaczęła Jenna jednak nie było dane jej dokończyć. Loki przerwał jej długim, namiętnym pocałunkiem.

Dziewczyna wplotła palce w jego ciemne włosy oddając pocałunek z cichym westchnięciem.

– Jak to się stało? – Zapytała delikatnie odsuwając się od mężczyzny. – Znam Cię od dziecka. Dlaczego dopiero niedawno wyznałeś mi swoje uczucia?

– Wcześniej byłaś dzieckiem. Potem nastolatką i już wtedy miałem do Ciebie słabość, jednakże myślałem, że to czysta sympatia. Zawsze byłaś uśmiechnięta i radosna. Jako jedyna potrafiłaś zarazić mnie swoim dobrym humorem. Potem wyjechałaś i było mi ciężko. Tęskniłem. Wtedy zaczęły się moje spory z Thorem i ojcem. Chciałem stąd odejść, czułem, że tutaj nie pasuję.

Jenna w skupieniu słuchała Lokiego kurczowo ściskając jego smukłą dłoń.

– Trzymała mnie tutaj świadomość, że niedługo wrócisz do Asgardu. Chciałem znowu Ciebie ujrzeć i ponownie mieć powód do uśmiechu. A kiedy wróciłaś jako piękna i dorosła kobieta nie mogłem zrozumieć skąd w mojej głowie narodził się pomysł by stąd odejść. Przez pierwszy rok od Twojego powrotu, usilnie pragnąłem przekonać samego siebie, że kocham Cię jak siostrę. Jak to jest w przypadku Thora.

– Oh, Loki... – Szepnęła Jenna ponownie załączając ich usta.

Para spacerowała jeszcze chwilę po ogrodach po czym skierowali się w stronę tętniącego życiem miasta.

Przechadzali się wąskimi uliczkami gdy nagle ktoś chwycił dłoń Jenny odciągając ją od Lokiego. Nieco wystraszona spojrzała na starszą kobietę, która była ubrana w stare i brudne szmaty. Z przerażeniem uświadomiła sobie, iż owa kobieta jest niewidoma.

– W czymś Pani pomoc? – Zapytała.

Loki podszedł do staruszki  posyłając pytające spojrzenie ku Jennie.

– Widzę Cię. – Oznajmiła cicho kobieta zachrypniętym głosem.

Jenna była zdezorientowana. Zerknęła na Lokiego, który zapytał:

– Kim Pani jest?

– Wyrocznią. Wiedźmą. Nazywajcie mnie jak chcecie. – Odparła staruszka nie puszczając dłoni dziewczyny. – Widzę Cię, moja droga. Tu nie jest Twoje miejsce. Przed Tobą długa przyszłość, która nie będzie dla Ciebie łaskawa. Masz w sobie potężny dar, który pewnego dnia Cię zgubi. Zostaniesz zdradzona, będziesz cierpieć, jednakże odnajdziesz spokój. Zdobędziesz rodzinę, o którą będziesz walczyć. Będziesz częścią czegoś niezwykłego.
Pokochasz mężczyznę o zimnym sercu. Mężczyznę, który zmarł lecz narodzi się na nowo. Stoczysz niejedną bitwę, lecz najcięższą będzie ta, w której będziesz musiała sprostać samej sobie.

– Ta kobieta bredzi... – Powiedział Loki wyrywając Jennę z letargu.

Ciemnowłosa zabrała swoją dłoń i podeszła do Lokiego, który groźnie mierzył staruszkę wzrokiem.

– Chodźmy stąd. – Szepnęła, zerkając nieufnie na starszą kobietę.

Loki położył dłoń na plecach Jenny i wspólnie ruszyli wzdłuż wąskiej uliczki pozostawiając staruszkę w tyle.

– Wszystko skończy się tam, gdzie się zaczęło! – Krzyknęła za nimi kobieta po czym usiadła na pobliskiej ławce i gorzko zapłakała. Zapłakała nad losem Jenny.

•••

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro