~ 15 ~
~ Kilka miesięcy później ~
Promienie wschodzącego słońca padały na twarz młodej kobiety, która wyjątkowo nienawidziła wczesnych poranków.
Z głośnym westchnięciem, Jenna Hawkins narzuciła sobie na głowę poduszkę z zamiarem dalszego spania, jednakże owe plany pokrzyżował jej dzwoniący telefon.
– Czego chcesz? – Wychrypiała do telefonu.
– Jenna? Tu Steve.
Ciemnowłosa odrzuciła poduszkę z twarzy głośno przy tym ziewając.
– Proszę nie mów tylko, że umówiliśmy się na dzisiaj...
– Zgadza się. Wraz z Samem czekamy w Central Parku. Do zobaczenia.
Po tych słowach Rogers rozłączył się, a Jenna niechętnie wstała z łóżka.
Od dwóch miesięcy raz w tygodniu towarzyszyła Steve'owi i Samowi Wilsonowi podczas porannych przebieżek.
I za każdym razem, kiedy musiała wcześnie wstawać żałowała, że się na to zgodziła.
Z cichym jękiem niezadowolenia chwyciła dresowe ciuchy i udała się do łazienki. Szybka poranna toaleta i była gotowa by wyjść z mieszkania.
– Co tak wolno, Hawkins? – Zapytał Sam zerkając do tyłu na truchtającą za nim Jennę.
– Nie mów do mnie... – Wychrypiała kobieta zatrzymując się i opierając o najbliższe drzewo.
– Czyżby w Asgardzie nie mówili wam jak ważna jest kondycja? Zwłaszcza w Twojej aktualnej pracy?
Sam podszedł do Jenny podając jej butelkę wody mineralnej.
– Zazwyczaj staram się ograniczać do swoich zdolności, które nie wymagają ode mnie biegania kilku kilometrów.
– Co to za wymuszona przerwa? – Zapytał Steve podbiegając do dwójki przyjaciół. – Dobrze się czujesz, Jenn? Jesteś cała blada.
Ciemnowłosa posłała mu pełne wyrzutów spojrzenie po czym niechętnie ruszyła do dalszego biegu.
– Kto ostatni na mecie stawia dzisiaj lunch! – Krzyknął Sam porywając się do biegu.
– O nie... – Pomyślała Jenna. – Zawsze przegrywam te głupie zawody. Jak tak dalej pójdzie to zbankrutuje.
Kobieta wykonała zwinny ruch i unosząc się nad ziemią przeleciała nad niewielkim jeziorem prosto na metę.
– To nie fair! – Żachnął się Wilson dobiegając jako ostatni. – To było jawne oszustwo.
Jenna posłała mu zawadiacki uśmieszek po czym klepiąc go po plecach oznajmiła:
– Mam dzisiaj ochotę na ekstra porcję frytek i dodatkowy bekon w burgerze. Cieszę się, że Ty stawiasz.
Trójka przyjaciół siedziała w pobliskiej knajpie zajadając się swoim lunchem.
– Macie jakieś wiadomości od reszty Mścicieli? – Zapytał Sam popijając sok pomarańczowy.
– Tony i Bruce zaszyli się w wieży Starka. Zapewne coś majsterkują. Nat wyjechała na jakąś misję, zaś Clint jest ponoć w odwiedzinach u swojej dziewczyny.
– To Clint ma dziewczynę? – Zdziwił się Steve. – Nigdy nam o niej nie opowiadał.
– A co z Thorem? Masz od niego jakieś wieści?
– Wojuje w kosmosie – Oznajmiła Jenna z buzią pełną frytek. – Zapewne niedługo ponownie wróci na Ziemię.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro