Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Światło razi. Która godzina? Otworzyłam oczy. Byłam w łóżku. Obok mnie siedział Seth. Patrzył się na mnie swymi ciemnymi oczyma.

-Co jest?- zapytałam niewyraźnie, chciałam się podnieść ale nie miałam siły.

-Zemdlałaś.- powiedział.

-Aha...- odpowiedziałam i rozejrzałam się dookoła, Seth widząc co robię powiedział.

-To jest twój pokój. Masz tu wszystko czego potrzebujesz. Dopóki się nie przestaniesz buntować będzie stał przed drzwiami ochroniarz w razie jakiś prób ucieczki.- tu uśmiechnął jakby sam pomysł wydawał się absurdalny, po czym wyszedł bez pożegnania. Teraz zaczęło wszystko do mnie docierać. Z oczu znów zaczęły cieknąć mi łzy. A więc nie mam statusu porwanej. Brat korzysta z wolności a Alanis o niczym nie wie. W dodatku jakiś psychopata uważa że jestem jego własnością. Kurwa no gorzej to być nie może. Moje nerwy tego nie wytrzymały i zaczęłam ryczeć. Miałam ochotę zabić Jonathana, zabić Setha i cały świat. Kurwa co ja takiego zrobiłam?! Zalana łzami usnęłam. Spałam cały dzień. Nazajutrz obudziłam się i poszłam umyć. Postanowiłam przestać myśleć o tym wszystkim. Może jak chwilę będę się na wszystko się zgadzać to przestaną mnie obserwować i nawieję. To musi się udać. Umyta owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki i poszłam do wielkiej szafy tam miałam wiele (na szczęście) normalnych ubrań. Ubrałam krótkie różowe spodenki, koszulkę białą nietoperkę z czarnym sercem i do tego czarne japonki. Nausznicę schowałam w stanik. I siedziałam w pokoju. Była 6.30. Podeszłam po cichu do drzwi i przyłożyłam ucho. Niestety jakiś ochroniarz stał i rozmawiał. Poirytowana odeszłam od drzwi i rozejrzałam się po pokoju. W kącie stała gitara. Wzięłam ją w ręce i zaczęłam po cichu szarpać za struny. Lubiłam grać na gitarze. John mnie uczył, gdy się nauczyłam zaczęłam sama układać utwory. Zaczęłam grać cichą melodię. Tak pochłonęłam się w grę że nie zauważyłam kiedy do pokoju wszedł Seth. Stał przez chwilę i przysłuchiwał się mojej grze. Po chwili postanowił przerwać moją grę i położył mi dłoń na ramieniu. Momentalnie wstałam i spojrzałam na niego. Nie wiedziałam jak zareagować. Z jednej strony chciałam go zdzielić w twarz a z drugiej zdawałam sobie sprawę że muszę być posłuszna jeśli chcę się wyrwać.

-Nie dotykaj mnie.- syknęłam przez zęby.

-Dzień dobry.- nie przejął się wcale moim głosem.- Widzę że wstałaś.- dodał.

-Jak widać.- odpowiedziałam odkładając gitarę.

-Grasz na gitarze?- zapytał.

-Ta.- odpowiedziałam.- Co chcesz?- zapytałam

-Idziemy na śniadanie.- powiedział a ja odwróciłam się w jego stronę. Dziś miał na sobie białą koszulę niedbale rozpiętą u góry i jeansy. Był przystojny, dziękowałam Bogu że nie urzekają mnie ludzkie wdzięki. Wyciągnął w moją stronę rękę a ja przyjęłam ją. Gdy tylko nasze dłonie się połączyły moje ciało przebiegł znajomy dreszcz. Zawsze bałam się dotyku. Dla mnie dotknięcie kogoś innego to jak kazanie klaustrofobikowi wejść do małego pomieszczenia. No cóż ludzie boją się różnych rzeczy, ja trafiłam na takie coś. Nie mogłam wytrzymać i puściłam jego rękę po kilku krokach. On spojrzał na mnie i chwycił moją dłoń mocniej.

-Masz trzymać mnie za rękę.- powiedział do mnie.

-Nie chcę.- odpowiedziałam do niego.

Wbrew sobie przestałam wyrywać dłoń ale miałam ochotę już być w jadalni. W końcu doszliśmy do środka. Seth usiadł na krześle a mnie wskazał miejsce obok. Usiadłam rada że mnie w końcu puścił. Rozejrzałam się dookoła w jadalni było pełno ludzi. Nie znałam nikogo. Stół był cały zastawiony i ludzie zaczęli jeść. Seth też zaczął jeść a ja siedziałam i patrzyłam na ludzi.

-Jedz.- usłyszałam jak mówi do mnie.

Naprawdę nie miałam ochoty się z nim kłócić więc nałożyłam sobie trochę sałatki i zjadłam. Po chwili popijałam wszystko zieloną herbatą i przysłuchiwałam się rozmowom. Seth po zjedzeniu rozmawiał z jakimś gościem. Był chyba w jego wieku. Nie wiem nie interesowało mnie to. Chciałam stąd wyjść i znaleźć się w ,,moim" pokoju. Seth doskonale zdawał sobie z tego sprawę ale chciał mi zrobić na złość. Po pięciu minutach nie wytrzymałam.

-Seth.- powiedziałam świadomie przerywając rozmowę. Seth udał że mnie nie słyszy ale jego rozmówca powiedział.

-Stary ona coś do ciebie mówi.

-Czekaj.- zwrócił się do mnie Seth, po czym wrócił do rozmowy. Po jakieś półgodziny wstał i złapał mnie za rękę i wyprowadził mnie z sali.- Masz mi nigdy nie przerywać jak rozmawiam.- powiedział do mnie

-Yhymm.- mruknęłam i poszliśmy do mojego pokoju. Seth zostawił mnie tu i tak jakoś dni mijały. Seth nie odwiedzał mnie długi czas. Wtedy wszędzie chodziłam z dwoma ochroniarzami. Po jakimś czasie chodził ze mną tylko jeden, aż w końcu pozwolono mi chodzić samej po niektórych miejscach. Chodziłam na basen, na korty, boisko, siłownię, jadalnię i inne. W końcu na tyle uśpiłam ich czujność że postanowiłam się stąd wyrwać. Planowo za 2 dni miała się skończyć wycieczka więc zdążę aby Alanis nie zmartwić. Już miałam plan. Basen był na dworze w rogu całej posiadłości, którą otaczał mur z krzewów. Przez ten mur łatwo było przejść a tam nie sięgały kamery. Postanowiłam dziś iść po śniadaniu pod pretekstem kąpieli. Oczywiście cały czas miałam nausznicę w staniku. Już byłam przebrana i miałam wyjść. I ktoś zapukał. Szlag- mruknęłam do siebie i powiedziałam głośno:

-Proszę.- do środka wszedł Seth.

-Witaj Diano.

-Taa.- odpowiedziałam przelotnie, grzebiąc w szufladzie sama nie wiem za czym.

-Słyszałem że już odpuściłaś.- powiedział zbliżając się do mnie i łapiąc mnie w talii. Przygryzłam wargę. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego że boję się dotyku i to wykorzystywał aby się upewnić czy jestem już uległa.

-Nom.- odpowiedziałam prostując się i zamykając szufladę.- Długo cię nie było.- dopowiedziałam dla zachowania pozorów.

-Miałem wiele spraw do załatwienia.- odpowiedział po czym obrócił mnie ku sobie.- Ale nie martw się jeszcze chwila i będę miał cały czas dla ciebie.- Miałam ochotę go kopnąć w jabłko adama ale powstrzymałam się. Jeśli go uderzę nici z mojego planu.

-Aha.- odpowiedziałam i delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku.

-Chodź za mną.- odpowiedział ciesząc się jakdziecko. Nie miałam pojęcia dlaczego ale poszłam za nim. Nagle poczułam ból.Ktoś mnie uderzył z całej siły w tył głowy i zemdlałam. Ale nie na długo pochwili się ocknęłam jednak... o czym to ja myślałam? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro