Rozdział 2
W końcu samolot wylądował i wysiedliśmy. Łał byliśmy w Hiszpanii. Co prawda byłam już w Hiszpanii, ale nie mogłam nic zwiedzać. A teraz czeka na nas hotel, zabytki i plaża! Dziewczyny szczebiotały na widok Hiszpanii, a nauczycieli próbowali ogarnąć grupę. W końcu im się to udało, gdy pan Logan podniósł głos. Wszyscy momentalnie się uciszyli.
-Proszę o ciszę! Ustawcie się w rzędzie musimy was przeliczyć, potem będziemy podawać wam wasze bagaże, a następnie udamy się do hotelu.- Powiedział głośno. Wszyscy ustawili się w dwurzędzie i nauczyciele zaczęli nas liczyć. Potem dostaliśmy bagaże i autokar czekający koło lotniska zawiózł nas do hotelu. Nasz hotel nazywał się "Por el mar"- co znaczy "Nad morzem". To było prawdą, ponieważ hotel znajdował się 50 metrów od plaży. Weszliśmy do środka i dostaliśmy klucze do naszych pokoi. Nauczyciel spełnił naszą prośbę i dał nam pokój czteroosobowy z jacuzzi i dużym balkonem. Pokój ten miał numer, 59 więc musiałyśmy się wdrapać na 5 piętro (Na parterze była jadalnia, sala lustrzana itp., oraz pokoje 1-9, a na pierwszym piętrze były pokoje 10-19, na drugim 20-29 itd.), gdy weszłyśmy do pokoju słowo daję, że pisk dziewczyn nawet zmarłego by obudził.
-Dziewczyny, spokój!- Krzyknęłam.- Nie muszą tu wiedzieć, że jesteśmy polkami. Błagam.
-Jak to nie ekscytujesz się TAKIM pokojem?- Zapytała Patrycja ze zdziwieniem. Zdawała siebie świetnie tego sprawę, że nigdy nie okazuję szczerych uczuć przy nich. Jednak dalej nie dowierzała.
-Cieszę się, jest super i w ogóle, ale to nie znaczy, że macie się tak drzeć.- Powiedziałam i spojrzałam na kartkę z planem na dzisiaj i jutro, którą dostałam od pani Florence. Jest 18.00 Ja godzinę jest kolacja a później mamy wolną rękę. - Dobra dziewczyny za godzinę jest kolacja a później jest luz. Chodźcie najpierw się rozpakujmy.- Powiedziałam stawiając moją torbę obok komody i rozpakowując się. Reszta dziewczyn znalazła sobie jakieś szafki i także się rozpakowała jednak rozmowy nie ucichły. Przyłączyłam się do nich i tak minęła godzina. Była 19.00 Więc wyszłyśmy wszystkie z pokoju i skierowałyśmy się w stronę jadalni. Gdy schodziłyśmy po schodach Kinga potknęła się i spadła. Natychmiast zareagowałam i podbiegłam do niej, jednak ktoś mnie wyprzedził i złapał Kingę zanim uderzyła głową o balustradę. Ten ktoś był chłopakiem. Na oko straszy od nas, wysoki opalony o urodzie hiszpańskiej. Miał ciemne oczy i czarne włosy zaczesane do tyłu. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego nieufnie. On pomógł Kindze zachować równowagę, a dziewczyny patrzyły w osłupieniu. Chłopak odpowiedział jej z uśmiechem i odszedł. Przez chwilę zatrzymując wzrok na mnie. Gdy odszedł jak to u nastolatek zaczęły się szepty:, Jakie ciacho! Ciekawe jak się nazywa.." Załamana zachowaniem dziewczyn poszłam dalej przed nimi. Zeszłam pierwsza i zobaczyłam tego chłopaka, stał i czekał na kogoś. Spojrzał na mnie a ja udałam, że tego nie widzę i weszłam do jadalni. Tam miałyśmy z dziewczynami stół tylko dla naszej czwórki. Usiadłam przodem do sali i czekałam na dziewczyny. Na kolację był szwedzki stół, a na naszym stoliku było tylko nakrycie. Dziewczyny w końcu doszły do środka i zobaczyły mnie.
-Czego się tak wyrwałaś?- Zapytała Patrycja.
-Głodna jestem.- Odpowiedziałam z uśmiechem. Dziewczyny zaśmiały się i poszłyśmy nałożyć sobie jedzenie. Wzięłam sałatkę cezara i grzanki do niej. Gdy usiadłyśmy przy stole z nałożonym jedzeniem podszedł do nas kelner i spytał po polsku, co chcemy do picia. Poprosiłam wodę gazowaną z wyciskanym sokiem z cytryny. A dziewczyny wzięły coś innego, nie pamiętam nazw. Czekając na napoje rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że chłopak zaczepił Kingę i zagadał do niej. Zaklęłam w duchu. Jak mogłam je same zostawić? Ale nie wypytywał ją o nic ważnego. Już się uspokoiłam. Nie wiem, czemu ale intuicja kazała mi trzymać się z dala od tego gościa. Jednak mój spokój nie trwał długo. Kelner podał nam napoje a ja upiłam łyk wody, ledwo przełknęłam a Kinga powiedziała:
-A właśnie i powiedziałam mu numer naszego pokoju.- Zatkało mnie zakrztusiłam się wodą, Patrycja szybko zaczęła mnie klepać po plecach, po chwili było mi lepiej.:
-Co zrobiłaś?- Powiedziałam słabym głosem, który po chwili wrócił do normy.
-No powiedziałam mu, że mamy pokój numer 59, a on w zamian wyjawił mi swoje imię.- Powiedziała na luzie.
-Jak ma na imię?- Zapytałam spokojnym tonem, lecz w środku wszystko się gotowało.
-Alejandro, ale woli jak się do niego mówi Alex.
-Aha.- Odpowiedziałam i wyłączyłam się z rozmowy. Słuchałam dziewczyn i jadłam sałatkę, która nagle straciła smak. Radość z wyjazdu odleciała a na jej miejsce wpadł niepokój. Dziewczyny widząc, że jem także zaczęły opróżniać swoje talerze. Gdy zjadłyśmy wróciłyśmy do pokoju, na szczęście nie było Alejandra. Na co dziewczyny były rozczarowane. W pokoju spojrzałyśmy na plan ogólny.
Ogólny plan wycieczki
9.00- Śniadanie
10.00-14.00- Czas wolny (można iść na plażę, miasto itp., proszę tylko wpisać się na listę)
14.30- Obiad
15.30- 16.30- Czas wolny (proszę zostać na terenie hotelu)
16.30- 18.00- Zajęcia mające na celu rozwój języka hiszpańskiego na poziomie komunikatywnym (gra miejska)
18.00-19.00- Czas wolny (proszę zostać na terenie hotelu)
19.00-20.00- Kolacja
20.00-9.00- Czas wolny (można opuścić hotel)
-To, co idziemy obczaić jakieś kluby?- Zapytała Patrycja. Paulina i Kinga spojrzały na mnie niepewnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro