Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

-No i co?- zapytała prosto z mostu.

-Gówno.- odpowiedziałam

-Złapał cię? O kurwa dobry jest.

-Nie pomagasz.- mruknęłam zrezygnowana.

-Ej chyba nie masz zamiaru mu się poddać?- powiedziała do mnie podejrzliwie

-A mam inny wybór? Nawet jak ucieknę to mnie złapią. To nie był przypadek że John mnie sprzedał.

-Jak nie? Opowiadaj.

-Zostałam wybrana dlatego że znam siostrę jednego z tych arystokratycznych dupków.

-Nie ogarniam..

-Pomyśl, potrzebowali dziewczyny której zniknięcie nie zrobiłoby dużej różnicy.

-No ta ale takich dziewczyn są miliony.

-No właśnie przeszukaj dane miliona dziewczyn żeby znaleźć tę dobrą.

-No jest trochę roboty.

-Więc postanowili wybrać jedną z otoczenia siostry jednego z tych kolesi.

-I wybrali ciebie.

-Nom..

-To znaczy że przez jakąś sukę ty teraz masz piekło na ziemi... Wiesz może kto to jest?

-Tak bo ja normalnie znam rodziny wszystkich moich znajomych... - westchnęłam z irytacją.

-Zluzuj tylko się zapytałam.- odpowiedziała zmartwionym głosem.

-No a ty masz jakiś pomysł?- zapytałam chcociaż wiedziaam że nic z tg nie wyjdzie.

-No w sumie to mam.

-Tak? Gadaj.- i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nabrałam chęci do życia.

-Za parę dni u ciebie odbędzie się bankiet z okazji zawarcia jakiegoś sojuszu. Nie wiem bynajmniej cały świat o tym trąbi.

-Ta fajnie mam okazję aby się upić.- powiedziałam sarkastycznie.

-Kurwa, Diana tu nie chodzi o upicie się tylko o to że będzie takie zamieszanie że jest szansa abyśmogła się stąd wyrwać.

-I co będę biec przez 3000 kilometrów do domu? Dobrze się czujesz?

-Od kiedy ty taka pesymistka? Z resztą nie ważne.- powiedziała szybkoo abym nie mogła odpowiedzieć- No ja przyjadę po ciebie z kolegą. Pomoże mi ciebie zabrać stamtąd bo ma jakieś układy.

-No dobra. Alanis jesteś wielka.- powiedziałam zaczynając wierzyć że to się uda.

-Jeszcze nie jesteś w domu więc nie dziękuj. Narazie zachowuj się jakby nigdy nic. I staraj sięich jakoś mocno nie drażnić.

-Tego nie obiecuję.- odpowiedziałam

-Wiedziałam że tak powiesz. No dobra ja kończę. Papa

-Bye.- skończyłam rozmowę i schowałam kolczyk do stanika. Ulżyło mi. Man nadzieję że plan Al się uda. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Postanowiłam pójść na basen. Ubrałam dwuczęściowy strój kąpielowy w kolorze ciemnej purpury. Trzymając ręcznik w ręce. Wyszłam z pokoju. Obok wejścia stało dwóch ochroniarzy. Odrazu mnie zatrzymało.

-Chciałabym pójść na basen.- zwróciłam się do nich kompletnie ignorując fakt że mam opuchnięty policzek. Jeden z nich powiedział coś szybko do słuchawki w uchu. Po czym pozwolili mi iść. Oczywiście nie zostawili mnie samej. Szli za mną i stali nad basenem. Ciągle mnie obserwując. Ja musiałam się wyładować. Za dużo nerwów. Pływałam w tą i z powrotem różnymi stylami. Nie wiem ile to mi zajęło. Pod wodą poczułam trochę dawnego życia. Uwielbiałam uprawiać sporty ekstremalne. Wspinaczka. Pływanie w rzece. Narty. Biwaki. Wędrówki. Uwielbiam adrenalinę. Nagle gdy skończyłam kolejne kółko stylem grzbietowym. Ktoś wszedł do wody. Nie był to żaden z ochroniarzy. Zatrzymałam się. Spojrzałam na intruza. Był to Seth. W samych kąpielówkach. Oblech.

-Czego chcesz?- zapytałam o dziwo nie wrogim tonem.

-Przyszedłem popływać.- odpowiedział uśmiechając się.

-Nie możesz później?

-Dlaczego?- ta sytuacja go bawiła..ciekawe czemu..

-Żebym nie musiała na ciebie patrzeć.

-Skarbie, ty zawsze będziesz musiała na mnie patrzeć.

-Czy ty potrafisz być ludzki wobec innych?- zapytałam ignorując jego uwagę.

-Tak, to ty jesteś nieludzka.- odpowiedział a ja czułam że mnie zaraz cholera weźmie.

-Ja jestem nieludzka? Sorka ale ja na urodziny raczej dostaję pieniądze a nie ludzi.- powiedziałam zachowując spokój, jednak zirytowanym głosem.

-Na tobie może prezent w postaci pieniędzy robi wrażenie, ale postaw się w mojej sytuacji.- powiedział ze śmiechem. W sumie miał rację.

-Ale to nie znaczy że musisz dostawać ludzi. Kurde no. Nie lepiej chodzić do burdelu?- zapytałam, a on spojrzał na mnie jakbym co najmniej była kosmitką.

-Uważasz że jestem aż taki płytki? Że jedyne czego od ciebie chcę to sexu?- zapytał.

-I tak go nie dostaniesz. A z resztą to nie byłby sex tylko gwałt a to różnica.- powiedziałam podpływając i siadając na brzegu basenu. On podpłynął do mnie, jednak nie usiadł obok. Pozostał w wodzie i patrzył na mnie.

-Gwałty mnie nie kręcą. Poczekam aż sama będziesz chciała.

-No to lepiej poszukaj kogoś innego.

-Dlaczego?

-Bo czekanie nic ci nie da.- odparłam z satysfakcją.

-Bo co? Dlatego że boisz się dotyku? Czy dlatego że się mną brzydzisz?- zaśmiał się dupek jeden.

-Oba.- odpowiedziałam i wyszłam z wody.

-Czekaj.- powiedział za mną.

-Po co?- odpowiedziałam biorąc ręcznik. Wytarłam się po czym położyłam się na jednym z leżaków. Bylo przyjemnie ciepło więc czemu nie korzytać ze słońca? Skoro i tak już basen zajęty. Seth także wyszedł z wody. Jednak on się nie wytarł stanął przedemną tak abym mogła go zobaczyć w caałej okazałości. Był on wysokim, umięśnionym brutetem o opalonej skórze i ciemnych oczach. Trzeba przyznać no że jest..... dosyć.... jak by to ująć... przystojny. To jeszcze bardziej mi nie pasowało.Na kij przystojny facet dostaje dziewczynę, która boi się dotyku i jakoś specjalnie nie zauroczyła się jego wyglądem. Po co on chce się ze mną męczyć? Jakby tylko wszedł np do mojej szkoły połowa ładniejszych odemnie dziewczyn błagałaby oto aby na nie spojrzał. I to jest przykre. Chociaż na taki charakter ze średniowiecznym podejściem do kobiety mniej by poleciało. Ale jednak...

-Będziesz tak sterczał cały dzień?- zapytałam bo to było wkurzające.

-Może.

-Kurde no słońce mi zasłaniasz.- powiedziałam. Seth nad czymś usilnie myślał po czym usiadł na leżaku obok.

-Czemu jesteś taka?- zapytał mnie w końcu.

-Taka czyli jaka?- zapytałam mimo że zdawałam sobie sprawę z kontekstu pytania.

-Po tylu dniach i przeżyciach powinnaś w końcu odpuścić.

-Jestem dosyć uparta. Poza tym jak nigdy nie dam zamknąć się. Nawet w złotej klatce.- stwierdziłam, po czym chciałam wykorzystać sytuację.- Możesz mi powiedzieć, dlaczego ja? Czemu mnie wybrałeś? Jest tak wiele piękniejszych..- ostatnie powiedziałam ciszej bardziej do siebie niż niego. Chłopak spojrzał na mnie, po czym westchnął.

-Wybrałem ciebie, bo ty byłaś inna.- chciał chyba coś dodać, ale zrezygnował, po czym wstał i powiedział krótko.- Chodź.

Nie wiedząc, czemu poszłam za nim. Zaprowadził mnie do pokoju. A tam był naszykowany kombinezon. Wiedziałam, do czego jest.

-Masz motor?- Zapytałam.

-Ubierzto.- Powiedział krótko, po czym wyszedł z pokoju, aby dać mi prywatność.Przebrałam się szybko i wyszłam. Seth w tym czasie też się przebrał i wyszliśmyna podjazd. Nie byłam na nim od dnia przyjazdu tutaj. Seth szedł dalej a ja zanim. Weszliśmy do wielkiego garażu gdzie stały motory. Seth podszedł do jednegoz nich i go wyprowadził z garażu. Usiadł na niego i skinieniem głowy kazał mi usiąśćza nim. Na szczęście mieliśmy pełne kombinezony, więc nie czułam strachu. Wsiadłami po chwili Seth odpalił motor i pojechaliśmy.     

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro